Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 15.05.2009

Świat w dwóch obiegach

Obieg pierwszy to urzędowy optymizm, a w drugim obiegu jest prawda, której dowiadujemy się z wypowiedzi ministra finansów w brytyjskiej prasie.

Jacek Karnowski: We Wrocławiu w studio Sygnałów Dnia Jerzy Szmajdziński, Wicemarszałek Sejmu, Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dzień dobry, panie marszałku.

Jerzy Szmajdziński: Kłaniam się, dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

J.K.: Panie marszałku, czy Wrocław już zakończył świętowanie po decyzji UEFA, która potwierdziła, że w tym mieście, w stolicy Dolnego Śląska będą rozgrywane mecze EURO 2012?

J.S.: Nikt nie spodziewał się innej decyzji. Wrocław ma umowę z UEFA od prawie dwóch lat i konsekwentnie ją realizuje. Wszystkie siły są podporządkowane temu celowi i jestem przekonany, że znakomicie się do tego przygotujemy. Wrocław da sobie radę, nie było wątpliwości, że może być inaczej. To pierwsze miasto przecież na szlaku od zachodniej polskiej granicy do Ukrainy. Nawiasem mówiąc najlepiej byłoby, gdyby wszystkie miasta to były miasta na tym szlaku.

J.K.: No, jednak żal Krakowa, panie marszałku, ponieważ Kraków to jest miasto, którym można się chwalić w Europie, można je pokazywać i pięknie wyglądałaby krakowska Starówka choćby w takich filmikach reklamujących EURO 2012.

J.S.: No tak, ale... Na razie mówimy o sporcie, ale sport to też polityka. To decyzja rządu PiS-u była taka, że Kraków może być miastem rezerwowym, a później rząd Platformy, też dla celów politycznych, obiecywał, że załatwi, że Kraków będzie miastem, w którym odbędą się mecze mistrzostw Europy. No, nic takiego się nie stało, ale dalej Krakowowi ten rząd obiecuje, że może jednak coś załatwi. No, wybory przed nami przecież.

J.K.: No, przy okazji zapomina się o Chorzowie.

J.S.: No, Chorzów to jest cudowne miejsce i absolutnie historyczne miejsce dla polskiej piłki nożnej, no ale mówię – wyboru dokonali politycy, którzy dzisiaj bardzo krytykują tę decyzję.

J.K.: Panie marszałku, nie we Wrocławiu i nie w Chorzowie, a w Madrycie był wczoraj Lech Wałęsa na konwencji Libertas i mówił tak: „Poznałem pana Ganleya, jego diagnozę Europy i świata. Naprawdę są mi bliskie, a właściwie takie same. Różnimy się trochę z leczeniem”. To Lech Wałęsa. Jak pańskim zdaniem skończy się ten już dość bliski flirt byłego prezydenta z Libertasem? Platforma mruga niezadowolona, trochę pogniewana, tak można powiedzieć.

J.S.: No, to jest kłopot polskiej prawicy, co wyprawia Lech Wałęsa. Lech Wałęsa bierze udział w kampanii Libertasu. Ja biorę udział też w kampanii wyborczej i moja trasa to Kielce, Olkusz, Jelenia Góra, Zgorzelec, to dzisiaj, a Lech Wałęsa ma inną trasę: Rzym, Madryt, Londyn, pewnie Bruksela i też ma być Warszawa. Więc jest twarzą Libertasu, bierze udział w kampanii Libertasu i to jest i kłopot dla prawicy, i kłopot dla Platformy Obywatelskiej, bo przecież Platforma korzysta z jego pomocy. Tutaj też uzyskuje Platforma w pewnym sensie pomoc Lecha Wałęsy, ponieważ budowanie siły Libertasu to osłabianie Prawa i Sprawiedliwości, tak uważają stratedzy Platformy Obywatelskiej.

J.K.: Ale dopóki rzeczywiście wyglądało na to, że Libertas zagraża głównie Prawu i Sprawiedliwości zachodząc tę partię od prawej, no to Platforma nie przeszkadzała, a wczoraj z kolei nagle zmiana w nocy regulaminu i Libertas nie mógł w sejmie, w gmachu sejmu zorganizować konferencji prasowej. No, ta zmiana wprowadza regułę, że tylko koła poselskie, kluby poselskie mogą robić konferencje w tej sali multimedialnej. Libertas nie ma swojego koła poselskiego. No i była mała awantura. Czy to nie odbiera pan tego jako złośliwości?

J.S.: Nie, nie, zmiany tutaj nie ma. Zasadą było, że ta sala multimedialna po wielu, wielu latach zresztą starań, bo wszystkie konferencje odbywały się z przesuwanymi zastawkami, które symbolizowały nazwę partii, wreszcie w dobrych warunkach kluby i koła parlamentarne mogą organizować konferencje. I popełniono pewnie jeden błąd, że raz dopuszczono Libertas, który nie ma swojej reprezentacji ani w Parlamencie Europejskim, ani w polskim parlamencie. To byłby precedens...

J.K.: Ale Ryszard Bender na przykład, posłanka Sobecka...

