Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 05.08.2008

Dobry czas na nową ustawę medialną

PO powinna przystąpić do prac nad nową ustawą, a obraziła się i na razie nie będzie prac. To wszyscy cierpmy z tego powodu, że nie odrzucono weta.

Grzegorz Ślubowski: Naszym gościem jest Jolanta Szymanek–Deresz, Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dzień dobry.

Jolanta Szymanek–Deresz: Dzień dobry państwu.

G.Ś.: Pani poseł, SLD faktycznie poparło weto prezydenta w sprawie ustawy medialnej. Czy w zamian za to działacze SLD otrzymali jakieś propozycje?

J.Sz.-D.: Wstrzymaliśmy się od głosu, panie redaktorze, to jest naprawdę różnica...

G.Ś.: No, to prawda, ale...

J.Sz.-D.: ...bo pan mówi o skutku, ale nie...

G.Ś.: Skutek był taki, że weto...

J.Sz.-D.: ...nie poprzedzony żadnymi wspólnymi ustaleniami i na pewno nie wolą poparcia weta pana prezydenta, bo my myślimy o rozwiązaniach ustawowych, o zapisach merytorycznych, a nie o tym, czy popierać Platformę, czy pana prezydenta. I dlatego wstrzymaliśmy się od głosu, bo chcieliśmy ustawy, która nie byłaby powieleniem wzorców PiS–owskich, które to przecież Sojusz Lewicy Demokratycznej zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego i w dużej mierze nasze argumenty zostały podzielone. My chcieliśmy ustawy, która będzie zabezpieczała pluralizm w mediach publicznych, która będzie gwarantowała spełnienie misji publicznej. No, już nie będę powtarzała tych argumentów.

Ani Platforma Obywatelska nie była w tym konsekwentna, ani też, no, nie chcieliśmy utrzymywać stanu, który zabezpieczył sobie PiS, i jedynym wyjściem z sytuacji było wstrzymanie się od głosu. Więc na pewno nie jest to poparcie weta.

I gdybyśmy szli tym tokiem rozumowania, to możemy powiedzieć, że przecież Platforma wielokrotnie z PiS-em poparła powstanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego, przeciwko któremu potem pani Julia Pitera wszczęła całą batalię, poparła w ustaleniach z PiS-em likwidację Wojskowych Służb...

G.Ś.: No bo to wszystko prawda, pani poseł, oczywiście, ale tutaj jest, że tak powiem...

J.Sz.-D.: No tak, ale tu przypisuje im się jakieś porozumienia i w zamian za to jakieś profity. No, takich komentarzy tam nie mamy, bo to jest wynik głosowania, skutek, prawda, natomiast nie było w tym żadnych ustaleń, które miałyby przynosić jakieś korzyści, poza stworzeniem ustawy.

G.Ś.: To co wobec tego dalej z ustawą medialną?

J.Sz.-D.: My tuż po głosowaniem... tuż przed głosowaniem przede wszystkim apelowaliśmy do Platformy Obywatelskiej o zmodyfikowanie ustawy, która była zawetowana, nie przystępowano do tego, więc tuż po wyniku głosowania mówimy: no to dzisiaj, skoro ta zła ustawa nie obowiązuje, jest dobry czas na to, żeby wspólnie tworzyć ustawę medialną, która by zabezpieczała prawa każdego ugrupowania politycznego do prezentowania swoich poglądów, telewizję publiczną, która by misję publiczną wypełniała, telewizję publiczną, która by nie preferowała partii rządzącej, partii, która ma wpływy na funkcjonowanie mediów.

G.Ś.: A proszę powiedzieć, czy trwają jakieś konsultacje, jakieś ustalenia w sprawie ustawy medialnej, jakieś rozmowy z Platformą Obywatelską? Przecież Platforma Obywatelska przygotowuje nowy projekt, minister kultury...

J.Sz.-D.: My zadeklarowaliśmy...

G.Ś.: ...państwo przedstawiliście swoje projekty.

J.Sz.-D.: Tak, zadeklarowaliśmy wolę współpracy, przedstawiliśmy dwa projekty, natomiast wypowiedź pana premiera tuż po głosowaniu i pana Schetyny, że nie będzie pośpiechu w tworzeniu nowej ustawy, i również projekt pana ministra Zdrojewskiego będzie odłożony na półkę, no, to jest coś zupełnie niezrozumiałego. Jeżeli Platforma chciała wymienić władze PiS-u, jeżeli w dalszym ciągu konsekwentnie podtrzymuje swoje krytyczne stanowisko wobec ustawy, nazwijmy ją umownie: pisowskiej, co również my krytykujemy, no to powinna przystąpić do prac nad nową ustawą, a tutaj obraziła się i na razie nie będzie prac. No to wszyscy cierpmy właśnie z tego powodu, że weto pana prezydenta nie zostało odrzucone. To jest takie mało konstruktywne podejście. Oczywiście, emocje, tak jak w działaniach między Platformą a PiS-em to się przejawia w każdym polu styku tych dwóch partii.

