Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 28.07.2008

Czerwona gwardia demokracji

Jest to bolszewizm, ale za jakieś 10, 15, 20 lat będziemy się śmieli z hujwenbinów młodej polskiej demokracji.

Marek Mądrzejewski: Andrzej Celiński, poseł Koła Poselskiego SDPL Nowa Lewica, no i przypomnę: wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, członek Komisji Kultury i Środków Przekazu. Witamy serdecznie.

Andrzej Celiński: Witam państwa.

M.M.: Czy lektor tłumaczący film w telewizji powinien zaniknąć zgodnie z sugestią Dziennika, który zakłada, że w ten sposób (w miejsce lektora napisy, oczywiście) Polacy szybciej nauczą się języka angielskiego?

A.C.: Nie czytałem tego tekstu. Sprawa jest pewnie długa tak jak ogląda się obcojęzyczne produkcje filmowe, różne kraje sobie rozmaicie radzą. Ja myślę, że skłaniałbym się do tego, tak, aczkolwiek sądzę, że dzisiaj tak naprawdę chodzi tylko o jeden język, to znaczy angielski.

M.M.: Tak, tak. I to jest zresztą doświadczenie sprawdzone, że tak powiem, w krajach europejskich, aczkolwiek jawi się jedno pytanie: a co mają zrobić ci ludzie, którym język angielski już raczej nie będzie potrzebny? Są w wieku, w którym będzie go trudno przyswoić i chcieliby spokojnie po prostu wolny czas spędzić przy telewizji i rozumieć, widzieć jeszcze w miarę dobrze, ale może nie widzą aż tak dobrze, aby biegać za napisami?

A.C.: Nie chcę się za bardzo wymądrzać, bo to oczywiście jest zawsze kwestia bardzo szczegółowych badań i podejmowania decyzji racjonalnych, a nie ideologicznych. Pewnie gdyby wprowadzać tego rodzaju zwyczaj w telewizji, należałoby pamiętać o pewnych niszowych grupach i tak dalej, i tak dalej. Także zapewne cyfryzacja telewizji i zwiększenie ilości kanałów spowoduje, iż oferta, także kulturalna, będzie mogła być daleko szersza. Ale, wie pan, nie chciałbym się rozwijać w tym temacie, bo to jest takie trochę kłapanie dziobem, jak to się mówi...

M.M.: Dobrze, przejdźmy do następnego...

A.C.: ...to znaczy każda sprawa tego typu powinna być zanalizowana szczegółowo bardziej naukowo, a nie politycznie.

M.M.: Ale z pamięcią właśnie o tych ludziach, o których obaj mówiliśmy.

A.C.: W każdym razie ja wychwytuję z tego tematu zupełnie co innego – że dzisiaj bez angielskiego w świecie, nawet nie wykonując skomplikowanego zawodu, nie ma czego szukać i w gruncie rzeczy nauka angielskiego jest zupełnie podstawową rzeczą poza obowiązkiem także państwa i jego struktur.

M.M.: Ma pan poczucie przegranej u boku PO z prezydentem wspieranym przez większość opozycji? Był pan jednym z trzech posłów pańskiego koła, którzy głosowali przeciw wetu prezydenta.

A.C.: Panie redaktorze, ja to wielokrotnie już mówiłem, także na antenie tego radia i w audycjach z panem, że ja mam 58 lat i ja robię to, co uważam za słuszne dla Polski, mówiąc górnolotnie, ale w końcu prawdziwie. I mnie tak naprawdę nie obchodzą partie polityczne, kluby i tego rodzaju rzeczy tam, gdzie idzie o rzeczywistą wartość. Z mojego punktu widzenia należało przerwać to, co się dzieje w ładzie medialnym, aczkolwiek też bardzo wyraźnie powiedziałem wcześniej Platformie Obywatelskiej, że takiej arogancji to głowa mała, spotkać taką arogancję. Otóż to nie chodzi tylko o to, że byli, z góry można było przewidzieć, nieskuteczni, a polityka jednak jest czynieniem czegoś w rzeczywistości, a nie tylko w gębie, i okazali się nieskuteczni, ale także dlatego, że nie mieli racji, że dla złej wartości grali. I tu niestety nie chcę porównywać, bo to jest ogromnie dalekie porównanie, ale w każdym razie tutaj mieliśmy po prostu do czynienia z mniejszym złem. I Platforma do takiej sytuacji swoją arogancją, głupotą i zadufaniem doprowadziła przy bardzo źle prowadzonej pracy nad ustawą medialną przez przewodniczącą Komisji Kultury, która właśnie od pierwszego spotkania komisji tej kadencji parlamentu bardziej zmierzała do kłótni pomiędzy partiami, pomiędzy Platformą a PiS-em, aniżeli do szukania sensownych rozwiązań, które satysfakcjonowałyby zarówno Platformę, jak i inne kluby parlamentarne.