J.S.: Ale to są posłowie, którzy są członkami klubu Prawo i Sprawiedliwość. Nie ma nigdzie zarejestrowanej nazwy Libertas, ani w polskim, ani w europejskim parlamencie i nie można występować pod szyldem, którego się nie używa w Parlamencie Europejskim czy polskim.

J.K.: Ale gdy jednak mamy taką, panie marszałku...

J.S.: Tak że to otwierałoby, wie pan, pole do żądania, do oczekiwań, że w sejmie tak naprawdę każda partia będzie mogła organizować konferencje prasowe. Tego myślę nie...

J.K.: To prawda, ale jeżeli się szykuje taką zmianę z dnia na dzień, właściwie uderzając w konkretną zaplanowaną konferencję, to istnieje podejrzenie, że jest to skierowane przeciwko konkretnemu środowisku. Gdyby na przykład taką zmianę marszałek zaproponował od początku miesiąca, o, wtedy to byłoby czytelne, wszyscy by się przygotowali.

J.S.: No, popełniono błąd techniczny, nie wyobrażono sobie właśnie ewentualnych następstw tego, że partia Marka Jurka też poprosi o to, żeby można było skorzystać z tej sali i tak dalej i tak dalej. No, ten precedens nie mógł... było precedensowe wydarzenie, ale ono nie mogło być kontynuowane, ponieważ... I nie doszukuję się tutaj żadnej jakiejś strategii ciemnych sił. Po prostu porządek, sejm nie jest Hyde Parkiem, a jeśli jest Hyde Parkiem, to ograniczonym do tych sił, które w parlamencie mają reprezentację.

J.K.: Panie marszałku, decyzja w sprawie Stoczni Gdynia, została sprzedana część majątku, ta część produkcyjna. No, z tego, co mówi minister skarbu Aleksander Grad, stocznie znowu będą mogły produkować statki. Nabywcą jest firma czy konsorcjum z Bliskiego Wschodu United International Trust. Nie wiemy za dużo o tej firmie, ale jest to zapewnienie ze strony rządowej, że statki będą produkowane. Pan wierzy w te zapewnienia, jak pan to odbiera, bo w poniedziałek debata...

J.S.: No, chcę wierzyć w te zape...

J.K.: Tak, proszę bardzo.

J.S.: Chcę wierzyć w te zapewnienia, oczywiście, bo wszyscy życzymy sobie, żeby polski przemysł stoczniowy był utrzymany. Ta stocznia musi być sprywatyzowana, bo takie są zalecenia Unii Europejskiej. Miejmy nadzieję, że to jest partner, który będzie funkcjonował na tym rynku i skończą się te nieustanne problemy i kłopoty. Ale rząd musi po pierwsze doprowadzić do szczęśliwego finału, bo wygranie przetargu to jeszcze za mało do rozpoczęcia działalności gospodarczej. No, jednak mimo tego, że to będzie prywatny podmiot, pilnowanie i wspieranie, kiedy trzeba będzie, żeby utrzymywać w ruchu ten niewielki potencjał polskich stoczni, niewielki w skali tego światowego rynku, ale dla Polski niezwykle wa... [chwilowa przerwa w połączeniu]

J.K.: Panie marszałku, ta decyzja Ministerstwa Skarbu czy taki koniec przetargu wzmacnia bardzo pozycję premiera Tuska przed poniedziałkową debatą ze związkowcami ze stoczni.

J.S.: No, zobaczymy, jak przebiegnie ta debata, bo przecież wzmacnia, nie wzmacnia, dobrze, że są decyzje, dobrze by było, żeby były kolejne dotyczące Stoczni Szczecińskiej podobne. To jest najważniejsze, a czy ktoś będzie lepsze samopoczucie i jakąś przewagę w debacie... Mam nadzieję, że będzie to poważna rozmowa o przyszłości, bo samo rozstrzygnięcie przetargów to tylko początek nowej, trudnej drogi dla polskiego przemysłu stoczniowego.

J.K.: Pozostańmy jeszcze chwilę przy gospodarce. Unia Europejska wszczęła procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski. Wygląda na to, że wprowadzenie waluty euro w roku 2012 jest już nierealne. Najciekawsze z tego wszystkiego, że minister finansów Jacek Rostowski nieco inaczej mówi o stanie polskiego budżetu w Polsce, a nieco inaczej mówi dla zagranicy. W wywiadzie dla Financial Times, prestiżowego brytyjskiego pisma zajmującego się finansami, przyznał, że takie bardzo negatywne prognozy Komisji Europejskiej mogą być trafne, przyznał, że euro się oddala. W Polsce tego nie mówi. Jak pan ocenia tę sytuację?

