Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 26.04.2008

„Platforma zagrała na całość”

W Sejmie wycofaliśmy się z tego, żeby minister skarbu miał prawo odwoływania. Niestety Senat, gdzie większość ma Platforma, przywrócił ten zapis.

Wiesław Molak: W studiu w Warszawie Marek Mądrzejewski, a nasz gość w studiu w Bydgoszczy.

Marek Mądrzejewski: Eugeniusz Kłopotek, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego. Witamy serdecznie.

Eugeniusz Kłopotek: Dzień dobry.

M.M.: Panie pośle, pół roku wspólnych rządów Platformy i PSL–u. Służy to PSL–owi?

E.K.: [śmieje się] Ale przewrotne pytanie. Panie redaktorze, pół roku temu właściwie innej alternatywy nie było, jak tylko utworzyć koalicję Platforma Obywatelska – Polskie Stronnictwo Ludowe, o czym pan redaktor i myślę, że radiosłuchacze doskonale wiedzą, bo gdyby nie powstała taka koalicja, najprawdopodobniej trzeba by było powtarzać wybory, a tego chyba nikt by sobie nie życzył. Po drugie też było nam łatwiej podjąć taką decyzję, by z partią liberalną tworzyć koalicję, bo wcześniej, w wyborach do sejmików województw zblokowaliśmy listy wyborcze, przez rok wspólnie razem w większości województw rządzimy i okazuje się (ja to żartobliwie zawsze mówię) „nie diabeł taki straszny, jak go namalowano”. W związku z tym powiem tak: najtrudniejsze dopiero przed nami. I jeżeli przebrniemy przez...

M.M.: A, to na pewno, to na pewno.

E.K.: Tak. Do tej pory nie było jakichś większych takich powiedzmy spraw, które mogłyby nas w jakiś sposób, nie wiem, rozprowadzić czy nie daj Boże od środka rozsadzić, ale to najtrudniejsze przed nami. Po pierwsze te zasadnicze projekty reform, w tym również reformę służby zdrowia, którą musimy przeprowadzić, a przede wszystkim również przygotowanie już naszego, koalicyjnego budżetu na rok 2009. Jeżeli przez ten okres przebrniemy, to później już powinno być łatwiej.

M.M.: Najtrudniejsze przed nami – tak często też mówią wyborcy, jak się zorientują, że nie do końca dotrzymywane są złożone im obietnice. Często ocenia się skuteczność – i słusznie chyba – rządu, całej koalicji na przykładzie konkretnych, nieraz wydawało się nie z tej najwyższej półki działań. Dowiadujemy się dzisiaj dzięki Polsce o tym, że nie koniec skandalu z PIT–ami, z tym jednym procentem podatku. Nie wiem, czy pan wie, że ponad 7 milionów emerytów nie będzie mogło odpisać tego jednego procentu na darowizny, no bo okazuje się, że ten PIT dla nich przeznaczony w ogóle nie przewiduje tego rodzaju rozwiązania.

E.K.: Przyznam się szczerze dla mnie to jest zupełnie zaskakująca informacja, że coś takiego mogło się zdarzyć.

M.M.: Czasu zostało niewiele, a te organizacje pożytku publicznego, które mogły skorzystać z tego rodzaju wsparcia od ponad 7 milionów ludzi, nie dostaną już pieniędzy, no bo nie ma co się oszukiwać: zostało kilka dni.

E.K.: Panie redaktorze, nie wiem, kto zawinił, dlatego tutaj mi trudno się wypowiadać, natomiast rzeczywiście byłaby to sytuacja wręcz nie do przyjęcia. I być może, tak jak wczoraj pan premier mógł zareagować na też niezrozumiałą decyzję ministra finansów, może jeszcze coś i w tym zakresie może zrobić, nie wiem, dzisiaj, jutro, ale trudno mi powiedzieć, o co tutaj chodzi do końca. Nie wiem.

M.M.: Inna sytuacja trudna do przyjęcia – Gazeta dzisiejsza, świąteczna pisze w artykule zatytułowanym „Syzyfowy egzamin” o awanturze o test gimnazjalny. Tysiące uczniów traci szansę na dobre liceum, rodzice żądają unieważnienia całego egzaminu. A MEN szuka winnych wśród nauczycieli. O co chodzi? Chodzi o 32. zadanie z tego testu, z tej pierwszej części, w którym aż za 16 punktów, a 50 było możliwych do zdobycia w całości, aż za 16 punktów uczeń mógł takie zadanie wykonać. Chodzi o charakterystykę bohatera Syzyfowych prac lub Kamieni na szaniec. W wielu szkołach te pozycje w ogóle nie były omawiane. Czyli 16 punktów, przyzna pan, sporo, a może to być decyzja ważąca o przyszłości wielu młodych ludzi.

E.K.: Odpowiem w ten sposób: niestety, co nowy minister, to zamieszanie wokół lektur. Poprzednio miało to miejsce, również teraz ma to miejsce. Natomiast wydaje mi się akurat z takiej sytuacji, jeszcze przy odwadze Ministerstwa, a konkretnie ministra edukacji (...) z tej sytuacji wybrnąć, po prostu kasując akurat ten punkt i obniżając próg. To jest do zrobienia na pewno.

M.M.: No, to jest jakaś podpowiedź na pewno. Dlaczego PSL chce osłabić media publiczne?

E.K.: [śmieje się] Panie redaktorze, tu mi już trudniej się trochę wypowiadać, dlatego że jednak myśmy zwracali uwagę naszym partnerom koalicyjnym, żeby wsłuchiwać się przynajmniej w niektóre propozycje opozycji, zwłaszcza tutaj LiD sugerował pewne rozwiązania, żeby nie dać aż tak dużej władzy urzędnikowi państwowemu. Platforma Obywatelska uważała, że będziemy rozmawiać z LiD-em po, a nie przed. I to był błąd, bo dzisiaj...

