Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 02.12.2008

Obywatelska ustawa medialna w przygotowaniu

Nie można odpolitycznić mediów za pieniądze rządu, czyli koalicji partyjnej. Odpartyjnienie telewizji wymaga niezależnych źródeł finansowania.

Grzegorz Ślubowski: W naszym studiu Maciej Strzembosz, scenarzysta i producent filmowy. Dzień dobry.

Maciej Strzembosz: Dzień dobry państwu, dzień dobry panu.

G.S.: Z przedstawicielami różnych środowisk rozmawiamy o przyszłości mediów publicznych. Pan jest jednym z inicjatorów tzw. obywatelskiego projektu ustawy medialnej, projektu, pod którym już niedługo mogą być zbierane podpisy i który może trafić do sejmu. Proszę powiedzieć, na czym polegają główne założenia tego rozwiązania?

M.S.: Więc nasza ustawa wspiera się na 4 filarach, to jest dekomercjalizacja, odpolitycznienie, uspołecznienie i regionalizacja mediów publicznych. Trzeba od razu powiedzieć, że media publiczne, żeby przetrwały i żeby były silne i żeby stały się prawdziwymi mediami publicznymi, muszą mieć finansowanie publiczne. Nie można odpolitycznić mediów za pieniądze rządu, czyli koalicji partyjnej. Odpartyjnienie telewizji wymaga niezależnych źródeł finansowania i to trzeba otwarcie powiedzieć, że nie ma nic za darmo, w związku z tym...

G.S.: A takim źródłem był abonament?

M.S.: Tak, takim źródłem był abonament, ale problem z abonamentem był taki, że płacili go głównie emeryci i ludzie biedniejsi, ludzie z prowincji, natomiast ci, dla których opłata abonamentowa naprawdę jest niezauważalna, czyli młodzi ludzie, ludzie dobrze sytuacji, zamieszkali w wielkich miastach zazwyczaj abonamentu nie płacili, bo za tym nie szła żadna sankcja realna. Abonament płacony z racji posiadania odbiornika jest opłatą cywilnoprawną i trzeba by każdego niepłacącego ciągać do sądu. My to chcemy zmienić i wprowadzić opłatę publicznoprawną pobieraną...

G.S.: Opłatę licencyjną, jak przeczytałem.

M.S.: Nie, nie, teraz to się nazywa publiczna opłata audiowizualna. Chodzi o to, że ona byłaby pobierana razem z PIT–em i wynosiłaby 8 złotych od każdej pracującej osoby, przy czym byłaby odliczana od podstawy opodatkowania dla wszystkich obywateli, czyli realny koszt mniej więcej 6,50, a dla najbiedniejszych w ogóle byłaby odliczana od podatku, więc koszt wynosiłby zero. I to by dało takie finansowanie, które by pozwoliło doprowadzić do tego, że media publiczne nie zależałyby aż tak bardzo od reklamy. To zwłaszcza dotyczy telewizji, która jest w tej chwili niebywale skomercjalizowana, ale też skomercjalizowana dlatego, że jeśli niespełna 20% budżetu telewizji pochodzi z abonamentu i praktycznie w stu procentach idzie na utrzymanie ośrodków regionalnych, no to trudno się dziwić, że w Jedynce i w Dwójce oglądamy głównie programy komercyjne.

G.S.: Pewnie porozmawiamy za chwilę, co to znaczy misja, jak można w ogóle zdefiniować misję, natomiast trzeba wspomnieć, że ten pana projekt czy projekt, którego pan jest współautorem, poparli bardzo znani ludzie sztuki: Krzysztof Penderecki, Andrzej Wajda, Wojciech Kilar, między innymi, tych osób jest znacznie więcej. Ale ten projekt już się...

M.S.: Ponad 170.

G.S.: ...już się nie spodobał politykom, bo Zbigniew Chlebowski powiedział, że tak naprawdę on nie widzi szans, żeby ten projekt zaistniał i poza tym on nie daje gwarancji na odpolitycznienie mediów.

M.S.: No, to jest właśnie dosyć śmieszne, bo Zbigniew Chlebowski wypowiedział się na temat projektu, którego nie czytał, i zarzucił nam dwie rzeczy, które są właśnie siłą tego projektu, to znaczy że nie ma odpolitycznienia, a jest bardzo mocne odpolitycznienie, co się takim partyjnym aparatczykom jak Chlebowski nie podoba, i że my nie gwarantujemy dekomercjalizacji i spełniania misji publicznej, a właśnie to nasza ustawa ma szansę zrobić. I ja się tą wypowiedzią specjalnie nie przejmuję, ponieważ politycy bardzo by chcieli, żeby społeczeństwo się do rządzenia nie wtrącało. I jeśli chodzi akurat o pana Chlebowskiego, to bym powiedział tak: zapomniał wół, jak cielęciem był. Platforma Obywatelska zaczynała właśnie jako odpowiedź na zbytnie upartyjnienie życia politycznego, jako ruch obywatelski i w tej chwili pan Chlebowski by nie chciał, żeby jakikolwiek inny ruch obywatelski cokolwiek miał do powiedzenia. Więc zapomniał, jak zaczynał, ale myślę, że to jest chwilowe zapomnienie.

G.S.: No, ale trzeba powiedzieć, że Platforma Obywatelska przygotowuje też swój projekt ustawy medialnej, przygotowywany pod kierunkiem pana profesora Kowalskiego, no i ten projekt również zdaniem polityków Platformy i jak rozumiem zdaniem profesora Kowalskiego daje rozwiązania, które mają gwarantować istnienie mediów publicznych i odpolitycznienie tych mediów.

