Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 13.11.2008

Euro nie fetysz, wymaga powagi

Odbyły się spotkania czołówki politycznej i w taki dojrzały sposób powinno się przywracać polskiej polityce powagę, nawet jeśli o dyskusję o euro.

Jacek Karnowski: Janusz Piechociński, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, utknął w korku, więc łączymy się przez telefon. Dzień dobry, panie pośle.

Janusz Piechociński: Dzień dobry, witam z Puławskiej na wysokości Pyr i Mysiadła.

J.K.: Pan w Komisji Infrastruktury, no, nie jest dobrze w Warszawie.

J.P.: Nie jest dobrze, Warszawa rozlała się zupełnie, w związku z tym na wszystkich wjazdówkach mamy przyrost 12% rocznie pojazdów, no i efekt jest widoczny. Mimo że wyjechałem bardzo wcześnie.

J.K.: Panie pośle, związkowcy okupują biuro poselskie Donalda Tuska, sprawa pomostówek. Pańskim zdaniem prezydent zawetuje czy podpisze tę ustawę, która zmniejsza bardzo liczbę uprzywilejowanych?

J.P.: No, blisko milion dwieście do dwustu kilkudziesięciu tysięcy. Pytanie: czy to jest tak bardzo i czy to znacząco odbiega od planów poprzednich rządów? Otóż nie. I w projekcie jeszcze wicepremiera Hausnera z roku 2004, i w projektach i analizach zespołu rządu PiS-u, na których czele stał minister i wicepremier Gosiewski była porównywalna grupa zawodowa, no bo to, co nie poradziły sobie z tym problemem poprzednie rządy, w tej chwili wreszcie pojawiło się w formie projektu ustawowego i przeszło przez parlament. I proszę zwrócić uwagę, że na finiszu prac rządowych, a przede wszystkim prac parlamentarnych znacząco i tak już podnieśliśmy liczbę osób, którym to uprawnienie będzie przysługiwać, ze stu kilkudziesięciu tysięcy do blisko 250 tysięcy.

J.K.: Sierpień ’80 to jest związek szczególny, znany z takich radykalnych, ostrych akcji. Ale pytanie: czy ta okupacja nie oznacza końca spokoju społecznego? No, właściwie rok nie było żadnych większych protestów. Czy teraz się zacznie? Do tego dochodzi jeszcze kryzys gospodarczy, który lada moment...

J.P.: No, po pierwsze mieliśmy dobrą sytuację gospodarczą. Na dobrą sprawę od roku 2003 polska gospodarka była na fali wznoszącej, w związku z tym rósł ten tort do podziału, nie tylko budżet państwa, ale także poprawiała się sytuacja przedsiębiorstw i tych państwowych, i tych prywatnych. Efektem tego była duża dynamika wzrostu płac. Dzisiaj mamy sytuację odmienną. Po pierwsze funkcjonujemy w sytuacji, tworzymy budżet na rok 2009 w pogarszającej się sytuacji zewnętrznej, stąd niedawno mówiliśmy i były takie postulaty polityczne o jeszcze raz zweryfikowaniu założeń budżetu, bo proszę zwrócić uwagę – miesiąc temu władze niemieckie podjęły decyzję o cięciu planowanego wzrostu PKB z 1,2% do 0,2%, a przecież...

J.K.: No właśnie, pańskim zdaniem, panie pośle, w Polsce ile to będzie z tych 4,8% planowanych nierealnych?

J.P.: Ja podzielam... To nie jest kwestia realności czy nierealności. Ja podzielam pogląd ministra finansów, że korekty potrzebnej trzeba dokonać jak najpóźniej po to, żeby budżet uchwalony był maksymalnie wiarygodny. Ale popatrzmy na to, co wydarzyło się w gospodarce światowej czy europejskiej ostatnio. Dwa miesiące temu i miesiąc temu mało kto mi wierzył, kiedy mówiłem, że w polskich warunkach mniej będzie to kryzys finansowy, systemu finansowego, chociaż, oczywiście, utrudnienia w pozyskaniu kredytu nie tylko dla budowy mieszkań występują i nastąpił wzrost cen pieniądza w gospodarce, ale przede wszystkim może to być kryzys produkcji i kryzys zatrudnienia. No i wystarczy tylko prześledzić za ostatnie dwa, trzy tygodnie informacje z hutnictwa europejskiego, żeby zobaczyć, że są kraje, gdzie poziom wykorzystania produkcji hutniczej zszedł do wysokości 30% potencjału wytwórczego.