M.M.: A co wróży pan temu porządkowi medialnemu i kształtowi nowej ustawy, zważywszy na słowa premiera po tym głosowaniu, że prace, które zostały podjęte na, rozumiem, jego polecenie przez Bogdana Zdrojewskiego, nad taką pełną, większą nowelą, że te prace powinny być spowolnione?

A.C.: Nie rozumiem tego. Pan... Ja uważam, że od początku prace nad ustawami medialnymi powinny być prowadzone przez ministra kultury, tym bardziej że... Bo to jest kwestia odpowiedzialności w rzeczywistości rządu. Tym bardziej że tutaj mamy do czynienia... Mnie trochę głupio z pozycji opozycyjnej do Platformy Obywatelskiej o tym mówić, ale pan Bogdan Zdrojewski jest jednym w mojej ocenie z najsilniejszych punktów politycznych Platformy Obywatelskiej, wobec tego jego jakby siła głosu we własnym obozie jest daleko większa aniżeli przewodniczącej komisji. To po pierwsze. Ale po drugie jest człowiekiem...

M.M.: Ale to może być pocałunek śmierci, to, co pan teraz powiedział.

A.C.: Nie no, ja mam nadzieję, że już teraz jesteśmy... Wie pan, gdybym to mówił w stosunku do PiS-u, to może tak, albo do osób z SLD tym bardziej, natomiast w stosunku do Platformy ja myślę, że mamy do czynienia tam jednak z ludźmi, z którymi się spieramy, ale ludźmi na pewnym poziomie i z pewnym wymiarem.

M.M.: Bogdan Zdrojewski jest wymieniany wśród ministrów, którzy mogą „być zrekonstruowani”, jak to się mówi.

A.C.: Wie pan, to nie moja sprawa, nie moje zabawki, nie moja piaskownica, nie moja sprawa, natomiast ja mówię o swojej ocenie. On był bardzo... był znakomitym prezydentem Wrocławia, do dzisiaj Wrocław jest beneficjentem jego prezydentury. Ma doświadczenie zarówno administracyjne, jak i ma doświadczenie... nawiasem mówiąc ma też i właściwe wykształcenie w tej dziedzinie, ma zainteresowanie kwestiami kultury, jest przygotowany po prostu na najważniejsze...

M.M.: Ma jeszcze jeden dar, którego nie miała pani Śledzińska-Katarasińska – umiejętność rozmawiania z ludźmi, którzy myślą również inaczej niż on.

A.C.: No to polityka w demokracji... Wie pan, to jest tak zabawne, że dla znakomitej, dla dużej części naszych polityków, niezależnie od partii politycznych nawiasem mówiąc, polityka jest po to, żeby wyeliminować przeciwników, a nie po to, żeby zrealizować pewne marzenie o Polsce takiej, jak dana formacja, dana ideologia, dana grupa społeczna sobie marzy. Otóż w demokracji... Demokracja to może obok jest też pluralizm i wobec tego trzeba pamiętać o tym, iż forsowanie jakiejś decyzji tylko po to, aby wyszło na moje, jest kompletnie bez sensu. Jednym z najistotniejszych zdolności polityka w ładzie demokratycznym, nie tylko demokratycznym z ustaw, ale demokratycznym także z duszy, z ducha, jest łagodzenie kantów, jest szukanie możliwie wielkich wspólnych mianowników, jest rezygnacja z pewnych swoich dążeń, jeśli one nie są aż tak bardzo istotne, umiejętność zhierarchizowania tego, co naprawdę musi być zrobione.

M.M.: No tak, ale to postawienie na swoim to jest kwestia nie tylko obrony takiej chybionej czy wątpliwej...

A.C.: To bolszewizm jest po prostu.

M.M.: ...wątpliwek nieomylności, ale chęć po prostu utrzymania władzy za wszelką cenę.