M.M.: A o której władzy, panie pośle, pan mówi? Czy mówi pan o władzy ministra skarbu, który może odwołać władzę, czy o...

E.K.: Myślę tu przede wszystkim o UKE...

M.M.: Aha, o Urzędzie Komunikacji Elektronicznej.

E.K.: Myślę o UKE. Jak pan wie, w Sejmie wycofaliśmy się z tej propozycji czy z tej sugestii, czy z tego rozwiązania, żeby to minister skarbu miał prawo odwoływania. Niestety, Senat, gdzie większość ma Platforma Obywatelska, przywrócił ten zapis. I uważam, że niepotrzebnie usztywnił stanowisko LiD-u. A bez LiD-u, jeśli będzie weto prezydenckie, nie odrzucimy tego weta.

M.M.: Czy chce przez to pan powiedzieć, panie pośle, że brak koordynacji w Platformie tego rodzaju działań? To znaczy, że co innego mówią posłowie, co innego senatorowie, czy po prostu PSL dało się ograć?

E.K.: Nie, ja myślę, że po prostu Platforma zagrała na całość i prawdopodobnie licząc na to, że jednak uzyska wsparcie LiD-u. LiD znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, bo gdyby... No, LiD-u czy lewicy dzisiaj...

M.M.: Tak, tak, nowej lewicy czy innej w każdym razie.

E.K.: ...bo po tych podziałach trudno... nie wiem, jak to nazywać do końca. Nowej lewicy, jest lewica... Znalazł się w dosyć trudne sytuacji, bo jeżeli w jakiś sposób da się przekonać, to od razu będzie atak ze strony również państwa – mediów, że najprawdopodobniej za coś dali się kupić. No i sytuacja rzeczywiście trudna, patowa. I ja obawiam się i to naprawdę bardzo poważnie, że ta ustawa trafi do kosza.

M.M.: Jest niewykluczone rzeczywiście, że do kosza trafi, w każdym razie prezydent najprawdopodobniej ją zawetuje, a Platformie Obywatelskiej, rozumiem wraz PSL–em, trudno będzie znaleźć taką większość, która to weto zdoła odrzucić.

Ale, panie pośle, zastanówmy się nad czym innym. Platforma jest taką partią proeuropejską, zważywszy na deklaracje zwłaszcza, a to w Europie dyskutuje się o tym, że w gruncie rzeczy należałoby abonament usprawnić, a nawet zwiększyć. W Europie, gdzie ten abonament jest płacony w wysokości parokrotnie wyższej niż u nas. To dlaczego my staramy się być tacy oryginalni za wszelką cenę? O co tutaj chodzi? Dlaczego to nieskuteczne finansowanie abonamentowe ma być zlikwidowane całkowicie?

E.K.: Panie redaktorze, fakty są takie, że większość Polaków... albo inaczej: podmiotów zobowiązanych do płacenia abonamentu tego nie czyni. Skuteczność ściągalności jest poniżej 50%.

M.M.: Tak.

E.K.: W związku z tym ten quasi–podatek jest troszeczkę fikcją. Najczęściej i najbardziej porządnie płacą go renciści i emeryci tak naprawdę, a więc ci, którzy rzeczywiście tych najwięcej tych pieniędzy nie mają, to po pierwsze. W związku z tym Polskie Stronnictwo Ludowe od początku stawia sprawę jasno – czy potrafimy wypracować system, który spowoduje, że ściągalność abonamentu będzie na poziomie ponad 90%? Wtedy możemy mówić, że to jest dobre rozwiązanie.

M.M.: No, Platforma też stawia sprawę jasno i mówi, że nie.

E.K.: Okazuje się, że póki co takich propozycji nie ma, chociaż warto byłoby się zastanowić nad tą ostatnią propozycją „wielkiej trójki” tak zwanej medialnej...

M.M.: Tak, tak.

E.K.: ...która ewentualnie mówi, żeby obywatel odliczał od podatku opłatę na media. Ale też z drugiej strony całej tej sprawie obrony abonamentu nie służy to, co się wyprawia w Polskiej Telewizji, przede wszystkim w telewizji, bo to zostało nagłośnione, jeśli chodzi o wysokość kontraktów i jeśli chodzi o wysokość odpraw dla tych, którzy z takich czy innych względów są zwolnieni.

M.M.: Ale czy sądzi pan, panie pośle...

E.K.: Powiem szczerze: coś się w kieszeni otwiera.

M.M.: Jasne. Ale czy z powodu, nie wiem, pewnego małżeństwa, które na wysokich kontraktach świeżo zostało w tej telewizji zatrudnione, ktoś ma prawo do tego, żeby topić instytucję, która, no, trwa od wielu, wielu lat, nasi dziadkowie...

E.K.: Nie, panie redaktorze, panie redaktorze...

M.M.: ...rodzice, my płaciliśmy na jej funkcjonowanie i teraz co?

E.K.: Nie, ja się nigdy nie zgadzam z tym, że my jako koalicja mamy zamiar topić polskie media publiczne, absolutnie nie. Tylko chcemy po prostu wypracować inny system finansowania czy wsparcia finansowego mediów publicznych i nie wykluczamy, że może być to finansowanie z budżetu państwa.

M.M.: Panie pośle, dziękuję serdecznie, aczkolwiek o czystości intencji świadczyłoby to, żeby zlikwidowanie starego systemu pociągnęło za sobą natychmiast ogłoszenie zasad i poziomu finansowania tego nowego, a tego szalenie nam brakuje. Dzisiaj żegnamy się już. Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL–u był naszym gościem.

E.K.: Dziękuję bardzo, do widzenia.

(J.M.)