Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 13.10.2008

Stoczniowcy wciąż na wstrzymanym oddechu

Nie wyobrażam sobie, żeby możliwe były interwencje w stosunku do banków, jeśli odmówi się pomocy polskim stoczniom. Byłoby to niesłychanym skandalem.

Grzegorz Ślubowski: W studiu w Gdańsku Janusz Śniadek, Przewodniczący NSZZ Solidarność. Dzień dobry.

Janusz Śniadek: Dzień dobry, pozdrawiam.

G.Ś.: Panie przewodniczący, prezydent Lech Kaczyński był gościem zjazdu Solidarności. Panu się spodobała zapowiedź prezydenta, że zrobi wszystko, aby ustawa o nowych emeryturach pomostowych nie weszła w życie?

J.Ś.: Tak, spodobała mi się ta wypowiedź deklarująca jakby obronę tych wartości, które od lat – od lat podkreślam – broni Solidarność. Jeśli chodzi o tę konkretnie ustawę, to to, co dla nas jest nie do przyjęcia to sytuacja, w której wbrew deklaracjom, publicznym zresztą rządu, że to kryteria medyczne, a więc jakby warunki zdrowotne i komisja złożona również z lekarzy będzie decydowała o przydatności czy możliwości kontynuowania aktywności zawodowej, tymczasem ustawa ma rozwiązanie, że osoby zatrudnione po określonej dacie tracą to uprawnienie, a więc tak przykładowo mówiąc, obrazowo maszynista zatrudniony przed 1 stycznia 99 roku ma to uprawnienie, maszynista zatrudniony tydzień później już go nie ma. No, to jest absurd, którego nigdy nie zaakceptujemy. Bez likwidacji warunków szkodliwych, w których się pracuje, nie może być mowy o likwidacji uprawnienia. To jest podstawowa rzecz, którą kwestionujemy.

G.Ś.: No tak, ale i ekonomiści, i politycy Platformy Obywatelskiej czy większość ekonomistów twierdzą, że ograniczenie liczby osób, które mogłyby przechodzić na te wcześniejsze emerytury to jest taki trend, który jest w całej Europie, nie tylko u nas i że my się musimy po prostu do tego dostosować, bo takie są czasy.

J.Ś.: Wie pan, ja byłbym niesłychanie rad, gdyby ci sami ekonomiści i ci sami politycy dostosowywali się do wszystkich trendów panujących w Europie. Tymczasem podstawowym naszym zarzutem, tym, czego się domagamy od tego rządu jest realizacja po pierwsze strategii lizbońskiej, po drugie rezolucji Parlamentu Europejskiego z tego roku, jeszcze powiedzmy sprzed kilku czy kilkunastu tygodni, rezolucji, która powiada, że priorytetem polityki społecznej i gospodarczej rządów państw członkowskich powinno być tworzenie dobrych miejsc pracy. Tymczasem w Polsce nie tylko że nie prowadzi się takiej polityki, prowadzi się odwrotną. W dokumentach najistotniejszych, dokumentach rządu, teraz będących w parlamencie znajdują się zdania, zapisy promujące samozatrudnienie, a więc destrukcja stałych miejsc pracy, często w sposób fałszywy rujnowanie polskiego rynku pracy i systemu emerytalnego i zdrowotnego.

G.Ś.: A proszę powiedzieć, czy będą protesty społeczne, jeśli ta ustawa o emeryturach pomostowych zostanie uchwalona przez sejm czy wyjdzie z sejmu, czy państwo będziecie czekać na to, co zrobi prezydent?

J.Ś.: Wie pan, będziemy używać wszelkich dostępnych nam środków, które uznamy za celowe, za możliwe w danym momencie. Ja nie chcę tu w tej chwili szczegółowo opisywać scenariusza, ale taki scenariusz, oczywiście, budujemy.

G.Ś.: Czyli strajki i protesty, tak?

