Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 23.04.2009

Libertas znaczy wolność – narodowa, obywatelska, gospodarcza

Liczymy na różnego typu wyborców, także tych przywiązanych do idei europejskiej, ale widzących biurokratyczny, nieefektywny, ociężały system unijny.

  • Henryk Szrubarz: W studio Artur Zawisza, Wiceprezes Libertas. Dzień dobry.

    Artur Zawisza: Witam serdecznie.

    Jacek Karnowski: Dzień dobry, panie prezesie. Wczoraj porozumienie Libertas – ten rdzeń Libertas, czyli między innymi pan – i PSL–Piast i Naprzód Polsko, czyli takie dwa małe ugrupowania prawicowe, ludowe. Czy ktoś jeszcze będzie z wami startował w eurowyborach?

    A.Z.: Pod sztandarem Libertas idziemy razem ku Europie po to, aby bronić polskich spraw. Zarówno Naprzód Polsko, jak i Piast mają na swoim czele obecnych posłów do Parlamentu Europejskiego – Dariusza Grabowskiego i Zdzisława Podkańskiego. Zaś libertas znaczy „wolność” – narodowa, obywatelska, gospodarcza. My chcemy lepszej Unii Europejskiej, dlatego odrzucamy antydemokratyczny i biurokratyczny traktat lizboński, i już wiemy, że więcej osób będzie chciało pod sztandarem Libertasu kandydować.

    J.K.: Bo Liga Polskich Rodzin, kojarzona często z Libertas, jeszcze nie zdecydowała.

    A.Z.: Liga Polskich Rodzin jest suwerennym podmiotem politycznym i w przyszłym tygodniu jej władze statutowe podejmą decyzję, natomiast nie ukrywam, że liczymy na pozytywną decyzję o poparciu partii Libertas, co byłoby dla nas niezwykle cenne, zważywszy nie tylko na dawną obecność w parlamencie, 16% w poprzednich wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale nawet 4% w ostatnim sondażu opinii publicznej, jakie ma Liga Polskich Rodzin.

    J.K.: A czy nie będzie tak, że wystartujecie w wyborach do Europarlamentu, no i załóżmy w przypadku sukcesu potem wszyscy znów rozpierzchną się na swoje strony, no bo starych szyldów nie zwijają, tylko na razie je chowają na czas kampanii?

    A.Z.: Libertas jest formułą szczególną, bo po raz pierwszy w Unii Europejskiej powstaje rzeczywiście paneuropejska formuła, a więc rodzina europejskich partii Libertas, gdzie w 27 krajach pod tą samą nazwą rejestrowane są odrębne krajowe podmioty polityczne. My wiążemy ogromne nadzieje z tym przedsięwzięciem, na jakie nikt przed nami się nie zdobył. I jeżeli, co daj Boże, odniesiemy sukces, to wtedy będziemy chcieli iść naprzód.

    J.K.: Panie pośle, pan wspomniał o tym... panie prezesie, pan wspomniał o tym, że LPR ma samodzielnie w sondażach 4%. Ostatnio był sondaż w prasie opublikowany i Libertas, no, chyba żadnego głosu chyba nawet nie zdobył.

    A.Z.: Dla nas jest bardzo istotnym wyzwaniem, aby z jednej strony polskim wyborcom pokazać, że Libertas w pełni reprezentuje pełną paletę nurtów prawicy – narodowy, wywodzący się z LPR–u, konserwatywny reprezentowany chociażby przeze mnie, ludowy przez Janusza Dobrosza i Zdzisława Podkańskiego, wreszcie nurt wolnościowy, redaktor naczelny tygodnika Najwyższy Czas także jest naszym kandydatem.

    Ale z drugiej strony chcemy pokazać, że ta paleta polskiej prawicy kandyduje z listy komitetu wyborczego Libertas, i ta nazwa musi być upowszechniona wobec polskiej opinii publicznej.

    J.K.: Ona brzmi nieco egzotycznie pewnie dla wyborców eurosceptycznych, którzy przywiązani są do polskości, bo to są często zbieżne cechy, i oni dostają teraz propozycję Libertas, coś jednak obco brzmiącego, do tego dochodzi jednak mało znany w Polsce... znaczy znany w pewnych kręgach, ale jakoś tam też egzotyczny irlandzki biznesmen. Jak to wszystko połączyć?

