Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 31.05.2007

Myślę, że to istotny sygnał

Dziś Rada Narodowego Funduszu Zdrowia podejmie decyzję, że w tym roku więcej na świadczenia będzie o ok. 800 milionów zł

Jacek Karnowski: W naszym studiu Przemysław Gosiewski, Wicepremier Rządu.

Przemysław Gosiewski:
Dzień dobry.

Jacek Karnowski: Dzień dobry, panie premierze. Zacznijmy od sprawy Zbigniewa Religi, oczywiście. „Mam raka, ale nie ustąpię” na pierwszych stronach wszystkich, prawie wszystkich gazet, w Trybunie nie. Pan wiedział o tym, że Zbigniew Religa jest chory? Dzisiaj operacja.

P.G.:
Tak, wiedziałem i trzymam kciuki za pana ministra. Mam nadzieję, że ta operacja przebiegnie jak najlepiej, że pan minister za jakiś krótki czas wróci ponownie do pracy.

J.K.: To dlatego minister zdrowia nie brał udziału w negocjacjach ze strajkującymi lekarzami? Prasa zastanawiała się przez kilka dni, jaki jest powód tej absencji.

P.G.:
Tak, tu był główny powód. To zrozumiałe, że w sytuacji, kiedy człowieka czeka tak poważny zabieg, to że zajmuje się kwestiami przygotowania do tego zabiegu, a nie prowadzi rozmowy. Ale chcę powiedzieć, że kilka dni temu, w poniedziałek, pan minister normalnie brał udział w negocjacjach, więc to nie była nawet żadna absencja.

J.K.: A jego pozycja polityczna jest zagrożona? Bo też takie spekulacje się pojawiały, że może stracić stanowisko.

P.G.:
Muszę powiedzieć, że to chyba te spekulacje są wokół wierszówek w gazetach, dlatego że nie miały one żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ja rozumiem, że media co jakiś czas muszą mieć jakiś temat sensacyjny, paru dziennikarzy musi mieć premię, ale w rzeczywistości pan minister Religa jest bardzo pozytywnie ocenianym ministrem przez pana premiera i nikt nie zamierzał zmieniać go na stanowisku ministra zdrowia.

J.K.: W rezultacie pan prowadzi... życzymy, oczywiście, zdrowia Zbigniewowi Relidze, pan prowadzi negocjacje z lekarzami, jedenasty dzień strajku dziś, liczymy dokładnie te dni. No i co dalej? Wczoraj było spotkanie, jest propozycja podziału tych 15%, tych prawie 6 miliardów złotych, które rząd obiecuje w przyszłym roku?

P.G.:
Tak, panie redaktorze, wczoraj zostały przedstawione zgodnie z ustaleniami propozycje zmian, które po pierwsze – gwarantują w przyszłych latach tę podwyżkę, którą teraz lekarze i pracownicy służby zdrowia uzyskali. Przypomnę, że to jest 30% wzrostu wynagrodzeń...

J.K.: Bo ustawa obowiązuje do końca tego roku, tak.

P.G.:
Do końca roku. Natomiast jest taka wola rządu, zostało to przedłożone, że te gwarancje będą w latach następnych. Po drugie – została przedstawiona nowelizacja ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, która mówi, że podwyżki w ZOZ-ach będą odbywały się w sposób równomierny, to znaczy że nie będzie takich sytuacji, że na przykład jakaś niewielka grupa dostanie 100% podwyżki, a na przykład najszersza grupa, jaką są pielęgniarki, dostanie 5%. Dzięki tym przepisom wzrost płac w ochronie zdrowia będzie w sposób równomierny dla różnych grup zawodowych.

No i to, co jest równie istotne to to, że my dalej deklarujemy, że chcemy te 5,8 miliarda złotych przeznaczyć na zwiększenie świadczeń i zwiększenie wartości tych świadczeń. Co to znaczy? Chcemy zlikwidować kolejki do lekarza, czyli możemy dzisiaj, bo obliczyliśmy to bardzo dokładnie, spowodować, że to, co jest zmorą 4-miesięcznego lub 5-miesięcznego czekania do specjalisty, po prostu zniknie.