J.Ś.: Nie, nie, nie, przepraszam. Tutaj nie demonizujmy, nie straszmy nieustannie ludzi strajkami. Owszem, wchodzą w grę różne spektakularne formy, przede wszystkim chodzi nam o komunikację, o dotarcie do społeczeństwa z tą informacją, którą się nieustannie przemilcza. Dotyczy to również innych doniosłych, fundamentalnych dla życia społecznego obszarów, jakim jest służba zdrowia czy oświata. Tu w ogóle jeśli chodzi o rzetelność prowadzonego dialogu, mamy największe wątpliwości, zastrzeżenia, jesteśmy przekonani, że głos po prostu pracowniczy w Polsce jest niesłyszalny, zagłusza się go.

G.Ś.: No to, panie przewodniczący, porozmawiajmy o służbie zdrowia. Z jednej strony są te pakiety ustaw, które przygotowała pani Kopacz i Platforma Obywatelska, a z drugiej strony jest zapowiedź referendum, którą zaproponował prezydent Lech Kaczyński, no, ale tak naprawdę ten pomysł już został odrzucony przez rząd. Powinno się odbyć pana zdaniem takie referendum?

J.Ś.: No więc ja myślę, że tutaj te reakcje czy zachowania pokazują czy obrazują troszkę tę sytuację, nierzetelność czy nieuczciwość deklaracji dialogu czy odwoływania się do społeczeństwa. Ta reforma sprowadza się do zastępowania systemu chaosem, bo czym innym jest przekazywanie kompetencji przez ministerstwo, przez resort, przez rząd w sposób... rozpraszanie tak naprawdę tych kompetencji na tysiąc podmiotów? Oby samorządy, ale jeśli dalej kolejnym krokiem, etapem będą prywatni właściciele, to się okaże, że mamy tysiące właścicieli, a więc tysiące polityk. Gdzie konstytucyjna gwarancja równego dostępu do świadczeń dla obywateli? Tutaj rząd nie tylko zrzuca odpowiedzialność za tę gwarantowane konstytucyjnie uprawnienie, ale również ta formuła służy przerzucaniu kosztów. To hasło taniego państwa realizowane jest, owszem, że maleją koszty po stronie państwa, ale rosną po stronie obywatela, po stronie samorządów i indywidualnie osób, które będą chciały z tych świadczeń korzystać.

G.Ś.: No, politycy Platformy Obywatelskiej twierdzą, że gwarantowana dostępność służby zdrowia może być też zapewniona wtedy, kiedy te podmioty będą prywatne, służba zdrowia będzie skomercjalizowana.

J.Ś.: No więc mamy wątpliwość, czy będzie to dostępność równa dla wszystkich obywateli, bo to gwarantuje nam polska Konstytucja. Więc tutaj mamy uczucie, że polski rząd uchyla się od tego konstytucyjnego zadania i sposób wyegzekwowania tego później będzie zasłanianie się: to nie my, to właściciele.

G.Ś.: Pan wspomniał o nauczycielach, no ale fakty są takie i o tym mówią też politycy koalicji, że akurat płace nauczycieli w ciągu ostatniego roku wzrosły, wzrosły o 11%, jeśli się nie mylę.

J.Ś.: No, jest to powiedzmy zgodne z tym porozumieniem, zapisami, które wynegocjowaliśmy jeszcze z poprzednim rządem, a również, a może tym bardziej jest to zgodne z deklaracjami wyborczymi obecnej koalicji. Takie zapowiedzi padały. Powiem tak, że gdyby ten wzrost był mniejszy, to nie dotrzymano by obietnic. Teraz problem w tym, żeby dotrzymano następnych tych zapowiedzi, które dotyczyły lat przyszłych.

G.Ś.: Jesteśmy w sytuacji, no, kryzysu co najmniej, kryzysu bankowego, finansowego, być może kryzysu gospodarki za jakiś czas. Jakie jest stanowisko w tej sprawie Solidarności? Jak Solidarność zamierza dbać o interesy pracowników?

