Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 27.01.2007

PSL krytyczne wobec resortu rolnictwa

To, że na wsi jest względny spokój, to wynika z tego, iż weszliśmy do Unii Europejskiej i rolnicy dostali część pieniądza tzw. socjalnego i to daje możliwość na bieżące przeżycie.

Wiesław Molak: W naszym studiu kolejny gość – Marek Sawicki, Polskie Stronnictwo Ludowe. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Marek Sawicki:
Dzień dobry państwu.

Marek Mądrzejewski: Dlaczego, panie pośle, PSL nie chce solidarnego państwa? Tak można byłoby wnioskować po solidarnym zachowaniu z Platformą, SLD, które nie wzięły – mimo obecności – udziału w głosowaniu, które mogłoby wyłonić członków specjalnej komisji, która miałaby zajmować się ustawami związanymi z koncepcją solidarnego państwa?

M.S.: Panie redaktorze, rzeczywiście PSL chciałoby wiedzieć, co oznacza solidarne państwo. Od kilku tygodni, ba, od dwóch miesięcy zwracamy się do Jarosława Kaczyńskiego, do Marka Jurka, marszałka Sejmu, o to, żeby pokazali, co w ramach solidarnego państwa ma ta superkomisja realizować i przyjmować. I mimo ciągłych próśb, mimo przesuwania terminu powołania tej komisji, takiej informacji, takiej odpowiedzi nie mamy. Ostatnio pojawił się kolejny skrót myślowy, gdzie ze stu czterdziestu paru ustaw prawdopodobnie mamy sześć czy osiem, natomiast jest pytanie, kiedy premier, oczywiście...

Marek Mądrzejewski: Znaczy przekazanych do tej komisji nadzwyczajnej?

M.S.:
Nie, nie przekazanych, to są tylko tytuły, a nie projekty. Z projektów, które mają trafić do komisji nadzwyczajnej jest to jedna edukacyjna wicepremiera Giertycha, która równie dobrze może być uchwalana w komisji edukacji. Więc my jesteśmy przeciwni zastępowaniu tych komisji, które już w Sejmie są, superkomisjami, gdzie tak naprawdę – trzeba wyraźnie podkreślić – że istniejące komisje nie są przepracowane w tej kadencji. Więc naszym zdaniem nie ma potrzeby tworzenia dodatkowej komisji. Ale jeśli większość parlamentarna tego sobie życzy, jeśli życzy sobie tego PiS, to, oczywiście, nie ma żadnych przeszkód.

I dziwię się tym żalom, tym pretensjom co do opozycji, że to opozycja przeszkadza, utrudnia, nie pozwala. Wczoraj o 13.30 koalicja miała co najmniej 240 swoich posłów. Można było to w pierwszym głosowaniu przeprowadzić, powołać komisję, skierować stosowny projekt do tej komisji i po prostu nie liczyć na wsparcie opozycji. Natomiast mam wrażenie, że zdejmując to czy przeprowadzając to głosowanie jako ostatnie, kiedy tak naprawdę brakowało bardzo wielu posłów koalicji, bo to ich przede wszystkim odpowiedzialność za przyjmowanie tego, co rząd proponuje, po prostu było bez sensu i widać wyraźnie, że zwykły błąd taktyczny ośmiesza Parlament i nie pozwala na to, żeby sprawnie można było procedować.

Marek Mądrzejewski: Zazwyczaj jest tak, że członkowie komisji znają się na tych sprawach, którymi komisja powinna się zajmować. Czy w związku z tym, że solidarne państwo przekłada się na projekty bardzo różnych ustaw, nie jest to próba stworzenia takiego miniparlamentu w Parlamencie, a jeśli, to po co?

M.S.:
Niestety, to jest zły obyczaj nie tylko tej kadencji i nie tylko Prawa i Sprawiedliwości.

Marek Mądrzejewski: Już była taka Komisja – Europejska.

M.S.:
W poprzedniej kadencji mieliśmy Komisję Europejską za AWS-u, w tej chwili za poprzedniej kadencji za SLD mieliśmy Komisję Przedsiębiorczość, Rozwój, Praca, ale przypomnę, że zarówno przy jednej, jak i przy drugiej Sejm dostał pakiet ustaw, informacje o tych ustawach i sukcesywnie te ustawy spływały. Tutaj, niestety, takiej informacji, takiego pakietu Sejm nie otrzymuje. Rząd mówi o koncepcji solidarnego państwa w exposé premiera i z tej koncepcji pozostali posłowie mają wywnioskować, jakie w ramach tej koncepcji ustawy przyjdą. Nie jest to do końca w porządku. Myśmy się głęboko w klubie zastanawiali, których posłów możemy skierować, a nie chcę się chwalić, mamy klub dosyć doświadczonych parlamentarzystów...

