Dziś gości dwóch eurodeptowanych, jeden siedzi naprzeciwko mnie i przedstawię go, jak to bywało w kampanii wyborczej, czyli Richard Henry Czarnecki, Prawo i Sprawiedliwość. Witam...
Ryszard Czarnecki: Ryszard Czarnecki, witam, dzień dobry.
T.M.: A w naszym studiu w Zielonej Górze miał być były minister transportu, eurodeputowany SLD Bogusław Liberadzki, jednak nie dotarł. Panie pośle, przez korki?
Bogusław Liberadzki: Tak, przez korki, zabrakło mi 30 kilometrów.
T.M.: No to rozpoczynamy rozmowę nie o autostradach ani o budowie dróg, ale zacznijmy od spraw europejskich. Czy panowie wzorem ministra Radka Sikorskiego i posła Eugeniusza Kłopotka z PSL- też gdzieś z kimś się dzisiaj założyli o to, czy Jerzy Buzek zostanie szefem Parlamentu, czy też nie?
R.Cz.: Myślę, że tego typu zakłady to sprawa hobbystów. Ja mam inne hobbies, chyba ciekawsze niż zakłady o to, czy ktoś obejmie stanowisko takie czy inne. Natomiast, oczywiście, trzymamy kciuki za profesora Buzka, a nie tylko trzymamy kciuki, nie dalej jak w tym tygodniu mieliśmy bardzo efektywne negocjacje z naszymi brytyjskimi przyjaciółmi z Partii Konserwatywnej, która za rok pewnie przejmie władzę w Wielkiej Brytanii, i z czeskim ODS-em, partią rządzącą tym krajem, i obie te partie według wszelkich znaków na niebie i ziemi poprą naszego polskiego kandydata.
T.M.: Bogusław Liberadzki też się nie zakładał?
B.L.: Nie, nie było chętnych do zakładania się, bo ja twierdziłem, że po prostu zakładając się, że będzie przewodniczącym, wygrałbym. No i pozostałem sam, nie było partnera do zakładania się.
T.M.: Czyli operacja Jerzy Buzek na szefa Parlamentu zakończy się panów zdaniem sukcesem? To już jest przesądzone, czy to jeszcze znaki zapytania?
R.Cz.: Nie jest przesądzone, jest to prawdopodobne, a może nawet wielce prawdopodobne, ale jeszcze w tej układance jest inny element pewnej niepewności. Wydawało się naszym kolegom z Platformy, że wczoraj zaklepią, że będzie Jerzy Buzek kandydatem całej grupy bez głosowania, a okazało się głosowanie jest konieczne. W głosowaniu bywają niespodzianki, czasem przywódcy poszczególnych delegacji narodowych deklarują trochę co innego niż potem głosują delegaci, w tym wypadku europosłowie, natomiast tutaj nie tylko kwestia Europejskiej Partii Ludowej. To jest jednak pewien układ koalicyjny, a więc pytanie: co zrobią socjaliści, co zrobią liberałowie? Nasza frakcja konserwatywna z PiS-em jednoznacznie profesora Buzka poparła.
T.M.: No to zapytajmy frakcję socjalistyczną, do której należy, oczywiście, Bogusław Liberadzki. Panie pośle, czy w takim razie poparcie między innymi prezydenta Francji, który mówił dzisiaj, że to bardzo dobry kandydat, może to przesądzić o decyzji?
B.L.: Cała partia prezydenta Francji z punktu widzenia mojej grupy nie jest najważniejszą przesłanką. Najważniejszą przesłanką to jest sam fakt, że uważamy – jest kolej na przewodniczącego z kraju nowego, tym krajem nowym o największym ciężarze gatunkowym jest Polska, Polska przedkłada kandydaturę polityka doświadczonego, polityka bardzo spolegliwego, polityka, który nie wchodzi w jakieś tam radykalne rozwiązania. Krótko mówiąc, Jerzy Buzek ma szansę, że moja grupa polityczna poprze.
T.M.: No to teraz pytanie do Ryszarda Czarneckiego. Jak pan reaguje na wypowiedzi przede wszystkim Radka Sikorskiego, który apelował właśnie do polityków PiS-u, by zaangażowali się w popieranie Jerzego Buzka tak, by weszli do frakcji chadeków? Czy to takie jest tylko political fiction taka historia?
R.Cz.: Znaczy ja tak dość nieśmiało, z pewną nieśmiałością przypomnę ministrowi Sikorskiemu, który nie ma doświadczenia w Europarlamencie w odróżnieniu od mego szacownego kolegi, pana posła Liberadzkiego i ode mnie, i pan poseł Liberadzki i ja będąc w nie największej grupie politycznej, pan poseł w socjalistycznej, ja w Unii na Rzecz Europy Narodów, wiemy, że nie będąc w tej największej, można przeforsować własne postulaty. Ja powiem konkretnie – nam zależało bardzo mocno na krytyce Gazociągu Północnego, z inicjatywy posłów Prawa i Sprawiedliwości ta sprawa została przeforsowana...
