Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 20.10.2008

Pomysł referendum to świetny politycznie strzał

Polacy się boją prywatyzacji po doświadczeniach polskiej prywatyzacji – dramatycznej, tragicznej, złodziejskiej czasem.

Grzegorz Ślubowski: Naszym gościem jest Wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski. Dzień dobry.

Jarosław Kalinowski: Dzień dobry państwu.

G.Ś.: „Szpitale powinny pozostać własnością społeczną, w tym samorządową” – taki zapis znalazł się w uchwale przyjętej w sobotę przez Radę Naczelną PSL. Co to oznacza?

J.K.: Publiczną, publiczną, publiczną.

G.Ś.: Publiczną. Co to oznacza w takim razie? To jest przeciwko...

J.K.: To znaczy, że nie będą sprywatyzowane, jak to dzisiaj w tej całej kampanii się mówi. Z jednej strony mamy Platformę i nas, bo jesteśmy przecież w koalicji, którzy mówimy, że reformować trzeba, naprawiać, zwiększać odpowiedzialność, sposób zarządzania, żeby był lepszy, i proponujemy przekształcenia, ale nie prywatyzację. Natomiast PiS łącznie z prezydentem twierdzą, że to będzie prywatyzacja. No i...

G.Ś.: Ale wcześniej ta w tej uchwale czy w projekcie uchwały, który proponowała Platforma Obywatelska, była mowa czy była dopuszczana komercjalizacja.

J.K.: Dobrze, ale to w takim razie powiedzmy tak: ja mogę mówić za siebie, nigdy PSL nie miało intencji takiej, żeby prywatyzować szpitale publiczne. Ja nie chcę się wypowiadać za Platformę, może kiedyś takie intencje mieli, ale dzisiaj koledzy z Platformy wiedzą, że tego zrobić się nie da, jest to niemożliwe. Zresztą deklarują to od wyborów tak naprawdę, że absolutnie takiej intencji nie mają. No ale intencja jest jedno, a drugie – trzeba to tak zapisać, żeby nie było wątpliwości. I dzisiaj, kiedy ten pakiet ustaw jest już w komisjach, prezydent z drugiej strony proponuje referendum, chociaż powiem, że to jest politycznie świetny strzał, bo Polacy tak się boją prywatyzacji, w ogóle słowa „prywatyzacja” po doświadczeniach polskiej prywatyzacji – dramatycznej, tragicznej, złodziejskiej czasem, a zwłaszcza w służbie zdrowia jak słyszą, że ma być sprzedawane, no to wiadomo, że każdy się boi, czyli politycznie strzał był doskonały, ludzie się boją. No to trzeba udowodnić społeczeństwu, że tutaj nikt nie chce prywatyzować. Ja mówię o stronie rządowej. I w tej chwili w pracach komisji już mamy taką sytuację, że zostały przyjęte takie poprawki, które definitywnie wskazują, pokazują, że nie może być prywatyzacji tych szpitali publicznych i tak to będzie, no więc...

G.Ś.: Czyli jak to będzie? To znaczy, że szpitale będą mogły być...

J.K.: No tak to będzie, że majątek pozostanie, tak czy inaczej musi pozostać w rękach samorządu, a to znaczy że nie będzie nikomu sprzedany, tak jak to niektórzy straszą. Natomiast ma się poprawić sposób zarządzania tymi jednostkami, tak żeby dostępność do opieki medycznej i jakość tej opieki była po prostu lepsza, no bo to, co jest dzisiaj...

G.Ś.: A może być dzierżawiony w takim razie ten majątek?

J.K.: No, na tej zasadzie, właśnie na tej zasadzie, bo te spółki mają powstać, tylko jeszcze raz powtarzam: spółki publiczne, właścicielem ma być tak czy inaczej bądź powiat, bądź państwo jako takie.

G.Ś.: Czyli co dalej z tymi ustawami zdrowotnymi

J.K.: Wie pan, ja powiem coś takiego – dzisiaj oczywiście jest ta kampania polityczna, bo dzisiaj polityka, zwłaszcza dzisiaj, w Polsce jest taka... polega na tym, żeby budzić emocje. Rząd proponuje reformy i mówi, że chce zrobić dobrze, no, chce te pozytywne emocje u ludzi budzić: „zobaczcie, my naprawimy ten system”. Druga strona, czyli opozycja, ale przede wszystkim PiS, mówi: „zobaczcie, oni chcą sprzedać ten majątek, to jest złe, niedobre”, czyli te negatywne emocje i straszyć ludzi. No, na tym ta niestety polityka polega. Ale ja myślę, że z tego galimatiasu coś dobrego chyba się kroi, tu optymistyczny wątek pozwolę sobie powiedzieć.