A.C.: Jest to bolszewizm. Nie, gdyby wie pan... Ja tak sobie myślę, że... Okay, to wszystko wymaga czasu, ale za jakieś 10, 15, 20 lat będziemy się śmieli z hujwenbinów młodej polskiej demokracji, kiedy okaże się, że można rządzić i realizować swoje daleko bardziej miękką polityką w stosunku do opozycji i do innych, że szukanie...

M.M.: Nie no, sytuacja jest w ogóle bardzo trudna dla Platformy, bo tak – jeżeli na przykład ustami Stefana Niesiołowskiego czy Zbigniewa Chlebowskiego obraża lewicę, to w jaki sposób wyobraża sobie przy takiej arytmetyce sejmowej zbudowanie jakiejkolwiek ustawy medialnej, która zostałaby przyjęta? Chyba...

A.C.: Jakiejkolwiek ustawy, nie tylko medialnej.

M.M.: Tak, to prawda.

A.C.: Otóż widzi pan, obrażanie to jest narzędzie, że tak powiem, które czasem można użyć, ale trzeba wiedzieć, że im rzadziej się go użyje...

M.M.: No, słowa „łajdak” na przykład w stosunku do ludzi, z którymi jeszcze parę godzin temu się siedziało przy stole i negocjowało?

A.C.: Panie redaktorze, ale jeśli w końcu człowieka... Bo problem polega na tym, że co trzecie zdanie czy co trzecią ocenę się mówi „łajdak, łajdak” to to nic nie znaczy. Ale jak się powie dwa razy w życiu o kimś „łajdak”, to wtedy brzmi jak dzwon.

M.M.: Rozumiem w takim razie, że w przypadku Stefana Niesiołowskiego to przyjmujemy tę pierwszą wersję – to nic nie znaczy.

A.C.: No, niestety tak, to jest znakomity człowieka, ale niestety...

M.M.: Ale on nie mówi w swoim imieniu

A.C.: (...) Niestety tak.

M.M.: Nie mówi w swoim imieniu i jego słowa odbierane są jako słowa reprezentatywne dla Platformy Obywatelskiej.

A.C.: Ja zawsze mówiłem, że Stefan Niesiołowski jest fantastycznym kompanem do więzienia, siedziałem z nim. Muszę powiedzieć, że z nikim innym tak się dobrze nie siedzi. Natomiast w polityce rzeczywiście jest człowiekiem trochę zbyt ostrego języka.

M.M.: Czy weto wzmacnia lewą nogę? I to nie tylko to weto, ale te potencjalne weta, które mogą się pojawić w przypadku ustaw zdrowotnych?

A.C.: (...) co to jest lewa noga. Jeżeli pan (...) za lewą nogę, to ja mam z tym problem...

M.M.: Rozumiem.

A.C.: ...bo to jest coraz bardzie znowu eklektyczna partia władzy.

M.M.: To powiem szczerze, że nie chodzi o moją opinię, a Gazety Wyborczej, która taki tekst...

A.C.: Ale nie sądzę, żeby SLD było tym wzmocnione, tym wetem. Aczkolwiek, wie pan, w takiej taktycznej rozgrywce na dzisiaj, na moment oczywiście tak, dlatego że partia, która ma bardzo małą ilość głosów i która sama nic nie znaczy, no, jeśli chce przeforsować swoje, no to musi połączyć się z daleko silniejszą partią, w tym wypadku Prawem i Sprawiedliwością. Ale pytanie jest: czy naprawdę po to się jest w polityce, żeby wyszło na moje, jakiekolwiek moje? To jest najważniejsza treść tego mojego...

M.M.: Krótko mówiąc, SLD ma problem, ale tak prawdę powiedziawszy SDPL to dopiero ma problem.

A.C.: Ja nie ukrywam tego problemu. Ale to też przestał być mój problem, znaczy ja sądzę, że w tej chwili ci ludzie w Polsce, którzy są w polityce i którym marzy się demokratyczny i racjonalny ład społeczny i gospodarczy (i racjonalny ład społeczny i gospodarczy), powinni poszukiwać projektu daleko głębszego aniżeli dotychczasowe prezentacje partii politycznych.

M.M.: Andrzej Celiński, poseł Koła Poselskiego SDPL Nowa Lewica, był naszym gościem.

A.C.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)