Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 23.04.2009

Trzy wątpliwości PSL co do ustawy medialnej

Polityczne finansowanie misji, groźba sprywatyzowania mediów lub zaniku regionalnych ośrodków, skasowanie rad programowych w ośrodkach regionalnych.
  • Henryk Szrubarz: W studiu jest już Eugeniusz Kłopotek z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dzień dobry.

    Eugeniusz Kłopotek: Dzień dobry.

    Jacek Karnowski: Panie pośle, egzamin, przeciek do sieci, kilkanaście godzin przed egzaminem gimnazjalnym na amerykańskim serwerze pojawiły się odpowiedzi do testu humanistycznego...

    E.K.: Nie nowość.

    J.K.: Nie nowość. Na razie Centralna Komisja Egzaminacyjna nie przewiduje unieważnienia całego egzaminu, co najwyżej będą tropili te osoby, które mogły z tego skorzystać.

    E.K.: Rzeczywiście spróbować unieważnić egzamin i narazić tych młodych ludzi i ich rodziców na tak potężny stres, no, trzeba by było się naprawdę głęboko zastanowić, a po drugie by musiała być sprawa rzeczywiście ewidentna zupełnie i na obszarze całego kraju. Tak że tutaj trzeba zachować dużą ostrożność, ale rzeczywiście trzeba to zbadać.

    H.S.: Po 7.32 będziemy rozmawiać z Krzysztofem Konarzewskim, dyrektorem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej w tej sprawie właśnie.

    J.K.: A, panie pośle, powinny polecieć jakieś głowy? No bo to kolejna tego typu wpadka.

    E.K.: Nie no, zdecydowanie, jeśli się okaże, że i...

    J.K.: Tam jest stres, ci młodzi ludzie przeżywają stres...

    E.K.: Absolutnie tak, to znaczy przede wszystkim główny winowajca bądź winowajcy, jeśli będzie można ich namierzyć, to oni muszą ponieść tutaj nawet konsekwencje absolutnie karne. Tak że tutaj nie ma o czym dyskutować, tylko byleby dojść do przecieku, prawda?

    J.K.: A jak się panu podoba, panie pośle, sama taka idea testowania młodzieży od bardzo wczesnego wieku? Niektórzy mówią: idziemy tropem amerykańskim, brytyjskim, wyścig szczurów od początku.

    E.K.: No niestety, całe nasze życie jest dzisiaj takim wyścigiem trochę szczurów. Jest ogromne tempo, nie ma czasu na przystanek, nawet na chwilę zastanowienia się, refleksji, spowolnienia tego tempa. Czy w tak młodym wieku? Wydaje mi się, że ta młodzież troszeczkę do tego podchodzi chyba jednak na małym luziku, w związku z tym bardziej pewnie rodzice się stresują niż ci młodzi. Młodzi dadzą sobie radę.

    J.K.: Dadzą sobie radę. Wraca sprawa palenia. „Koniec z paleniem wszędzie” – tak pisze Dziennik. Ponoć już...

    E.K.: E, nie wierzę w to.

    J.K.: Nie wierzy pan?

    E.K.: Nie, nie, ja wiem...

    J.K.: Rząd poparł propozycję nowelizacji ustawy antynikotynowej, no i bardzo restrykcyjna, zakłada między innymi zakaz palenie, no, właściwie wszędzie, nawet w samochodach, jeżeli tam jedzie na przykład dziecko, co zresztą powinno być oczywiste, no i w pubach, to też jest ważne, w restauracjach.

    E.K.: To znaczy, panie redaktorze, ja nie lubię takich sytuacji czy takich zapowiedzi, gdzie się chcemy poruszać od ściany do ściany, prawda? Przecież jeżeli nawet taka ustawa... od razu podkreślam: ja nie jestem palaczem, nigdy nie paliłem papierosów, w związku z tym... ale mówię dosyć tak... mówię rozsądnie, patrząc na całą historię. Są ludzie, którzy palą i palić będą, pomimo tych wszystkich nakazów, zakazów, natomiast jeżeli będzie to uregulowane w ten sposób, że będą lokale publiczne, na przykład restauracje czy jakieś puby, tylko i wyłącznie dla palaczy, to proszę bardzo. Jeżeli są tacy, którzy tam chcą wejść, to pójdą. Natomiast zgadzam się z tym, że takie powiedzmy półśrodki, jak że w danym lokalu jest część wydzielona dla palących, część dla niepalących, to jest żaden półśrodek, bo dym przenika wszędzie. I w takim kontekście jeśli będzie ten projekt, proszę bardzo.