J.K.: Ale lekarze mówią: to nie gwarantuje nam wcale pieniędzy, bo to może po prostu zmniejszyć zadłużenie niektórych szpitali na przykład, prawda? Żadnej gwarancji, że nasmarowanie tego systemu większą ilością pieniędzy spowoduje podwyżki dla lekarzy. Przecież oni o to walczą.

P.G.:
Proszę pana, gwarancje daje to, że w każdym świadczeniu ponad 50% to są płace. Jeżeli zwiększa się pula środków na świadczenia, to automatycznie zwiększa się pula pieniędzy na płace. Natomiast trudno byłoby rządowi przyjąć takie rozwiązanie, w którym nie widzimy pacjenta, bo przede wszystkim, panie redaktorze...

J.K.: Ale lekarze zgodzili się na tę waszą propozycję? Więcej w system?

P.G.:
Będziemy, proszę pana, rozmawiać w najbliższy poniedziałek, ale muszę bardzo wyraźnie powiedzieć, że musimy pogodzić dwie wartości – przede wszystkim dostęp pacjenta do świadczeń i chcemy zlikwidować kolejki, a z drugiej strony w tym zwiększeniu świadczeń również podnieść płace pracowników służby zdrowia. I już pierwszy element tego działania mogę dzisiaj ogłosić, właśnie korzystając, że jestem gościem Polskiego Radia, że sądzę, że w dniu dzisiejszym Rada Narodowego Funduszu Zdrowia podejmie decyzję, że w tym roku więcej na świadczenia będzie o około 800 milionów złotych. Czyli że już w tym roku te środki pewnie zasilą system już za parę dni, będą po prostu przeznaczone na zwiększenie świadczeń, a tym samym skorzystają na tym pracownicy służby zdrowia.

J.K.: Ale przecież ten miliard złotych leży w NFZ od jakiegoś czasu. Wiadomo o nim od kilku dni i od dawna NFZ i rząd mówił: te pieniądze przeznaczymy na wykupienie większej liczby świadczeń, a nie na podwyżki. To było oczywiste. To żadne ustępstwo.

P.G.:
Nie, ja nie mówię tu w kategorii ustępstwa. Ja mówię to w kategorii tego, że polityka rządu likwidacji kolejek do specjalistów, czyli poprawy dostępności, jest nie tylko zapowiedzią, ale jest już realizowana w tym roku, bo właśnie przeznaczenie blisko 800 milionów na te świadczenia jest najlepszym sygnałem. Bo często środowiska medyczne mówiły: no dobrze, Narodowy Fundusz ma ten miliard na własne jakieś potrzeby, nie do końca wiadomo było, na jakie, w związku z tym rząd podjął bardzo jasną decyzję – jeżeli ją potwierdzi Rada Funduszu, a sądzę, że potwierdzi, to ona będzie już faktem, że przeznaczamy to na zwiększenie świadczeń. I myślę, że to jest taki bardzo istotny sygnał również dla środowiska medycznego, no bo jak są środki na te kontrakty, to również jest podstawa do wzrostu wynagrodzeń. Więc sądzę, że jest to rozwiązanie i dobre dla pacjenta, i dla pracowników służby zdrowia.

J.K.: Ale lekarze mówią: takie rozwiązanie nas nie satysfakcjonuje, no i rząd wciąż przy nim obstaje. Wygląda, że doliczymy do więcej niż jedenastego dnia strajku. Dzisiaj mają zwalniać się z pracy.

P.G.:
Proszę pana, muszę bardzo wyraźnie do podkreślić – że w reformie ochrony zdrowia nie możemy zapomnieć o pacjencie, to nie może być tak, że my byśmy przeznaczyli w inny sposób środki na podwyżkę bez zwiększenia świadczeń bądź wartości tych świadczeń.