G.Ś.: Panie marszałku, rozumiem, że SLD zgodziło się w takim razie na to.

J.K.: Ale tu nie ma żadnej tajemnicy, rozmowy trwają, lewica – tak jak chyba wszyscy Polacy – widzą i mówią, że stan, w jakim jest służba zdrowia, jest dramatyczny, okropny i trzeba wprowadzać działania i instrumenty, które to naprawią. I lewica chce to wesprzeć. Ale powiem ten optymistyczny wątek – no naprawdę jestem przekonany, że za miesiąc wszyscy będą mówili, że mają sukces, bo prezydent, który dzisiaj proponuje referendum, kiedy już ustawy wejdą w życie, powie, że proszę bardzo, gdyby nie moja postawa, to byłoby sprywatyzowane, a tak sprywatyzowane nie będzie, lewica będzie mówiła, że gdyby nie ich poprawki, to reforma by nie weszła w życie, a koalicja będzie mówiła: zobaczcie, no wreszcie po tylu latach robimy porządek z tym obszarem i naprawiamy służbę zdrowia.

G.Ś.: Czyli rozumiem, że jeżeli nawet będzie weto prezydenta, to zostanie odrzucone, tak?

J.K.: No, wszystko na to wskazuje, a może nawet nie wskazuje, tylko tak właśnie będzie.

G.Ś.: A co dalej z emeryturami pomostowymi?

J.K.: A to dotyka pan sprawy...

G.Ś.: Z projektem, który również jest dyskutowany i z którego wyjścia nie widać. Nauczyciele protestują, Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada kolejne protesty przeciwko odebraniu wcześniejszych emerytur.

J.K.: To jest obszar nie mniej ważny niż zdrowie, a w sensie finansów publicznych może jeszcze ważniejszy, bo przed chwilą tutaj w komunikacie słyszeliśmy, że w Polsce najmniej osób pracuje. Nie wiem, 55% czy coś koło tego w Polsce pracuje w wieku zdolności do pracy, a 45% nie pracuje. Dzisiaj mamy sytuację taką, że na stu Polaków pracujących mamy pięćdziesięciu, nie wiem, około pięciu emerytów, a zmiany demograficzne idą w takim kierunku, że za lat, nie wiem, trzydzieści na stu pracujących będziemy mieli stu pięćdziesięciu emerytów. No i jeszcze rodziny trzeba utrzymać. To jest katastrofa dla finansów publicznych i dlatego trzeba dokończyć tę reformę emerytalną. I dzisiaj znowu mamy pat, bo prezydent już zapowiedział weto na zjeździe Solidarności...

G.Ś.: Prezydent powiedział, że zrobi wszystko, żeby to nie przeszło, prawda? Czyli powiedział...

J.K.: No właśnie. A Platforma mówi: no dobrze, no to niech pan prezydent zawetuje i jeżeli ten pakiet reform emerytalnych, dokończenie reform emerytalnych nie wejdzie w życie od 1 stycznia, to znaczy że nikt nie będzie miał możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury, na tzw. pomostówki. No i co? No ale to tak chyba nie można. Dlatego my mówimy, że trzeba szukać jakiegoś porozumienia, żeby jeżeli nie dwa kroki do przodu, to dać przynajmniej jeden.

G.Ś.: Czyli trzeba się znowu dogadać z SLD.

J.K.: Trzeba szukać porozumienia i posuwać polskie sprawy do przodu. No, jeżeli dzisiaj szansą na to, żeby ten pakiet wszedł w życie jest negocjowanie ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, to trzeba wprost powiedzieć: po to, żeby wynegocjować jakiś przejściowy okres dochodzenia do tego stanu, jaki dzisiaj koalicja proponuje i minister Fedak, no to trzeba to zrobić. Jeżeli to się uda, to jest szansa, bardzo duża szanse, jeżeli weto będzie, żeby znowu lewica nas poparła, no i żeby po prostu skończyć tę bezsensowną, wyniszczającą wojnę „albo moje na wierzchu, albo nic z tego ma nie być”, tylko szukać rozwiązań kompromisowych, które będą posuwały polskie sprawy do przodu. I w tym kierunku zmierzamy i takie są echa, bo rozumiem, że mówimy też o tych echach z rady naczelnej, którą nasze stronnictwo miało w sobotę.