Marek Mądrzejewski: Aczkolwiek niezbyt liczny.

M.S.:
Niezbyt liczny, ale mówię doświadczonych parlamentarzystów, więc zastanawialiśmy się, których ewentualnie skierować do pracy w tej komisji, ale z racji na to, że nie znamy, jaką materią właśnie, jakimi dziedzinami ta komisja będzie się zajmować, trudno dzisiaj kogokolwiek obciążyć nowymi obowiązkami tylko dlatego, że ma gdzieś tam w poczekalni być przygotowany na to, co rząd da, a co da, jeszcze nie wiemy.

Marek Mądrzejewski: Ja rozumiem jedno – że ta komisja zajmowałaby się projektami ustaw najistotniejszych i chciałbym zapytać: co w takim razie w międzyczasie czekając na efekty prac komisji między głosowaniami miałaby robić reszta posłów?

M.S.:
No więc tu myślę, że obawy są niekoniecznie zasadne, dlatego że w tych pozostałych komisjach też w tej chwili projekty są, aczkolwiek nie ma tego tyle, ile bywało w poprzednich kadencjach, ale są, komisje pracują. Obawy większości parlamentarnej, szczególnie Prawa i Sprawiedliwości, że kierowanie tych superprojektów do zwykłych komisji sejmowych może powodować...

Marek Mądrzejewski: Wydłużenie prac.

M.S.:
...spowalnianie pracy, że może sprawiać, że te projekty nie będą przyjmowane, są bezzasadne, bo w każdej z komisji sejmowych koalicja rządząca ma większość. Więc nie widzę tu przeszkód. Wczoraj padał taki zarzut, że oto edukacyjna ustawa od dziewięciu miesięcy leży w Komisji Edukacji i nie może być zakończone procedowanie. Jak się okazuje, nie z powodów obstrukcji, spowalniania opozycji, ale dlatego, że póki co Roman Giertych nie dogadał się z Prawem i Sprawiedliwością w sprawie trybu powołania prezesa, szefa Instytutu Wychowania, który ma w ramach tej ustawy powstać. Więc warto byłoby, żeby koalicja dogadywała się ze sobą sprawniej, szybciej, być może także poza Parlamentem w łonie rządu i nie zrzucała, że tak powiem swoich wewnętrznych problemów na cały Parlament.

Marek Mądrzejewski: To, co dzieje się u konkurenta, u Samoobrony, może satysfakcjonować, jeżeli dzieje się źle.

M.S.:
Nie, panie redaktorze, nie satysfakcjonuje. Patrzymy na to z wielkim żalem, powiedziałbym nawet ze wstydem, bo to świadczy o całej klasie politycznej. I powiem szczerze, że cały Sejm czuje się z tym źle. Więc nawet tego nie chcemy komentować, zostawiamy to zupełnie innym gremiom i innym organom. Natomiast nas bardziej interesuje merytoryczna, że tak powiem, część funkcjonowania i szefa Samoobrony, i tej formacji. I chcemy wyraźnie powiedzieć, że niestety...

Marek Mądrzejewski: Szefa Samoobrony, który równocześnie jest szefem Ministerstwa Rolnictwa, oczywiście.

M.S.:
Ministrem Rolnictwa i wicepremierem. I chcemy wyraźnie powiedzieć, że tu, niestety, pan Andrzej Lepper swoje konstytucyjne obowiązki wypełnia źle. Zwracaliśmy na to wielokrotnie uwagę. My rozumiemy, że jest zajęty innymi problemami, ale to nie zwalnia go z tego, żeby rzeczywiście te konstytucyjne obowiązki, które ministrowi rolnictwa przynależą, wypełniał.

Marek Mądrzejewski: Rolnicy przypominają mu podobnie jak pan, iż nie czyni tego najlepiej, zaczynają mówić do niego jego własnym językiem. Czyli jakaś sprawiedliwość jest na świecie?

