Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 19.06.2009

Ubiegamy się w Unii nie o to, co dla nas najważniejsze

Teka przemysłu to jest teka, którą bardzo się wzdragał przyjąć Verheughen. To, co było niedobre dla Niemca, ma być dobre dla Polaka. No, ciekawe.

Dziś gości dwóch eurodeptowanych, jeden siedzi naprzeciwko mnie i przedstawię go, jak to bywało w kampanii wyborczej, czyli Richard Henry Czarnecki, Prawo i Sprawiedliwość. Witam...

Ryszard Czarnecki: Ryszard Czarnecki, witam, dzień dobry.

T.M.: A w naszym studiu w Zielonej Górze miał być były minister transportu, eurodeputowany SLD Bogusław Liberadzki, jednak nie dotarł. Panie pośle, przez korki?

Bogusław Liberadzki: Tak, przez korki, zabrakło mi 30 kilometrów.

T.M.: No to rozpoczynamy rozmowę nie o autostradach ani o budowie dróg, ale zacznijmy od spraw europejskich. Czy panowie wzorem ministra Radka Sikorskiego i posła Eugeniusza Kłopotka z PSL- też gdzieś z kimś się dzisiaj założyli o to, czy Jerzy Buzek zostanie szefem Parlamentu, czy też nie?

R.Cz.: Myślę, że tego typu zakłady to sprawa hobbystów. Ja mam inne hobbies, chyba ciekawsze niż zakłady o to, czy ktoś obejmie stanowisko takie czy inne. Natomiast, oczywiście, trzymamy kciuki za profesora Buzka, a nie tylko trzymamy kciuki, nie dalej jak w tym tygodniu mieliśmy bardzo efektywne negocjacje z naszymi brytyjskimi przyjaciółmi z Partii Konserwatywnej, która za rok pewnie przejmie władzę w Wielkiej Brytanii, i z czeskim ODS-em, partią rządzącą tym krajem, i obie te partie według wszelkich znaków na niebie i ziemi poprą naszego polskiego kandydata.

T.M.: Bogusław Liberadzki też się nie zakładał?

B.L.: Nie, nie było chętnych do zakładania się, bo ja twierdziłem, że po prostu zakładając się, że będzie przewodniczącym, wygrałbym. No i pozostałem sam, nie było partnera do zakładania się.

T.M.: Czyli operacja Jerzy Buzek na szefa Parlamentu zakończy się panów zdaniem sukcesem? To już jest przesądzone, czy to jeszcze znaki zapytania?

R.Cz.: Nie jest przesądzone, jest to prawdopodobne, a może nawet wielce prawdopodobne, ale jeszcze w tej układance jest inny element pewnej niepewności. Wydawało się naszym kolegom z Platformy, że wczoraj zaklepią, że będzie Jerzy Buzek kandydatem całej grupy bez głosowania, a okazało się głosowanie jest konieczne. W głosowaniu bywają niespodzianki, czasem przywódcy poszczególnych delegacji narodowych deklarują trochę co innego niż potem głosują delegaci, w tym wypadku europosłowie, natomiast tutaj nie tylko kwestia Europejskiej Partii Ludowej. To jest jednak pewien układ koalicyjny, a więc pytanie: co zrobią socjaliści, co zrobią liberałowie? Nasza frakcja konserwatywna z PiS-em jednoznacznie profesora Buzka poparła.

T.M.: No to zapytajmy frakcję socjalistyczną, do której należy, oczywiście, Bogusław Liberadzki. Panie pośle, czy w takim razie poparcie między innymi prezydenta Francji, który mówił dzisiaj, że to bardzo dobry kandydat, może to przesądzić o decyzji?

B.L.: Cała partia prezydenta Francji z punktu widzenia mojej grupy nie jest najważniejszą przesłanką. Najważniejszą przesłanką to jest sam fakt, że uważamy – jest kolej na przewodniczącego z kraju nowego, tym krajem nowym o największym ciężarze gatunkowym jest Polska, Polska przedkłada kandydaturę polityka doświadczonego, polityka bardzo spolegliwego, polityka, który nie wchodzi w jakieś tam radykalne rozwiązania. Krótko mówiąc, Jerzy Buzek ma szansę, że moja grupa polityczna poprze.

T.M.: No to teraz pytanie do Ryszarda Czarneckiego. Jak pan reaguje na wypowiedzi przede wszystkim Radka Sikorskiego, który apelował właśnie do polityków PiS-u, by zaangażowali się w popieranie Jerzego Buzka tak, by weszli do frakcji chadeków? Czy to takie jest tylko political fiction taka historia?

R.Cz.: Znaczy ja tak dość nieśmiało, z pewną nieśmiałością przypomnę ministrowi Sikorskiemu, który nie ma doświadczenia w Europarlamencie w odróżnieniu od mego szacownego kolegi, pana posła Liberadzkiego i ode mnie, i pan poseł Liberadzki i ja będąc w nie największej grupie politycznej, pan poseł w socjalistycznej, ja w Unii na Rzecz Europy Narodów, wiemy, że nie będąc w tej największej, można przeforsować własne postulaty. Ja powiem konkretnie – nam zależało bardzo mocno na krytyce Gazociągu Północnego, z inicjatywy posłów Prawa i Sprawiedliwości ta sprawa została przeforsowana...