    A.Z.: My rzeczywiście kochamy Europę, chcemy lepszej Unii Europejskiej, dlatego odrzucamy traktat, ale twierdzimy, że polskość i europejskość idą w parze. Libertas to nie jest słowo zgrzytające w polskich ustach, ale odnosi się do przecież po łacinie słowa wolność, a więc tego, co dla Polaków często najcenniejsze, o tym, o czym w naszych pieśniach, hymnach śpiewamy. Ale ta polska wolność dzisiaj realizowana musi być w warunkach europejskich. Potrzeba nam tej międzynarodowej dźwigni. I my liczymy, nie ukrywam, na różnego typu wyborców, także tych mocno przywiązanych do idei europejskiej, ale widzących biurokratyczny, nieefektywny, ociężały system unijny, jaki dzisiaj panuje.

    J.K.: Chociaż przekaz Declana Ganleya jest bardzo... no, jest dość skomplikowany, jak na polskie warunki. To nie jest nie dla Unii Europejskiej, tylko to jest tak, ale zreformować, ale zmienić, ale poddać pewne decyzje pod powszechne głosowanie, co z kolei też się wydaje dziwnym pomysłem i trudnym do realizacji w warunkach tak wielu narodów europejskich.

    A.Z.: Nasz pomysł jest inteligentny i słuszny. My odrzucamy toporne uproszczenia: albo z jednej strony – skoro Unia, to trzeba godzić się na wszystko jak bezwolne owce prowadzone na rzeź, albo z drugiej strony – odrzucenie Unii w imię fobii, obsesji czy nawet braku wykształcenia. Nie. My chcemy tworzyć nowoczesną, narodową formułę dobrego miejsca Polski w lepiej służącej obywatelom państw unijnych Unii Europejskiej.

    J.K.: A skąd pieniądze na kampanię? Bo nie ukrywajmy, to, że Declan Ganley jest bogatym człowiekiem, stworzyło mu taką aurę człowieka, który może odnieść sukces w polityce, ale polskie prawo zabrania finansowania partii politycznych, wyborów z zagranicy. Jak Libertas rozwiąże ten problem? Czy macie jakiś pomysł?

    A.Z.: Historia Ganleya jest rzeczywiście piękna – ojciec rodziny, irlandzki patriota, znakomity, globalny przedsiębiorca, który odniósł sukces, a potem stanął na czele ludu Irlandii i odrzucił traktat narzucany przez eurokratów Irlandczykom, stąd ta jego inspiracja jest szczególnie ważna, bo takich pięknych historii we współczesnej polityce europejskiej brakuje.

    Natomiast my musimy działać na podstawie polskiego prawa i odwołując się do szczodrości polskich obywateli. Sądzę, że nie zawiedziemy się, choć jesteśmy w ramach trudnej konkurencji z partiami parlamentarnymi, które są wyposażane na podstawie obowiązkowego budżetowego finansowania partii politycznych, a my bodaj dzisiaj będziemy apelować do Rzecznika Praw Obywatelskich, aby zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego Ustawę o finansowaniu partii politycznych, która w naszej ocenie łamie obywatelskie prawo równości oraz wolność działania partii politycznych. To wysysanie pieniędzy z budżetu niszczy konkurencję na rynku politycznym i bodaj jest sprzeczne z Konstytucją.

    J.K.: Ale to są rozwiązania przyjęte w całej Europie przynajmniej, bo to jest taki model klasycznie europejski. Tylko w Wielkiej Brytanii chyba pozwala się na takie swobodne korzystanie z pieniędzy z rynku, nazwijmy to.

    A.Z.: Także Stany Zjednoczone, czego przykładem kampania Baracka Obamy, potrafią odwoływać się do inwencji i inicjatywy obywatelskiej, a nie żerują na budżecie. My naprawdę wierzymy w wolność i konkurencję i boimy się wręcz, że kartel partii politycznych będzie niszczyć wolne życie społeczne w Polsce.

    J.K.: Panie prezesie, na koniec jeszcze pytanie: czy Libertas ma jakiś program dla Polski? Bo Unia Europejska, eurowybory, czy to jest tylko projekt na wybory europejskie, czy jest to też jakiś pomysł na Polskę?

    A.Z.: Sprawy ściśle się wiążą. Jeżeli chcemy deregulacji podatku VAT w Unii Europejskiej, to po to, żeby w Polsce obniżyć podatek od towarów i usług z horrendalnych 22 do powiedzmy 19%. Jeżeli chcemy w Unii umocnienia prawa własności, to po to, aby spółdzielcy, dzisiaj krzywdzeni przez mieszkaniowe spółdzielnie, mogli domagać się prawa własności swoich mieszkań. Jeżeli walczymy o wolność decyzji w sprawie wspólnej waluty, to po to, aby Polacy mogli mieć złotówkę jako dobrą, silną i tradycyjną walutę. To jest ścisły związek.

    H.S.: Artur Zawisza, Wiceprezes Libertas, gościem Sygnałów Dnia. Dziękuję bardzo.

    (J.M.)