J.K.: Ale można podzielić te pieniądze, te 6 miliardów na przykład przyszłoroczne – 3 miliardy na system, 3 miliardy na podwyżki.

P.G.:
No tak, tylko niech pan to powie pacjentowi, że on dalej zamiast czterech miesięcy stać w kolejce do specjalisty, ma czekać dwa miesiące.

J.K.: To wciąż lepiej niż cztery miesiące.

P.G.:
Ale lepiej, żeby nie czekał.

J.K.: Ale jak lekarze się zwolnią z pracy, kto wykorzysta te fundusze?

P.G.:
Lepiej, żeby nie czekał ani dwóch, ani czterech miesięcy, natomiast mechanizm jest bardzo prosty służby zdrowia – zwiększa się środki na świadczenia, automatycznie rosną płace. Bo musi pan rozumieć, że w każdym świadczeniu kontraktowanym ponad 50% to są wynagrodzenia pracowników. W związku z tym mamy więcej pieniędzy...

J.K.: Tylko że to dyrektor szpitala decyduje, czy te pieniądze, tę kwotę uzyskaną ze świadczenia przeznaczyć na podwyżkę, czy na inny cel.

P.G.:
Nie, proszę pana, to decyduje przede wszystkim charakter umowy, który jest zawierany przez Narodowy Fundusz Zdrowia i przede wszystkim pewna konstrukcja świadczenia i stąd...

J.K.: Panie premierze, ale nie rozumiem, dlaczego dopiero w poniedziałek kolejne rozmowy z lekarzami?

P.G.:
Bo tak się umówiliśmy w ostatni poniedziałek ze środowiskami ochrony zdrowia, że do środy, czyli w dniu wczorajszym, rząd przedstawi propozycje zgodnie z ustaleniami, że centrale związkowe chciały mieć dwa dni na dyskusje w swoim gronie. Umówiliśmy się na kolejne spotkanie w poniedziałek i sądzę...

J.K.: No to sobota by wychodziła, czwartek, piątek.

P.G.:
No tak, tylko że to była sama propozycja strony społecznej, żeby mieć czas na przeanalizowanie propozycji rządowych i na spotkanie w najbliższy poniedziałek.

J.K.: Panie premierze, pan jest zajętym człowiekiem ostatnio. Wczoraj wieczorem rozmowy koalicyjne, dwaj wicepremierzy – Lepper i Giertych – i pan. Dlaczego nie z premierem te rozmowy? Pan jest, oczywiście, wicepremierem, ale Roman Giertych i Andrzej Lepper to są liderzy partii koalicyjnych. No jeżeli rozmawiamy o umowie koalicyjnej, to nie powinien być premier? Czy to jest taki prztyczek, pokaz niezadowolenia z zachowań koalicjantów?

P.G.:
Nie, panie redaktorze, dlatego że chcę przypomnieć pakt stabilizacyjny, rozmowę koalicyjną i to dwukrotnie ja negocjowałem w imieniu Prawa i Sprawiedliwości. (...)

J.K.: A udało się wczoraj coś ustalić konkretnie? Zmiana ordynacji to prawda?

P.G.:
Ale niech pan pozwoli. W związku z tym to zrozumiałe, że w imieniu PiS-u te rozmowy prowadziłem, ale cieszę się, że one przebiegły w bardzo dobrej atmosferze i że ustaliliśmy szereg ważnych spraw, choćby takie sprawy, jak reformę finansów publicznych...

J.K.: Zgodzili się koalicjanci, tak?

P.G.:
Tak. Mamy tutaj wspólny pogląd...

J.K.: W pakiecie zaproponowanym przez minister Gilowską bez żadnych zmian proponowania gdzieś czegoś?

P.G.:
Proszę pana, tak, przyjęliśmy te rozwiązania, które będzie proponowała minister finansów. Następnie porozumieliśmy się co do reformy emerytalnej. To jest drugi wielki pakiet rządowy. Trzecią sprawą jest kwestia polityki prorodzinnej. Tu, oczywiście, będziemy jeszcze dyskutować na temat szczegółów (...).