    J.K.: Ustawa medialna – wczoraj w sejmie debata nad projektem...

    E.K.: Oj tak.

    J.K.: ...koalicyjnym. PSL ma zastrzeżenia. Jakie to zastrzeżenia i czy to są zastrzeżenia, które mogą doprowadzić do fiaska tej ustawy?

    E.K.: Nie, oczywiście. Celem nadrzędnym jest, żeby uregulować to, co się dzieje. Szczególnie tutaj chodzi o telewizję, mniej o radio. Natomiast...

    H.S.: Chociaż radio bardzo duże niestety przykre konsekwencje może ponieść w związku z zamieszaniem.

    E.K.: Tak, z powodu zaniechania płacenia abonamentu. Otóż nasze wątpliwości... Przy czym od razu zastrzegam – dajemy zielone światło do procedowania w miarę szybkiego tej ustawy, przy czym tu musi cały czas być kompromis trójki, bo gdzieś tam w zanadrzu czy wisi ewentualnie nad nami ewentualne weto pana prezydenta. Ale mamy trzy takie wątpliwości, zastrzeżenia...

    J.K.: Albo Trybunał.

    E.K.: Albo Trybunał. Otóż po pierwsze niepewność finansowania, mimo wszystko niepewność finansowania...

    J.K.: Bo to zależy od decyzji większości parlamentarnej.

    E.K.: Parlamentu, czyli politycznej...

    J.K.: Czyli rządu de facto.

    E.K.: Od decyzji politycznej, jak co roku będzie finansowana misja mediów. Mediów, już nie mówię: publicznych, bo przecież również misję mogą realizować media prywatne. Oczywiście, środki dzielić będzie Krajowa Rada, to po pierwsze. Po drugie mamy...

    H.S.: Organ jak najbardziej polityczny jednak.

    E.K.: No niestety tak, trzeba to szczerze powiedzieć. I tu jest pewna niepewność. Były również inne propozycje zgłaszane, również i nasza, nie wiem, zobaczymy jeszcze.

    Natomiast druga taka wątpliwość czy może zastrzeżenie nawet. Otóż propozycja przekształcenia ośrodków regionalnych w spółki przy jednoosobowym zarządzie, no, trąci troszeczkę taką groźbą, że prędzej czy później, oby później, a najlepiej wcale, zostaną właściwie albo sprywatyzowane znowu te media do końca i przestaną być mediami publicznymi, albo po prostu zanikną ośrodki regionalne.

    I wreszcie trzecia nasza wątpliwość – skasowanie rad programowych w ośrodkach regionalnych. Otóż rada programowa na szczeblu centralnym nie jest w stanie do końca wyczuć, poznać, jakie są zapotrzebowania na przykład na Podlasiu radiosłuchaczy, jakie są zapotrzebowania na Dolnym Śląsku czy w Kujawsko–Pomorskiem. W związku z tym te trzy elementy będziemy podnosić w dalszej dyskusji, ale generalnym celem jest, żeby rzeczywiście zakończyć ten spektakl, bo on już za długo trwa.

    J.K.: Panie pośle, wczoraj podczas debaty Tadeusz Sławecki, poseł PSL, powiedział...

    E.K.: Aj, czułem, czułem, że pan redaktor o to zahaczy! [śmieje się]

    J.K.: „My mamy swoich dziennikarzy, PSL ma swoich dziennikarzy”. Jeszcze nikt tak szczerze nie mówił o mediach.

    E.K.: No to ja szczerze powiem do końca. No, nie ma cudów, jeżeli ktoś mówi, że na przykład media są apolityczne czy dziennikarze są apolityczni... Nie, każdy dziennikarz jak każdy obywatel ma swoje sympatie bądź antypatie polityczne, byleby tylko...

    J.K.: Człowiek na pewnym poziomie rozwoju nie może nie mieć poglądów politycznych...

    E.K.: Oczywiście, byleby tylko...

    J.K.: Pytanie tylko, czy...