G.Ś.: W dzisiejszym wywiadzie na naszej antenie prezydent Lech Kaczyński powiedział, że istniała analiza przygotowana przez obecnego ministra finansów, pan Rostowskiego, analiza, która zakładała impeachment wobec prezydenta właśnie. No, czy pani zdaniem jest szansa i są rzeczywiście podstawy, żeby o takim impeachmencie myśleć?

J.Sz.-D.: Bardzo dużo przesady jest w stanowiskach prezentowanych przez obie partie. To, że prezydent jest zagrożeniem dla rządzącej partii, Platformy, to taka konstatacja nie powinna nikogo dziwić, bo oczywiście w koabitacyjnym układzie prezydent, który ma tak potężny instrument, jak weto, jest zagrożeniem dla realizacji planów partii rządzącej...

G.Ś.: Partii rządzącej.

J.Sz.-D.: ...wywodzącej się, oczywiście... Tutaj niestety chciałam powiedzieć: oczywiście, ale tak było w przypadku rządów pana Buzka, AWS–u i prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. A dzisiaj mamy właśnie ten problem, że partia opozycyjna PiS i partia rządząca Platforma Obywatelska właśnie wywodzą się z tej samej ideologii, z tego samego nurtu, tylko spory właściwie nie ideologiczne, tylko ambicjonalne poróżniły tak dalece te środowiska, że dzisiaj są dwie partie i dwie partie, które stoją po przeciwnych stronach i te spory są wyolbrzymiane.

G.Ś.: No tak, ale wie pani, to są też spory o ważnych rzeczach, spór o tarczę antyrakietową na przykład.

J.Sz.-D.: Owszem, owszem...

G.Ś.: To nie są tylko spory ambicjonalne.

J.Sz.-D.: ...ale proszę zwrócić uwagę, że przez długi czas Platforma Obywatelska przychylała się do negocjacji jak gdyby nie rozpoczętych, tylko kontynuowanych intensywniej przez PiS, później to zostało wstrzymane. Bardzo słusznie, bo my, oczywiście, jesteśmy przeciwni. Ale mówię o tym sporze i o wecie prezydenta. Ten spór jest wyolbrzymiony, spotęgowany tymi ambicjonalnymi kwestiami. A każdy, kto zdrowo, rozsądnie i z dystansem ocenia tę sytuację, no to oczywiście takie weto prezydenckie jest to zagrożenie dla planów Platformy. A robić z tego, oczywiście, impeachment, no, to jest już przesadą, bo wiadomo, ile głosów trzeba, żeby postawić w stan oskarżenia prezydenta – ponad dwie trzecie Zgromadzenia Narodowego. No i prezydent, oczywiście, musi stanąć pod zarzutem naruszenia Konstytucji, naruszenia ustawy bądź popełnienia przestępstwa. I tego na razie nie ma. Natomiast to, że prezydent jest zagrożeniem dla partii rządzącej, to jest oczywiste. Więc przy takiej ocenie nie ma powodu do oburzania się, tylko do myślenia, jak wybrnąć z tej sytuacji. I oczywiście...

G.Ś.: Czyli SLD takiego wniosku by nie poparł, gdyby on się pojawił...

J.Sz.-D.: Nie.

G.Ś.: ...chociaż nie podstaw do tego, żeby się pojawił.

J.Sz.-D.: No, dzisiaj jakie przestępstwo? Jakie naruszenie ustawy? Natomiast prezydent, oczywiście, nie może a priori zakładać, że będzie wetował ustawy, które zgłosi Platforma. No, trzeba poczekać na tę ustawę, zobaczyć, jak ona wygląda, i to też powoduje eskalację napięcia, prawda, takie ustawianie się od razu na pozycjach walczących ugrupowań.

G.Ś.: Ale prezydent rzeczywiście zapowiada, że ustawy będzie wetował, ma do tego prawo, na przykład nie podoba mu się, już wiadomo, ustawa czy projekt ustawy o partiach politycznych, który Platforma Obywatelska próbuje wprowadzić, który zakłada, że te partie nie będą finansowane z budżetu. Tak samo reforma służby zdrowia, która na razie nie ma otwartej deklaracji, że zostaną te projekty zawetowane, natomiast prezydent oficjalnie mówi, że to mu się nie podoba. Jak się zachowa SLD w takiej sytuacji?