J.K.: Żądanie pani Kluzik-Rostkowskiej Roman Giertych powtórzył?

P.G.:
Nie, ta sprawa nie stawała wczoraj. Natomiast ustaliliśmy, że na politykę prorodzinną w przyszłym roku wydamy około 2-3 miliardów złotych. I to jest bardzo ważne ustalenie. Ustaliliśmy również, że zwiększymy nakłady na oświatę, na szkolnictwo wyższe. To też jest...

J.K.: Czyli Roman Giertych dostał obietnicę 10% podwyżki dla nauczycieli, co z kolei, zabieganie o tę podwyżkę, obiecał nauczycielom.

P.G.:
Proszę pana, przede wszystkim powiedzieliśmy, że zwiększamy nakłady, natomiast jak te środki spożytkujemy, to jest jeszcze dyskusja przed nami. Natomiast dla rządu obszar edukacji ma charakter strategiczny, w związku z tym tutaj abstrahowałbym od sytuacji strajkowej...

J.K.: Ale bliżej niż dalej jest, tak? (...)

P.G.:
Natomiast, proszę pana, jak te środki zostaną wykorzystane, to jeszcze dyskusja przed nami. Oczywiście, w tej sprawie na pewno beneficjentami będą nauczyciele...

J.K.: A zmiana ordynacji jest, panie premierze, w tym pakiecie uzgodnionym?

P.G.:
Proszę pana, dyskutujemy o tym.

J.K.: Chodzi o bloki, tak? Zblokowanie list (...).

P.G.:
Dyskutujemy o tym rozwiązaniu, bo ono się sprawdziło w wyborach samorządowych, znaczy pokazało, że partie muszą zakładać silne bloki, silne porozumienia. I jest to rozwiązanie, wydaje mi się, ciekawe, aby przenieść nie tylko w wyborach samorządowych, ale również w wyborach parlamentarnych. O tym rozmawialiśmy.

J.K.: A NIK uzgodniliście? Najwyższą Izbę Kontroli? Obsadę tego stanowiska? Pamiętamy wybór prezesa NBP – PiS bardzo mocno wtedy ucierpiał, musiał zapłacić dużą cenę. Czy tym razem będzie podobnie?

P.G.:
Sądzę, że w różnych sprawach znajdziemy wspólny język i to wczorajsze spotkanie jeszcze tym bardziej podkreśliło, ile mamy do zrobienia. Bo pan mnie nie zapytał jeszcze o jedną sprawę, a mianowicie o to, o czym głównie rozmawialiśmy, przede wszystkim o blisko stu ustawach, które będzie proponował rząd w najbliższym półroczu i że te wszystkie sprawy zostały wczoraj omówione i będą również wpisane do umowy koalicyjnej, bo jest wiele nowych pomysłów. Pamiętajmy, że umowę zawieraliśmy rok temu i tak naprawdę większość części merytorycznej tej umowy już zrealizowaliśmy, w związku z tym jest potrzebne dodanie szeregu ważnych ustaw, które będzie proponował rząd i w tych wszystkich sprawach znaleźliśmy wspólny język.

J.K.: Ludwik Dorn, marszałek Sejmu, pisze list do SLD, w którym stwierdza, że nie będzie współpracował z klubem Sojuszu poza takimi elementarnymi obowiązkami regulaminowymi. To efekt tego, że Wojciech Olejniczak nazwał marszałka „małym cwaniakiem”. Panu się podoba taka reakcja marszałka?

P.G.:
Na pewno mi się bardzo nie podobają słowa, które wypowiedział pan Olejniczak, bo to, że mamy tyle w polityce słów obrażających, to po prostu tylko utrudnia współdziałanie. I ja sądzę, że osoba, która jest wicemarszałkiem, była kiedyś ministrem nie powinna używać słów spod budki z piwem. I to jest, myślę, taka sytuacja, w której każdy człowiek poczułby się urażony. Jeżeli, panie redaktorze, tego typu obraźliwe słowa by padły pod adresem, nie wiem, nie daj Boże pana i innych osób, to każda z tych osób byłaby (...).