G.Ś.: Czyli w sprawie tej właśnie, tych emerytur pomostowych, też już jest porozumienie z lewicą?

J.K.: Nie ma tego porozumienia jeszcze, ale ja wierzę, że będzie. Jesteśmy w sejmie świeżo po debatach, no ale pracujemy w komisjach i jest to właśnie moment, żeby do takiego porozumienia doszło. Jeszcze raz powtarzam: to nie tyle chodzi o klub Lewicy, co o środowisko nauczycielskie. Dzisiaj naprawdę warunkiem powodzenia i wdrożenia tej reformy, koniecznej, absolutnie koniecznej, bo jeszcze raz podkreślam, że jeżeli to nie nastąpi, to za lat naprawdę nie kilkadziesiąt, tylko kilkanaście czeka nas katastrofa finansów publicznych, jeżeli tego nie zrobimy. I dlatego będziemy robili wszystko jako PSL, żeby ten kompromis był pozytywny dla nas wszystkich, dla następnych pokoleń, bo to, że my dzisiaj chcemy to zrobić, to tak naprawdę dla następnych pokoleń, żeby mogły funkcjonować, bo jeżeli większość budżetu miałaby pójść na świadczenia emerytalno–rentowe, no bo do tego zmierzamy, no to gdzie wynagrodzenia dla nauczycieli, gdzie inwestycje, gdzie cała budżetówka i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej? No przecież w takich kategoriach trzeba myśleć, a problem w Polsce, to nie po raz pierwszy, polega na tym, że politycy myślą o tym, że za rok czy za półtora będą wybory, a nie że będzie problem z finansami publicznymi za lat dziesięć.

G.Ś.: Panie marszałku, co dalej z ustawą medialną? Ta ustawa też miała być w sejmie. Jak na razie nie widać tego projektu przygotowanego, jak rozumiem, przez ministra Zdrojewskiego i Platformę Obywatelską. Czy w tej sprawie są...

J.K.: Ale miesiąc temu było głośniej na ten temat, bo założenia były przedstawione i znowu mieliśmy sytuację taką, że opozycja, czyli przede wszystkim PiS z wielkim krzykiem. Natomiast eksperci... ja już nie mówię o politykach, ale eksperci i osoby, które oceniają to jak gdyby z zewnątrz, dostrzegły w tych założeniach projektu, bo to były założenia projektu, bardzo pozytywne elementy. No ale oczywiście dyskusja polityczna...

G.Ś.: Likwidacja abonamentu była pozytywna, tak?

J.K.: Ale są tam inne instrumenty, które miałyby typowy abonament zastąpić. Tak że poczekajmy, aż ten projekt trafi, bo na razie dyskutowaliśmy tylko i wyłącznie o założeniach.

G.Ś.: Dzisiejszy tygodnik Wprost publikuje sondaż, z którego wynika, że tak naprawdę Polacy chcą przyspieszonych wyborów, wyborów w 2010 roku i prezydenckich, i parlamentarnych, i samorządowych. Panu się ten pomysł spodobał?

J.K.: Tam są dwa elementy – jeden wynikający z tego, że mamy mieć prezydencję w Unii Europejskiej i coś trzeba naprawdę z tym zrobić, bo nie może być tak, że w trakcie, kiedy mamy prezydencję, będziemy mieli wybory parlamentarne. I tu rzeczywiście jest problem. No i wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie przynajmniej z pół roku, ale jednak te wybory przyspieszyć. Natomiast jest, padła taka sugestia, żeby takie wybory się wcześniej odbyły. No więc powiem w ten sposób – opinia o parlamencie, o senacie, o rządzie, znaczy o instytucji, rząd, Kancelaria Prezydenta są w Polsce jak najgorsze. No więc jeżeli ktoś mówi Polakom, którym się prowadzenie spraw publicznych nie podoba, autorytet sejmu i tak dalej jest bardzo zły, i pytają się, ktoś pyta społeczeństwo: „To co? To może zrobimy nowe wybory?”, no to oczywiście zdecydowana większość mówi, że tak i takie są wyniki tego sondażu.

G.Ś.: Dziękuję bardzo. Jarosław Kalinowski, Wicemarszałek Sejmu, był moim gościem.

J.K.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)