J.Ś.: No więc to, co nas niepokoi, a pewne sygnały, pewne syndromy, oczywiście, niepokoić muszą, kryzys, o którym mówimy, jest przede wszystkim kryzysem zaufania, została zachwiana jakby płynność finansowa banków. Oczywiście, cierpią na tym najbardziej klienci banków. Przy czym ja chciałbym podkreślić, że w Stanach Zjednoczonych początki tego kryzysu polegały na utracie zdolności do spłacania kredytów przez wielu kredytobiorców, stąd te recepty, które proponuje się, zwłaszcza w Polsce, przyznam, że na poziomie europejskim raczej tego nie słyszę, polegające na redukcjach zatrudnienia, jakby hamowaniu tego strumienia pieniędzy płynących właśnie do osób spłacających kredyty jest niepokojąca, bo to jest dokładnie próba jakby gaszenia pożaru benzyną. Więc generowanie skutków, które były powodem uruchamiającym tę całą lawinę jakby utraty płynności finansowej w Stanach Zjednoczonych.

G.Ś.: A pan uważa, że powinno dojść do takiego podpisania paktu antykryzysowego przedstawicieli, nie wiem, partii politycznych, związków zawodowych największych?

J.Ś.: Jeśli uznamy, że to zagrożenie jest realnym, to wydaje mi się, że konieczne są wszelkie działania, które temu zapobiegną. Jak na razie, na poziomie europejskim widzimy, że dopuszcza się działania, co do których jeszcze padały gromy, że nie wolno. Ja powiem w ten sposób: nie wyobrażam sobie, żeby możliwe były jakiekolwiek działania również w Unii Europejskiej w stosunku do banków, interwencje instytucji państwowych, publicznych w stosunku do banków, jeśli odmówi się pomocy polskim stoczniom. Byłoby to niesłychanym skandalem.

G.Ś.: A czy pan już się spotkał z panią komisarz Nelly Kroes? Bo pan zapowiadał takie spotkanie.

J.Ś.: Nie, wystąpiliśmy, spotkania miały miejsce, między innymi spotkaliśmy się w czerwcu i wówczas byliśmy jak najlepszej myśli, uzyskaliśmy dodatkowy czas dla polskiego rządu na zrealizowanie warunków Unii Europejskiej. W tej chwili okazywało się we wrześniu, że było to niewystarczające, zagrożenie się pojawiło ponownie. No, dzisiaj wszyscy ze wstrzymanym oddechem czekamy na rozstrzygnięcia.

G.Ś.: A dlaczego wobec tego było tak, że związkowcy ze Szczecina popierali ten rządowy plan ratowania stoczni, a związkowcy z Gdańska byli przeciw? To był argument, jeden z argumentów, którzy na przykład mówili (...)

J.Ś.: To był wielki, powiedzmy, ból, natomiast ja chciałbym, żeby tutaj nie pozostawiać cienia wątpliwości, że Komisja Krajowa, cała Solidarność, wielokrotnie zabieraliśmy głos w tej sprawie, podkreśliliśmy to niedawno, we wrześniu tego roku, również i w tym stanowisku, które odczytywałem na tym wiecu w Stoczni Gdańskiej we wrześniu, że Solidarność popiera takie rozwiązania, które przyniosą ratunek dla wszystkich polskich stoczni, żeby wokół tego nie było cienia wątpliwości. Solidarność popierała i popiera wyłącznie takie rozwiązania, które dadzą solidarnie ratunek wszystkim polskim stoczniom, całemu polskiemu przemysłowi okrętowemu. No, były tu pewne rozbieżności, mam nadzieję, że to nie przeszkodzi w tym planie ratowania stoczni.

G.Ś.: Dziękuję bardzo. Przewodniczący NSZZ Solidarność Janusz Śniadek był naszym gościem.

J.Ś.: Dziękuję, do widzenia, pozdrawiam radiosłuchaczy.

(J.M.)