T.M.: Nomen omen tego posła już nie ma w Prawie i Sprawiedliwości.

R.Cz.: Bardzo przepraszam, ale czterech posłów z Prawa i Sprawiedliwości za tym optowało. I również kwestia Jugendamtów, czyli tego, żeby polskie dzieci mówiły w Niemczech po polsku. I to się udało załatwić. A więc jak widać... A była to sprawa blokowana w Europejskiej Partii Ludowej, tam, gdzie jest Platforma Obywatelska. Tak że będąc w mniejszej grupie politycznej, czasem można pewne rzeczy skuteczniej załatwić niż w tej największej.

T.M.: A panów zdaniem jaka rola tak naprawdę jest przewodniczącego Parlamentu Europejskiego? Czy to jest tak jak mówi premier, że w ramach traktatu nicejskiego to jest najważniejsze stanowisko w Unii, a w po przyjęciu traktatu z Lizbony to będzie mniej więcej druga pozycja polityczna w Unii Europejskiej? Poseł Bogusław Liberadzki.

B.L.: Z punktu widzenia formalnego tak, jest to rola prestiżowa, natomiast z punktu widzenia decyzyjnego jest to rola organizatora życia Parlamentu Europejskiego. Tak że dużo większą moc sprawczą ma dobrze zainstalowany z właściwą teką komisarz, ponieważ ma konkretną władzę decyzyjną, po drugie jest powołany na pięć lat, natomiast przewodniczący Parlamentu na dwa i pół roku i przewodniczący Parlamentu tak na dobrą sprawę jest wykonawcą woli zgromadzenia przewodniczących grup politycznych. To to, co pan przewodniczący dał z grupy chadeków i pan przewodniczący Schulz z grupy socjalistów sobie życzą w ramach posiedzenia prezydium Parlamentu Europejskiego, to przewodniczący na dobrą sprawę z większą lub mniejszą gracją wykonuje. Naprawdę tak to wygląda.

T.M.: Czyli politycy Platformy popełnili błąd w obraniu kierunku?

B.L.: Nie, nie popełnili błędu, jeżeli oprócz prestiżu zatroszczą się również o komisarza z odpowiednio ważną teką.

T.M.: No to jest szansa na tę tekę?

R.Cz.: Przypomnijmy, że szefa Parlamentu Europejskiego wybiera się tylko na 2,5 roku, a komisarza na pięć lat, w związku z tym lepiej, żeby polski rząd poszedł, ale to już za późno na takie dywagacje, żeby poszedł w kierunku komisarza z mocnym portfolio, z mocną teką. To już się nie stało. Teka, o której mówi się w kontekście Lewandowskiego, czyli teka przemysłu i przedsiębiorstwa, no, to jest teka, którą bardzo się wzdragał przyjąć Verheughen, niemiecki komisarz drugą kadencję. To, co było niedobre dla Niemca, ma być dobre dla Polaka. No, ciekawe. Z całą pewnością źle się dzieje i pan poseł na pewno to potwierdzi, że polski rząd nie walczy o wiceszefa Komisji Europejskiej. Jest pięciu wiceszefów Komisji Europejskiej. Jeden ma być na sto procent dla nowej Unii, w tej chwili też jest takie stanowisko dla jednego z krajów członkowskich nowej Unii, dla Estonii w tym wypadku. Polski rząd o tym nie mówi, a szkoda. Posiadanie wiceszefa Komisji Europejskiej to lepiej niż go nieposiadanie, ale z panem posłem się zgadzam, oczywiście ważna teka, na przykład polityka zewnętrzna, w tym polityka wschodnia, na której nam zależy, polityka energetyczna, bezpieczeństwo energetyczne czy też pieniądze unijne w przypadku rozwoju regionalnego to są trzy teki dla Polski najważniejsze. O żadną z nich się nie ubiegamy i to chyba jest pewien błąd rządu Tuska.

T.M.: No to na koniec Bogusław Liberadzki. W finale jaka teka będzie należała do Polaków pana zdaniem?

B.L.: Trudno w tej chwili zgadnąć, dlatego że to się przedstawia nazwiska i potem te nazwiska dopasowuje w dużej mierze według kompetencji podział odpowiedzialności. Gdyby się okazało, że Janusz Lewandowski przejmie tekę Gunthera Verheughena łącznie z pozycją wiceprzewodniczącego, to myślę, że to byłoby dobre rozwiązanie.

T.M.: No to w takim razie pozostaje nam...

R.Cz.: Tylko że Polska nie walczy, panie pośle, o funkcję wiceszefa Komisji Europejskiej. Wczoraj Jacek Saryusz-Wolski powiedział, że to nie jest w zainteresowaniu rządu. Szkoda, niestety.

T.M.: Pozostanie nam na razie czekać...

B.L.: No, szkoda (...)

T.M.: ...a dziś gośćmi Programu 1 Polskiego Radia i Rozmowy Dnia był poseł Ryszard Czarnecki i poseł Bogusław Liberadzki.

R.Cz.: Dziękuję bardzo.

B.L.: Dziękuję.

(J.M.)