    E.K.: Żeby nie wykorzystywał tego, żeby nie przekraczał pewnych granic powiedzmy w przekazie publicznym, żeby ten przekaz był w miarę obiektywny. Stąd są dziennikarze, którzy na przykład cieplej napiszą o Polskim Stronnictwem Ludowym, ale są i tacy, którzy ostro napiszą, czyli summa summarum i tak się zawsze wyrównuje.

    J.K.: A pan zna tych peeselowskich dziennikarzy?

    E.K.: Troszeczkę. A dlaczego nie? Troszeczkę znam, ale nie powiem. [śmieje się]

    J.K.: Nie powie pan. Jacek Kurski wykluczony z komisji badającej naciski za rozmowę z Januszem Kaczmarkiem. Sytuacja następująca: dwa tygodnie temu zdaje się przed przesłuchaniem podszedł poseł Kurski do Janusza Kaczmarka i według Janusza Kaczmarka miał go namawiać do takich jakichś miękkich zeznań, tego typu.

    E.K.: No i teraz znowu się pewnie narażę.

    J.K.: Słuchamy.

    E.K.: Jeśli mam cokolwiek powiedzieć na ten temat.

    J.K.: Tak, tak.

    E.K.: Otóż wiedząc o tym, że poseł Kurski i tak zrezygnowałby z dalszego uczestnictwa w pracach tej komisji z uwagi na kandydowanie do Parlamentu Europejskiego, to co tu dużo ukrywać – przy tej totalnej wojnie pomiędzy Platformą i PiS-em, a szczególnie w tej komisji pomiędzy Karpiniukiem a Mularczykiem, wiadomo, że to był gest polityczny. Proszę zauważyć – tam w trakcie tego głosowania członka Polskiego Stronnictwa Ludowego nie było, my nie będziemy się w takie rzeczy bawić, bo to już jest zabawa.

    J.K.: A poseł Karpiniuk radzi sobie jako przewodniczący tej komisji?

    E.K.: Oj, panie redaktorze...

    J.K.: Tam barwnie bywa, jak podglądam czasem w telewizji.

    E.K.: Tak, bywa barwnie, ale ja obawiam się, że powoli, powoli przez właśnie tego typu historie, tego typu spięcia i to często przecież na antenie, ludzie to oglądają, powoli era wiary w to, że komisje sejmowe śledcze mogą cokolwiek wyjaśnić, się kończy. Ja kiedyś, kiedy powoływaliśmy tę komisję, ja powiedziałem: „Jeśli ta komisja nie potrafi dojść przynajmniej do rąbka prawdy, to to będzie ostateczna kompromitacja jakichkolwiek komisji śledczych w sejmie”.

    J.K.: A potrafi? Bo Jacek Kurski mówi, że praca w komisji to bieganie z gumowym młotkiem w kamieniołomie i że zna lepsze sposoby marnowania czasu.

    E.K.: Powiem szczerze, obserwując pracę różnych komisji śledczych do tej pory, to na pewno one nam nie przysparzają chwały, parlamentowi.

    J.K.: Zobaczymy...

    H.S.: Po co w takim razie się powołuje te komisje? Żeby stworzyć kolejną arenę do igrzysk?

    E.K.: No nie wiem, jest zawsze taka chęć, jest taka chętka, która dotyka, no, niestety, niektórych z nas, polityków, że może dzięki uczestnictwu w pracy w takiej komisji zaistnieje, bo wszyscy się wzorują na tej pierwszej komisji śledczej, która przynajmniej coś zrobiła. Myślę tu o aferze Rywina, gdzie – co tu dużo ukrywać – na bazie pracy w tej komisji szczególnie wypłynął pan poseł Rokita. No i pewnie wielu jest w to zapatrzonych: a może ja też wypłynę, nie? Gorzej będzie, jak oni wszyscy spłyną.

    J.K.: Zobaczymy, jak to będzie z komisją ds. Olewników, bo tam już kompromitacja będzie dużo bardziej bolesna, bo tam jest ból rodziny, tam jest śmierć i to już nie będzie tak lekko traktowane...

    E.K.: No właśnie, właśnie.

    J.K.: ...nie będzie mogło być tak lekko traktowane. Panie pośle, cieszyliśmy się, że Polska ma się dużo lepiej niż cała reszta Europy pod względem gospodarczym. Gazeta Wyborcza dziś donosi: „Recesja dopadnie i Polskę”. Międzynarodowy Fundusz Walutowy: „Gospodarka polska skurczy się w tym roku o 0,7%, pierwszy raz od 91 roku”. Rząd ma podnieść składkę rentową i o 5 do 7 miliardów złotych zwiększyć deficyt budżetowy.