J.K.: Wczoraj we Frankfurcie, panie pośle, premier rozmawiał o wprowadzeniu euro. Czy pańskim zdaniem po pierwsze należy wprowadzać euro w czasach kryzysu, czy to jest dobry pomysł? No a po drugie czy to euro rzeczywiście jest lekiem na te dolegliwości, które narastają i będą narastały w najbliższych kilkunastu miesiącach?

J.P.: My w PSL–u nie traktujemy euro jako fetyszu. Euro i wprowadzenie euro nie może być zamiast. To jest jedność działań, a obok niego muszą być inne działania. W związku z tym zwracamy uwagę na to, bo o tym mało się dyskutuje, że wprowadziliśmy niedawno nowelizacją ustawową możliwość rozliczania się przedsiębiorców także w walutach obcych, a więc posiadania własnych rachunków dewizowych. A więc ci, którzy mają przychody w euro czy w dolarach, czy we frankach, będą mogli także mieć koszty w tych walutach. A więc już w Polsce tworzymy warunki do tego, żeby dla przedsiębiorczości była dwuwalutowość. To jest bardzo korzystne i potrzebne zjawisko, bo to, co jest największym dramatem w relacjach euro–złoty to są skoki wartości, w związku z tym ryzyko kursowe.

J.K.: A jak pan ocenia, panie pośle, ten komunikat, który premier przywiózł z Frankfurtu po spotkaniu z Jean–Claudem Trichetem, szefem Europejskiego Banku Centralnego? No i komunikat brzmi: przyjmiemy was do RM2, tego mechanizmu przejściowego, przedsionka euro, dopiero po zmianie Konstytucji. No, to wygląda trochę na zimny prysznic, że nie ma...

J.P.: Nie, nie, ale to nie wygląda na zimny prysznic. To świadczy o tym, że nasi partnerzy, także ze świata finansów, mają pełną świadomość co do legitymizacji tego procesu, mają świadomość do uwarunkowań formalnoprawnych, także wynikających z Konstytucji. Są przecież w tym mechanizmie też określone wymogi stabilizacji inflacji, zadłużenia wewnętrznego, wahań kursów i tak dalej. A więc jest wielka robota do wykonania. I nawet jeśli którykolwiek z polityków – prezydent czy premier – mówią o dacie, to mówmy w tych kategoriach umownych, dlatego że mamy tę mapę drogową do euro, ale nasze wejście do euro będzie uzależnione po pierwsze od sytuacji gospodarczej Polski, sytuacji w Eurolandzie w ogóle i wtedy można mówić dopiero, po jakim kursie byłoby to najmniej kosztowne dla obywateli, a najkorzystniejsze dla gospodarki.

J.K.: Panie pośle, ostatnia sprawa...

J.P.: Czeka nas bardzo poważna debata. Ja się cieszę, że ona się rozpoczęła w gronie ekspertów banku centralnego, Ministerstwa Finansów, że odbyły się te spotkania czołówki politycznej z inicjatywy prezydenta i premiera. Tak, to właśnie w taki dojrzały sposób powinno się przywracać polskiej polityce powagę, nawet jeśli chodzi o dyskusję o euro. Bo źle by było, gdybyśmy już dzisiaj rozpisywali konkursy, co powinno być na rewersie czy awersie polskiego euro.

J.K.: To prawda. Już nie zdążę zadać kolejnego pytania. Bardzo dziękuję. Janusz Piechociński, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, był gościem Sygnałów Dnia.

J.P.: Dziękuję, pozdrawiam.

J.K.: Przez telefon, no bo korki. Dziękuję bardzo.

(J.M.)