J.K.: Ale gdybym był marszałkiem, to może bym zastanowił się, czy nie wznieść się ponad osobisty uraz.

P.G.:
Ale to nie chodzi o osobisty uraz. To chodzi o to, że powinniśmy reagować...

J.K.: Znaczy marszałek (...) SLD, tak?

P.G.:
Nie, proszę pana, powinniśmy reagować na brak kultury w polityce. Zgodzi się pan ze mną, że w każdych relacjach międzyludzkich jest potrzebne zachowanie formy.

J.K.: Ja bym dodał, że bardzo też trzeba od siebie wymagać takich form.

P.G.:
Tak, ma pan rację, ale jak pan słusznie zauważył, to nie Ludwik Dorn użył tych słów, tylko Wojciech Olejniczak.

J.K.: Podoba się panu kryptonim, jaki CBA – według doniesień Gazety Wyborczej – nadała walce z korupcją w szpitalu słynna sprawa doktora G. „Doktor Mengele”, taki kryptonim?

P.G.:
Proszę pana, nie wiem, czy jest taki pseudonim tej operacji...

J.K.: A gdyby założyć?

P.G.:
...te akta są tajne. Natomiast muszę powiedzieć jedno – smuci mnie ten front obrony pana doktora, dlatego że jeżeli komuś się przedstawia blisko 50 zarzutów, no to, proszę pana, naprawdę jest to sytuacja bardzo specyficzna i...

J.K.: Ale jeżeli ma się świadomość, panie premierze, że jest front...

P.G.:
...i jestem zaskoczony, że ten pan jest na wolności z bardzo prostej rzeczy. Bo rodzi się pytanie: to jakich przestępstw należy się dopuścić, aby nie przebywać w więzieniu?

J.K.: Ale jeżeli ktoś...

P.G.:
Ktoś 50 zarzutów ma i jest wypuszczony, to ile? Sto trzeba mieć zarzutów?

J.K.: Ale jeżeli ma się świadomość, że jest front obrony, to może nie należy się podkładać tak jednoznacznymi, tak źle kojarzącymi się, tak ryzykownymi tak naprawdę kryptonimami, jak „Doktor Mengele”?

P.G.:
Proszę pana, nie wiem, czy jest taki kryptonim, ale jeszcze raz chcę wyrazić swoje oburzenie z faktu...

J.K.: Ale gdyby był, to pan by był...

P.G.:
...że człowiek, któremu zarzuca się to, że mógł doprowadzić do śmierci innych ludzi, jest dzisiaj stawiany w charakterze pewnego bohatera przez niektóre media. No, proszę pana, to jest sytuacja, w której każdy człowiek, który ma chociaż trochę zdrowego rozsądku, musi zareagować i musi to skrytykować.

J.K.: Ale nie skrytykuje pan takiego kryptonimu? Załóżmy, że on się potwierdzi? Gazeta Wyborcza z trzech źródeł pisze „mamy takie potwierdzenie”. No, to jest niemądre działanie, niepotrzebne działanie, niepotrzebne prowokowanie.

P.G.:
Proszę pana, często jest stawiane pytanie: czy użycie słów wobec osoby, której jest postawiony zarzut, że mógł doprowadzić do śmierci, użycie, że „już nigdy tego typu sytuacje się nie powtórzą”, jest całkowicie uzasadnione, bo przecież pamiętajmy, że temu lekarzowi postawiono zarzut przyczynienia się po prostu do śmierci innych ludzi. To jest bardzo poważny zarzut.

J.K.: To pamiętamy. Sąd oceni. Bardzo dziękuję. Premier Przemysław Gosiewski był gościem Sygnałów Dnia.

P.G.:
Dziękuję panu, dziękuję państwu.

J.M.