J.S.: No cóż, mamy świat w dwóch obiegach: obieg pierwszy to urzędowy optymizm, a w drugim obiegu, znanym nam z przeszłości, to prawda, której kiedyś dowiadywaliśmy się z Radia Wolna Europa, a teraz dowiadujemy się z wypowiedzi ministra finansów w brytyjskiej prasie. Największą przeszkodą w walce z kryzysem jest niestety księgowy, którym jest Vincent Rostowski. Nierealny budżet, nadmierny deficyt. I tutaj przecież oszukano Unię Europejską, mówiąc, że ten deficyt wyniesie w ubiegłym roku 2,7% PKB, wyniósł 3,9. Pomyłka rzędu 15 miliardów złotych. Pomijam inne kwestie, takie, które są związane z tym, że minister finansów blokuje te inicjatywy, o których rząd mówi, że zaczną działać. System kredytowania poręczeń i gwarancji – dokapitalizowano Bank Gospodarstwa Krajowego, ale ten system nie działa. Pomoc w spłacie kredytów hipotecznych – przecież nie ma tego projektu. Opcje walutowe – w żadnym zakresie nie udzielono pomocy, od 13 marca oczekują... komisja trójstronna oczekuje na rozstrzygnięcie, związkowcy porozumieli się z pracodawcami, blokuje minister finansów. To jest problem wielki Donalda Tuska, który powierzył walkę z kryzysem komuś, kto się do tego kompletnie nie nadaje. A największą konsekwencją tego będzie to, że oddala się perspektywa wejścia do strefy ERM2, bo w warunkach procedury nadmiernego deficytu, w warunkach deficytu, który na koniec tego roku wyniesie grubo ponad 5%, nie jest możliwe wejście do tego węża walutowego, więc...

J.K.: Według zapowiedzi rządu to miało być w maju, co wiadomo, że nie nastąpi. Panie marszałku...

J.S.: W maju już nie nastąpi, teraz się mówi, że jeszcze poczekamy, prawda, a w ogóle to nic złego się nie stanie, jak będzie nie w 2012, a w 2013. Po prostu mamy cały czas do czynienia z kampanią wizerunkową, a nie ujawnianiem polskiej opinii publicznej prawdziwej informacji, prawdziwej wiedzy o stanie gospodarki i finansów publicznych.

J.K.: Panie marszałku, wygląda na to, że wreszcie zakończona zostanie epopeja pod tytułem stare samoloty na służbie polskich władz. Rząd chce wydzierżawić, nie kupić, a wydzierżawić od LOT–u dwa Embraery, maszyny, które kosztują 40 milionów złotych. Nie będzie kupna, no bo kryzys, oszczędzamy. Ale dziś w prasie, na przykład w dzienniku Polska, debata, czy to jest dobry wybór, bo te samoloty Embraery mają zasięg 3,7 tysiąca kilometrów i nie przelecą nad oceanem do USA czy do Ameryki Południowej, prezydent i premier nadal więc będą latać starymi rosyjskimi maszynami. Czy dobrze rozwiązał ten problem rząd?

J.S.: Bardzo kontrowersyjna decyzja. Od wielu lat Embraer zabiegał o to i widać, że w końcu ten lobbing dał efekt, że Embraery będą w służbie najważniejszych osób w państwie. Minęło, proszę pana, 18 miesięcy rządu Donalda Tuska, w ciągu tych 18 miesięcy można było rozstrzygnąć trzy przetargi na bardzo korzystnych warunkach, dlatego że dzisiaj właśnie jest rynek, w którym ci, którzy chcą kupić, mogą przebierać, mogą wybierać, mogą proponować opcje wieloletniego rozłożenia spłaty i tak dalej. I offset można...

J.K.: Zwłaszcza że, panie marszałku, ten rząd po kilku incydentach miał chyba społeczne poparcie dla kupna...

J.S.: Oczywiście tak, oczywiście, że tak.

J.K.: Bo wcześniejsze rządy mogły się bać reakcji prasy czy brukowców na przykład.

J.S.: Tak, tak, tak. A tutaj politycy popierali to, więc nikt by nie protestował. Może jakiś jeden tabloid, ale to byłoby bez znaczenia. Więc nieprzeprowadzenie przetargu na korzystnych dla nas warunkach z wieloletnimi spłatami i całego parku remontowego, który jest do tego potrzebny, to błąd. Zwyciężył lobbing Embraera od wielu lat był prowadzony, bo przecież kiedy rząd Leszka Millera też próbował rozstrzygnąć przetarg, był ten lobbing bardzo widoczny. Niekorzystne to jest rozwiązanie, bo i offsetu tutaj nie można mieć, żadnej umowy offsetowej. Kontrowersyjna decyzja.

J.K.: Na koniec jeszcze jedno pytanie, proszę o krótką odpowiedź. W niedzielę referendum w Sopocie nad odwołaniem prezydenta miasta Jacka Karnowskiego. Dziś w prasie sondaże zgodnie pokazują: około 2/3 mieszkańców nie chce odwołania prezydenta. No i wygląda na to, że Jacek Karnowski wygra to referendum. Jakie będą pańskim zdaniem tego konsekwencje polityczne? No, dość ciekawa sytuacja się wytworzy.

J.S.: No, postawił się pan Jacek Karnowski Platformie Obywatelskiej, swojemu ugrupowaniu, i przy pomocy mieszkańców tę walkę wygra. Będzie to porażka Platformy Obywatelskiej.

J.K.: Bardzo dziękujemy.

J.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)