J.Sz.-D.: My zachowamy się w zgodzie z tym, co nam dyktuje nasz program, znaczy to, co jest naszą deklaracją polityczną. Oczywiście, że nie możemy popierać prywatyzacji szpitali, bo to prowadzi do uprzywilejowania warstwy zamożniejszych w naszym kraju, a my występujemy w obronie słabszych. Więc wiadomo, że takiego rozwiązania nie poprzemy, bo my mamy swój program, mamy swoją ideologię, a pan prezydent ma być prezydentem wszystkich Polaków i nie może mówić: ja występuję w obronie słabszych. Może rozważyć i powiedzieć, że w tej konkretnej sytuacji większość argumentów przemawia za, przeciw i tak dalej, natomiast ma być prezydentem wszystkich Polaków i spodziewałabym się, że do momentu, kiedy ustawa nie będzie miała ostatniego kształtu, nie będzie zapowiadał swojego stawnowisk tak zdecydowanie kontra pewnym rozwiązaniom.

G.Ś.: A, pani poseł, pojawiają się takie informacje prasowe, że na lewicy powstaje nowa partia. Na czele tej partii (no, to też na razie nieoficjalne sugestie) ma stanąć Włodzimierz Cimoszewicz. Czy pani rzeczywiście widzi sukces takiej partii? Czy pani uważa, że jest miejsce na scenie politycznej dla takiej (...)

J.Sz.-D.: To jest bardzo daleka droga, natomiast ja zawsze dopatruję się w takim ożywieniu politycznym stron pozytywnych. To znaczy, że są pokłady tego myślenia lewicowego i one gdzieś tam potrzebują takiego organizacyjnego wyrazu i może tak będzie, ale że te partie powstaną...

G.Ś.: Ale to też znaczy, że jest słabe SLD...

J.Sz.-D.: Nie, nie, nie, to znaczy że...

G.Ś.: ...bo jeżeli są takie inicjatywy, to znaczy, że nie mogą ci ludzie czy nie chcą się realizować w SLD.

J.Sz.-D.: Ale pomiędzy... Przepraszam, ale to ma być... mówimy cały czas o ideologii, o programie, o pewnym politycznym wyrazie takiej partii. No więc jeśli to, co prezentuje Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie jest odpowiednie dla pewnej części elektoratu lewicowego, więc... czy też na razie to nie chodzi o elektorat, tylko raczej o działaczy, o członków lewicy szeroko rozumianej. Więc nie odpowiada im ten nurt, więc chcą tworzyć coś pośredniego, ale to wszystko jest po lewej stronie sceny politycznej i mamy ten grunt taki wspólny, który na pewno pozwoli nam na wspólne działanie i na tworzenie przeciwwagi dla tej prawej strony sceny politycznej, która jest nieczytelna przez to, że Platforma Obywatelska, partia centrowo–prawicowa, zachowuje się... raz zbliża się ku Prawu i Sprawiedliwości, czasami w sposób sztuczny demonstruje swoją niezależność i to jest pewne zaciemnienie obrazu,.

G.Ś.: To w takim razie ostatnie pytanie, pani poseł. Hans Gert Poettering, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, wydał takie oświadczenie, w którym wezwał sportowców na olimpiadzie w Pekinie do demonstracji przeciwko temu, co się dzieje w Chinach, do łamania praw człowieka. Poparł to tak naprawdę prezydent w tym dzisiejszym wywiadzie. Jak pani zdaniem powinni się zachować sportowcy? Jak powinni się zachować politycy, także polscy, w czasie olimpiady w Pekinie?

J.Sz.-D.: No, jest wiele sygnałów płynących z różnych środowisk, zachęcających do demonstrowania. Jeśli ten sygnał płynie z Unii Europejskiej, to on jest w miarę bezpieczny, bo, oczywiście, musimy rozważać też skutki i ocenę korzyści, prawda, taką prognozę korzyści spodziewanych. Pamiętajmy, że olimpiada jest wielkim wydarzeniem nie tylko dla Europy, ale przede wszystkim cementuje, pobudza patriotyzm, nawet wręcz nacjonalizm w społeczeństwie chińskim, szalenie takim podporządkowym władzom. Więc dzisiaj przełamać właśnie przy takiej okazji taki sposób myślenia jest trudniej niż w takiej systematycznej pracy, niż takim drążeniu jak ta kropla, która w tej skale ma szansę wydrążyć dziurę. Więc Unia Europejska właśnie mówi: dlatego, że to jest bezpieczniejsze, bo wiadomo, że poszczególne kraje mają swoje interesy z Chinami. Amerykanie też odgrażali się, Francja też, a potem się wycofywali.

G.Ś.: A prezydenci francuski i amerykański będą na otwarciu igrzysk. Dziękuję bardzo...

J.Sz.-D.: No więc to są te sprzeczności, którymi są targane kraje, które mają kontakty z Chinami.

G.Ś.: Moim gościem była Jolanta Szymanek–Deresz, SLD.

J.Sz.-D.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)