    E.K.: Oj, dotykamy wreszcie poważnego problemu, bo tak... Dziękuję za to nawet pytanie, panie redaktorze, bo przecież my obserwując to, co się dzieje na scenie politycznej, to właściwie zajmujemy się cały czas sprawami pobocznymi i na siłę politycy, zwłaszcza tych dwóch obozów, co chwilę wymyślają kolejny obszar konfliktu. Tymczasem to jest najważniejsza sprawa dla wszystkich polityków – i koalicji, i opozycji.

    J.K.: Opozycja mówi, że to rząd wymyśla, żeby odwrócić uwagę Polaków od problemów gospodarczych.

    E.K.: Ja bym już nie przerzucał winy, czy to akurat rząd, czy opozycja, ale jeden i drugi jest sobie warty. Ośrodek, mówię, władzy. W związku z tym raz jeszcze podkreślam – dzisiaj rzeczywiście to jest dla nas, dla Polaków, najważniejsza kwestia. I tak jeszcze nasza gospodarka na tle innych gospodarek wychodzi, wypada lepiej, ale nie ma co ukrywać...

    J.K.: Chociaż inna jest perspektywa Warszawy niż prowincji.

    E.K.: Tak jest. I nie ma co ukrywać, że jednak odpryski – i to już dosyć mocno – tego kryzysu nas dotykają, w nas uderzają i coraz mocniej bolą. Czy... Chociaż są tutaj też zdania podzielone, bo sygnały również płynęły i takie niedawno...

    J.K.: Że coś tam drgnęło, tak?

    E.K.: ...że coś drgnęło, że może nie będzie tak źle. Mam wrażenie, że ten rok 2009 również w obszarze niestety budżetu państwa nie będzie łatwym. Będzie pewnie jeszcze trzeba podejść jeszcze raz...

    J.K.: Zaraz maj, zaraz maj właśnie.

    E.K.: Jeszcze raz trzeba będzie podejść.

    J.K.: Rząd w pesymistycznym wariancie zakładał 1,7% wzrostu. Tu może być recesja?

    E.K.: Może być gorzej, może być gorzej.

    J.K.: Czy należy utrzymywać jeszcze tę budżetową fikcję?

    E.K.: To znaczy powiem w ten sposób – póki co rząd działa w tym zakresie bardzo rozsądnie, bardzo rozsądnie, nie robi nic na hurra i niezbyt pochopnie. Natomiast przyjdzie chyba ten moment, że trzeba będzie usiąść i pewnie budżet znowelizować, ale czy uda się utrzymać deficyt budżetowy na zakładanym poziomie, ja osobiście, ale podkreślam: jest to moje osobiste zdanie, pewnie nie uda się, bo można pewnie jeszcze gdzieś szukać oszczędności, ale nie można doprowadzić do takiego zaciskania pasa, że udusimy pacjenta. W związku z tym być może trzeba będzie przyjrzeć się również deficytowi budżetowemu i wówczas nasze marzenia, a przynajmniej niektórych z nas polityków, partii politycznych, rządu o szybkim wejściu do strefy euro, o wejściu do tego przedsionka, o utrzymaniu się w tym przedsionku, kto wie, czy nie trzeba będzie troszeczkę odłożyć w czasie.

    J.K.: A przekonał pana wczoraj, panie pośle, minister Grabarczyk twierdzeniami, że z budową autostrad wszystko jest w porządku? A wszystko za sprawą artykułu w Dzienniku, który napisał, że rząd chce – zamiast autostrad – zaproponować „wyrób autostradopodobny” na Euro 2012, czyli po prostu dwa pasy asfaltu, żadnej infrastruktury, no, byle te auta domknęły i dojechały do Warszawy.

    E.K.: [śmieje się] Ponieważ osobiście bardzo lubię pana ministra Grabarczyka i trochę mu współczuję, że rzeczywiście został postawiony na strasznie trudny i odpowiedzialny odcinek i jeszcze narzucono mu takie terminy i takie długości tych autostrad, że powiedzmy sobie szczerze – na niektórych odcinkach rzeczywiście tak będzie. Będą pasy, a później, jak się Euro skończy, będziemy zamykać i kończyć budowę autostrady na tym odcinku. Z tym trzeba się liczyć.