M.S.:
Więc tu rzeczywiście ironia losu – po kilku latach demagogii i obijania wszystkich, po kilku latach składania czczych obietnic pan Andrzej Lepper prawie od roku czasu ma szansę zrealizowania tych swoich postulatów i wniosków. I to nie PSL, a rolnicy w terenie, jak widzimy ostatnio w mediach, po prostu powiedzieli Andrzejowi Lepperowi nie. Bo nie może być tak, że jeszcze cztery lata temu pan Andrzej Lepper w pismach do szefów związków zawodowych, kiedy także był szefem związku zawodowego pisze obraźliwie i jednocześnie żąda, żeby razem go wsparli w tym, aby cena żywca wynosiła 3,94 netto, a dzisiaj, kiedy ta cena żywca spadła o złotówkę i wynosi 2,80-2,70, pan Andrzej Lepper mówi, że jest to wszystko w porządku, że robi wszelkie starania, a tak naprawdę nie robi nic, żeby sytuację poprawić. My chcemy wyraźnie zwrócić uwagę na to, że to, że na wsi jest względny spokój, to wynika z tego, iż weszliśmy do Unii Europejskiej i rolnicy dostali część pieniądza tzw. socjalneg i to daje możliwość na bieżące przeżycie. Natomiast wszystkie gospodarstwa produkujące... niestety, opłacalność tej produkcji spadła i tutaj brak działań, brak zdecydowanego, bym powiedział, stanowiska i zdecydowanych posunięć ze strony ministra rolnictwa.

Marek Mądrzejewski: Jak widzi pan perspektywy powrotu do handlu mięsem z Rosją?

M.S.:
Z Rosją przede wszystkim trzeba rozmawiać. Wszyscy uważają, że sprawa handlu z Rosją to jest sprawa stosunków między Rosją a Unią Europejską, natomiast Unia Europejska, owszem, reguluje znacząco rynek rolny w zakresie importu na rynki unijne, Unia Europejska również reguluje to, co sprzedajemy na zewnątrz, czyli eksportujemy z Unii z dopłatami unijnymi, ale jest ogromna część rynku rolnego, która nie jest przez Unię Europejską regulowana i każdy kraj musi sobie radzić i Unia nie ingeruje w to, w jaki sposób te kraje unijne, członkowskie kraje sprzedają produkty rolne na rynkach trzecich. I Polska gdyby od dłuższego czasu te rozmowy z Rosją podjęła, ale rozmowy dwustronne, to podejrzewam, że sytuacja i wzajemne relacje byłyby lepsze, bo to nie jest kwestia tylko Rosji, to jest kwestia także Ukrainy, to jest kwestia także Białorusi. I jeśli przez wiele lat za pomocą czy poprzez bramę białoruską mieliśmy wstęp na nie tylko rolne, ale także przemysłowe rynki Rosji, to nie trzeba za wszelką cenę tych stosunków psuć i trzeba próbować rzeczywiście w układzie dwustronnym rozmawiać. Ja widziałem, w jaki sposób...

Marek Mądrzejewski: Panie Marku, ale kto z kim powinien rozmawiać? Bo to wygląda mniej więcej tak, jak taki ambicjonalny dialog zastępczy, w którym polscy rolnicy i odbiorcy ich wytworów są poszkodowani.

M.S.:
Rolnicy są poszkodowani, natomiast politycy wywołują sztuczne wojenki zupełnie niepotrzebnie. To politycy powinni ze sobą rozmawiać. Ja jeszcze raz chcę zwrócić na to uwagę, że Rosja występowała do wielu państw unijnych o rozmowy bilateralne. Wszystkie państwa unijne praktycznie te rozmowy prowadzą, a Polska zdecydowała, że poprzez skargę do Unii Europejskiej sama Unia Europejska tę sprawę za nas załatwi. Otóż wygląda na to, że zarówno Rosja, jak i Francja, jak i pozostałe państwa unijne, zarówno Niemcy, jak i Francja konkurują z Polską o rynek rosyjski. Więc ja się nawet nie dziwię, jeśli z tamtej strony nie ma rzeczywistego zaangażowania w rozwiązanie tego problemu. Natomiast sytuacja wygląda tak, że nawet przecież rozmawialiśmy i w Parlamencie, i w obecności izb rolniczych, w obecności wiceministra Ardanowskiego z radcą handlowym Ambasady Rosyjskiej w Polsce i ten radca wyraźnie powiedział: „My nie mamy pretensji do jakości waszych produktów. My mamy pretensję do waszych służb weterynaryjnych i służb celnych. Więc jeśli tu sobie zrobicie porządek, jeśli tutaj nie będzie sprzedawania druków Litwinom i podrabiania na Litwie, to, oczywiście, rynki nasze mogą być otwarte, ale o tym trzeba rozmawiać”.

Marek Mądrzejewski: Dziękuję serdecznie.

M.S.:
Dziękuję bardzo.

J.M.