T.M.: Nomen omen tego posła już nie ma w Prawie i Sprawiedliwości.
R.Cz.: Bardzo przepraszam, ale czterech posłów z Prawa i Sprawiedliwości za tym optowało. I również kwestia Jugendamtów, czyli tego, żeby polskie dzieci mówiły w Niemczech po polsku. I to się udało załatwić. A więc jak widać... A była to sprawa blokowana w Europejskiej Partii Ludowej, tam, gdzie jest Platforma Obywatelska. Tak że będąc w mniejszej grupie politycznej, czasem można pewne rzeczy skuteczniej załatwić niż w tej największej.
T.M.: A panów zdaniem jaka rola tak naprawdę jest przewodniczącego Parlamentu Europejskiego? Czy to jest tak jak mówi premier, że w ramach traktatu nicejskiego to jest najważniejsze stanowisko w Unii, a w po przyjęciu traktatu z Lizbony to będzie mniej więcej druga pozycja polityczna w Unii Europejskiej? Poseł Bogusław Liberadzki.
B.L.: Z punktu widzenia formalnego tak, jest to rola prestiżowa, natomiast z punktu widzenia decyzyjnego jest to rola organizatora życia Parlamentu Europejskiego. Tak że dużo większą moc sprawczą ma dobrze zainstalowany z właściwą teką komisarz, ponieważ ma konkretną władzę decyzyjną, po drugie jest powołany na pięć lat, natomiast przewodniczący Parlamentu na dwa i pół roku i przewodniczący Parlamentu tak na dobrą sprawę jest wykonawcą woli zgromadzenia przewodniczących grup politycznych. To to, co pan przewodniczący dał z grupy chadeków i pan przewodniczący Schulz z grupy socjalistów sobie życzą w ramach posiedzenia prezydium Parlamentu Europejskiego, to przewodniczący na dobrą sprawę z większą lub mniejszą gracją wykonuje. Naprawdę tak to wygląda.
T.M.: Czyli politycy Platformy popełnili błąd w obraniu kierunku?
B.L.: Nie, nie popełnili błędu, jeżeli oprócz prestiżu zatroszczą się również o komisarza z odpowiednio ważną teką.
T.M.: No to jest szansa na tę tekę?
R.Cz.: Przypomnijmy, że szefa Parlamentu Europejskiego wybiera się tylko na 2,5 roku, a komisarza na pięć lat, w związku z tym lepiej, żeby polski rząd poszedł, ale to już za późno na takie dywagacje, żeby poszedł w kierunku komisarza z mocnym portfolio, z mocną teką. To już się nie stało. Teka, o której mówi się w kontekście Lewandowskiego, czyli teka przemysłu i przedsiębiorstwa, no, to jest teka, którą bardzo się wzdragał przyjąć Verheughen, niemiecki komisarz drugą kadencję. To, co było niedobre dla Niemca, ma być dobre dla Polaka. No, ciekawe. Z całą pewnością źle się dzieje i pan poseł na pewno to potwierdzi, że polski rząd nie walczy o wiceszefa Komisji Europejskiej. Jest pięciu wiceszefów Komisji Europejskiej. Jeden ma być na sto procent dla nowej Unii, w tej chwili też jest takie stanowisko dla jednego z krajów członkowskich nowej Unii, dla Estonii w tym wypadku. Polski rząd o tym nie mówi, a szkoda. Posiadanie wiceszefa Komisji Europejskiej to lepiej niż go nieposiadanie, ale z panem posłem się zgadzam, oczywiście ważna teka, na przykład polityka zewnętrzna, w tym polityka wschodnia, na której nam zależy, polityka energetyczna, bezpieczeństwo energetyczne czy też pieniądze unijne w przypadku rozwoju regionalnego to są trzy teki dla Polski najważniejsze. O żadną z nich się nie ubiegamy i to chyba jest pewien błąd rządu Tuska.
T.M.: No to na koniec Bogusław Liberadzki. W finale jaka teka będzie należała do Polaków pana zdaniem?
B.L.: Trudno w tej chwili zgadnąć, dlatego że to się przedstawia nazwiska i potem te nazwiska dopasowuje w dużej mierze według kompetencji podział odpowiedzialności. Gdyby się okazało, że Janusz Lewandowski przejmie tekę Gunthera Verheughena łącznie z pozycją wiceprzewodniczącego, to myślę, że to byłoby dobre rozwiązanie.
T.M.: No to w takim razie pozostaje nam...
R.Cz.: Tylko że Polska nie walczy, panie pośle, o funkcję wiceszefa Komisji Europejskiej. Wczoraj Jacek Saryusz-Wolski powiedział, że to nie jest w zainteresowaniu rządu. Szkoda, niestety.
T.M.: Pozostanie nam na razie czekać...
B.L.: No, szkoda (...)
T.M.: ...a dziś gośćmi Programu 1 Polskiego Radia i Rozmowy Dnia był poseł Ryszard Czarnecki i poseł Bogusław Liberadzki.
R.Cz.: Dziękuję bardzo.
B.L.: Dziękuję.
(J.M.)