    J.K.: Włodzimierz Cimoszewicz z kolei w drugiej turze wyborów na sekretarza generalnego Rady Europy dostał 32 głosy...

    E.K.: To ciekawa, ciekawa i fajna informacja.

    J.K.: 34, czyli ledwie dwa więcej, jego norweski konkurent. Jednak zaskoczenie chyba trochę.

    E.K.: To znaczy in plus.

    J.K.: Tak, tak, w tym sensie.

    E.K.: I pozytywne, bo raczej już niestety po wpadce natowskiej, już nie będziemy do tego wracać, raczej były nasze miny takie trochę sceptyczne, że i pan premier Buzek marne szanse, i pan premier Cimoszewicz podobnie. A okazuje się, że jednak można. I gdyby rzeczywiście udało się, byłby to pierwszy niewielki sukcesik na tej arenie europejskiej, no i wtedy trzeba by było jeszcze mocno powalczyć o premiera Buzka. Zobaczymy.

    J.K.: O premiera Buzka. A z kolei Anna Fotyga była wczoraj przesłuchiwana przed sejmową Komisją Spraw Zagranicznych. Powiedziała, że czuje się poraniona, gdy patrzy na to, co dzieje się z obecną polityką zagraniczną.

    E.K.: Panie redaktorze, ja, jak pan wie, o co często moi partnerzy koalicyjni, czyli Platforma, ma do mnie pretensję, staram się brać mimo wszystko w obronę brać głowę państwa, czyli prezydenta, również premiera, kiedy są te wzajemne podjazdowe walki tych dwóch ośrodków. Ale w tym akurat... w tej sprawie pan prezydent, no, co tu dużo ukrywać, powiem to zdecydowanie, stosuje pewnego rodzaju szantaż wobec rządu, wobec ministra Sikorskiego, że jak nie będzie Fotygi, to on nie da akceptacji dla 6 innych kandydatów na ambasadorów. Tego robić nie wolno. I na litość boską, ja nie wiem, co w tej kobiecie siedzi, ale przecież z tych wczorajszych wypowiedzi na tej komisji to ona jeszcze dolała oliwy do ognia.

    J.K.: MSZ zastanawia się nad wycofaniem rekomendacji, a to za sprawą takiej pośredniej krytyki polityki rządu.

    E.K.: Ale to była zdecydowana krytyka. Jak ambasador Polski może mieć inną wizję polityki zagranicznej, reprezentować, bo to należy się tego spodziewać, na arenie międzynarodowej, a zwłaszcza w takiej organizacji, jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, inne spojrzenie, mieć inną optykę niż rząd polski. Ja obawiam się, że będzie realizowała optykę prezydenta. A jeszcze można dalej mówić – optykę PiS-u.

    H.S.: No bo w końcu jest kandydatem prezydenta.

    E.K.: No...

    H.S.: Mówiła zresztą o tym otwarcie.

    E.K.: Ale jeszcze raz podkreślam – politykę zagraniczną, oczywiście, realizuje rząd polski, natomiast prezydent współdziała w tym zakresie. I dlatego ja mówię jeszcze raz – ja nie zdziwiłbym się, gdyby w takiej sytuacji po tym, co wczoraj mówiła pani kandydatka, że minister Sikorski podejmie trudną decyzję, chociaż mówię, jest tutaj trochę pod ścianą postawiony przez prezydenta, i jednak nie zgłosi tej kandydatury.

    J.K.: Zwłaszcza po wypowiedziach premiera, który mówił, że trzeba wszystkie zasoby wykorzystywać kadrowe i tak pośrednio wsparł minister Fotygę wówczas. Ale już musimy kończyć...

    E.K.: Ale pani minister ma dobre papiery, podkreślam. Jeśli chodzi o życiorys, ma dobre papiery, ale poglądy są nie do zaakceptowania po prostu.

    J.K.: Dziękuję bardzo.

    E.K.: Dziękuję bardzo.

    H.S.: Dziękujemy bardzo. Eugeniusz Kłopotek z Polskiego Stronnictwa Ludowego, gościem Sygnałów Dnia.

    (J.M.)