M.S.: Tak, więc trzeba powiedzieć, że rozmowa z panem Chlebowskim jest niepoważna, rozmowa z profesorem Kowalskim jest poważna. To jest człowiek poważny i przygotował koncepcję, którą my jeszcze w stu procentach nie znamy, bo nie znamy konkretnych zapisów. To jest projekt gotowy, ale utajniony. To też coś mówi o Platformie Obywatelskiej, że nie chce poddać pod ocenę publiczną projektu, który już ma gotowy od pewnego czasu, pan Chlebowski, myślę, mniej więcej od miesiąca ma projekt profesora Kowalskiego.

Natomiast my się z projektem profesora Kowalskiego nie zgadzamy z kilku fundamentalnych przyczyn. Po pierwsze uważamy, że jest rzeczą niedobrą i prowadzącą do prywatyzacji ośrodków regionalnych oraz ich skrajnego upolitycznienia pomysł podporządkowania ich bezpośrednio samorządom i połączenia stacji radiowych z telewizyjnymi. To są żadne oszczędności, a zabiera się pewien element niezależności mediów publicznych. Myślę, że skrzywdzi się także ośrodki radiowe, wrzucając co wspólnego kotła z ośrodkami telewizyjnymi.

A drugi problem z ustawą profesora Kowalskiego jest taki, że on zakłada...

G.S.: Finansowanie?

M.S.: ...finansowanie z budżetu. Bo czymże są wpływy z VAT? Są częścią budżetu. I ponieważ Platformie zależy, żeby ta ustawa weszła w życie szybko, to profesor Kowalski dostał za zadanie zbudowanie takiego systemu, który nie wymaga notyfikacji w Unii Europejskiej, bo jak wiadomo, to trwa długo, czasami nawet i dwa lata. I wprowadzono system, w którym pieniądze rządowe są dzielone przez agendę rządową i pożytki płyną z powrotem do rządu. No, to jest system moim zdaniem niesłuszny, mający pewne absurdalne konsekwencje polegające na tym, że przy programach, które będą finansowane z tych pieniędzy, nie może być żadnych reklam, bo gdyby były reklamy, to musiałyby wpływać do budżetu państwa albo inaczej system wymaga notyfikacji, bo byłyby pożytki ciągnięte przez kogo innego niż rząd polski...

G.S.: A może w mediach nie powinno być publicznych reklam w takim razie?

M.S.: No to w publicznych można o tym dyskutować, tylko że system profesora Kowalskiego ma także działać na styku mediów komercyjnych i Krajowej Rady. Chodzi o to, żeby dostarczyć – i tu się z profesorem Kowalskim zgadzamy co do celu, ale nie zgadzamy co do środków – chodzi o to, żeby dostarczyć mediom komercyjnym też pewną ilość pieniędzy na pewne specyficzne zadania ważne dla kultury i wychowania młodego pokolenia. Tu chodzi głównie o programy dla dzieci. Jeżeli państwo polskie – i słusznie – zabrania umieszczania pewnego typu reklam czy product placementów w programach dla dzieci, to jeśli nie chcemy, żeby polskie dzieci w telewizjach komercyjnych oglądały wyłącznie azjatycko–amerykańską sieczkę, to musimy dostarczyć telewizjom komercyjnym pewne środki publiczne na produkcję programów dla dzieci. I to jest założenie słuszne, tylko tu znowu dochodzimy do tego paradoksu, że te finansowanie musiałoby wracać do budżetu państwa.

G.S.: No dobrze, na czym pana zdaniem polega misja mediów, która jest określona zresztą w ustawie o mediach publicznych? Jaki jest sens w ogóle istnienia mediów publicznych?

M.S.: My razem z Jackiem Bromskim, prezesem Stowarzyszenia Filmowców Polskich, już parę lat temu zaproponowaliśmy inne podejście do definiowania misji, mianowicie mówimy tak, że jeśli się spojrzy na tzw. grupę komercyjną, czyli ludzi uposażonych powyżej przeciętnie, zamieszkałych w wielkich miastach i w grupie wiekowej 16–49, to ich potrzeby zaspokajają telewizje komercyjne. Jeżeli się zbierze dostatecznie duża grupa takich ludzi, która chce oglądać taniec pingwinów w kisielu, to pingwiny zostaną wytresowane i będą tańczyć w kisielu.

Natomiast jak się spojrzy na mapę społeczną i wyciągnie tę grupę komercyjną, to się ujawnia pięć ważnych grup społecznych, czyli dzieci i młodzież, ludzie powyżej pięćdziesiątki z szczególnym uwzględnieniem emerytów, ludzie biedniejsi ze szczególnym uwzględnieniem bezrobotnych, ludzie zamieszkali na prowincji i ludzie o wartościach niekonsumpcyjnych. Tę grupę się często myli z elitami, ale tu chodzi o ludzi, którzy po prostu są odporni na reklamę.

I teraz zadaniem mediów publicznych nie jest stworzenie pięciu niszowych programów dla tych pięciu grup, tylko reintegracja tych grup społecznych razem z grupą komercyjną. A więc dostarczenie pewnego wspólnego języka. Oczywiście, też programy wyspecjalizowane adresowane czy to do inteligentów, czy to do dzieci, ale głównie chodzi o to, żebyśmy tutaj nie dzielili społeczeństwa na lepsze i gorsze, a telewizje komercyjne to robią.

G.S.: No, to na pewno trudne zadanie. Naszym gościem był Maciej Strzembosz. Dziękuję bardzo za rozmowę.

M.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)