Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 31.07.2007

PO za szybkimi wyborami

Im kampania krótsza, im szybciej te decyzje zapadają, tym mniejsze są koszty tych wojenek politycznych, tej właśnie napastliwości.

Jacek Karnowski: W studiu wrocławskim Sygnałów Dnia Przewodniczący Klubu Parlamentarnego PO Bogdan Zdrojewski. Dzień dobry, panie przewodniczący.

Bogdan Zdrojewski: Dzień dobry państwu, dzień dobry panu.

J.K.: Panie przewodniczący, zanim przejdziemy do polityki, pytanie rocznicowe. Jutro 63. rocznica Powstania Warszawskiego. Taki zamysł mają w tym roku organizatorzy, by szerzej tę rocznicę obchodzono w całej Polsce. Czy to się uda? Czy we Wrocławiu też zostanie to odpowiednio uczczone?

B.Z.: To bardzo dobry pomysł zarówno z punktu widzenia edukacyjnego, jak i również oddania hołdu wszystkim tym, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim, którzy walczyli w ogóle z okupantem. Według mojej oceny te uroczystości powinny mieć rzeczywiście charakter ogólnopolski. I warto też podkreślić, że nie mamy takiej dobrej umiejętności obchodzenia tych najważniejszych dat, bardzo często obchodzimy je niezwykle smutno, niezwykle nostalgicznie, natomiast niektóre z nich, akurat nie Powstanie Warszawskie, ale 11 Listopada czy 3 Maja powinny być świętami ogólnopolsko obchodzonymi, ale w sposób niezwykle pogodny.

J.K.: Chociaż w rocznicy Powstania też jest paradoksalnie jakiś optymizm, prawda?

B.Z.: To prawda.

J.K.: Heroizm, poczucie wiary w siłę Polaków.

B.Z.: To, że to Powstanie zakończyło się tak, a nie inaczej, to, że okupant wykorzystał porażkę Powstania do zburzenia Warszawy, to jest na osobną analizę. Wiemy dokładnie, dlaczego tak się stało, wiemy, dlaczego wojska radzieckie zatrzymały się na Wiśle. Natomiast wiem, że z punktu widzenia takiego edukacyjnego, zwłaszcza dla tego najmłodszego pokolenia właśnie takie daty powinny być tym świetnym pretekstem do uczenia też postaw patriotycznych.

J.K.: Premier w Sygnałach Dnia poinformował dzisiaj: prace w Dolinie Rospudy nie rozpoczną się. To odpowiedź na wniosek Komisji Europejskiej, która zwróciła się do Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu o wstrzymanie prac. Jak pan ocenia tę sytuację, rozwój sytuacji?

B.Z.: Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na źródło tego problemu. Jedna ręka podpisywała zgodę na określony przebieg bardzo ważnej trasy, a druga ręka tego samego rządu (nie myślę tutaj o obecnym rządzie) podpisywała się pod Ekonatura. No i mamy kłopot. I to, niestety, w polskiej administracji, niestety, zdarza się co jakiś czas, że nie wie lewica, co robi prawica. Konsekwencje potem ponosi społeczność lokalna. Z mojego punktu widzenia, oczywiście, trzeba szukać kompromisu i to sprawnie. Nie jest to łatwe. Trzeba, niestety, rozmawiać także z Komisją Europejską i doprowadzić do sytuacji takiej, aby po pierwsze ograniczyć wszystkie straty, które w Ekonaturze mogą powstać, ale z drugiej strony jednak dokonać tego kroku cywilizacyjnego. Nie może być tak, że przez miasto, w którym mieszka spora społeczność lokalna przejeżdżają tiry i niszczą wszystko to, co tam się znajduje.

J.K.: Budowa alternatywnej trasy oznacza kolejne lata zwłoki, a tam jest, w Augustowie, prawdziwy koszmar.

B.Z.: Nie myślę tutaj o alternatywnej trasie, bo to rzeczywiście oddali cały projekt na dziesięć lat i wcale nie jestem przekonany, że będzie korzystniejsze z punktu widzenia ochrony środowiska. Natomiast w ramach tych rozwiązań, które zostały zaproponowane trzeba zrobić wszystko, aby ewentualne straty w tej materii zminimalizować. Wydaje mi się, że o tym wysiłku w tej chwili zapomina się.

J.K.: Premier Jarosław Kaczyński także w rozmowie z Sygnałami Dnia mówi: z Andrzejem Lepperem nie będę już rozmawiał, zwłaszcza po tym, jak przeczytał szef rządu to, co jest choćby w sprawie seksafery, to, co dotarło do Sejmu we wniosku o uchylenie immunitetu posła Łyżwińskiego. Pan wierzy, że premier dotrzyma słowa i że już rozmów z liderem Samoobrony nie będzie?

B.Z.: Nie, nie wierzę. Nie mam powodów też, żeby specjalnie nie ufać obecnym deklaracjom. Ale powiem, że chyba wszyscy obserwujemy ten spektakl z dużym zdziwieniem. Jest koalicja, nie ma koalicji, jednego dnia wychodzą, tego samego dnia wracają. Andrzej Lepper mówi, że Samoobrona zrywa koalicję, ale w koalicji pozostaje. Wszyscy obserwują to i nie wiedzą właściwie, o co w tym spektaklu chodzi. Premier też, widać wyraźnie, nieco się pogubił w tych wszystkich gierkach, grach. Natomiast ważne jest zupełnie co innego. Nie ulega wątpliwości, że Liga Polskich Rodzin i Samoobrona boi się wyborów, obawiają się, że otrzymają bardzo niski wynik wyborczy. Będzie to ocena wyborców, sposobu działania koalicjantów, tych słynnych „przystawek”. Ale z drugiej strony też jestem przekonany, że przynajmniej żółtą, jak nie czerwoną kartkę otrzyma także Prawo i Sprawiedliwość. Próba przebudowy RP przez udział Andrzeja Leppera i Andrzeja Giertycha okazało się kompletną porażką. Większość osób wiedziała, że tak się to wszystko zakończy. Natomiast to, że to tak długo trwa przynosi już tylko i wyłącznie koszty.

J.K.: Prezydent Lech Kaczyński mówi „raczej nie uciekniemy przed wyborami” w wywiadzie dla Gazety Wyborczej. No i dodaje, że on opowiada się za terminem wiosennym. Premier mówi „przychyliłbym się do tego, ale mamy opozycję taką, jaką mamy”, zdaniem premiera bardzo agresywną. W związku z tym pytanie do pana, panie przewodniczący: czy możliwe jest porozumienie, że ustalają największe partie datę wyborów na wiosnę, a do tej wiosny taki swoisty okres ochronny, czyli na przykład rezygnacja z hurtowego odwoływania ministrów?

B.Z.: W jakimś sensie okres ochronny ten rząd miał przez te dwa lata. Bardzo często słyszałem, że opozycja jest za mało wyrazista, za mało agresywna, za bardzo stonowana. W tej chwili pojawia się taka ocena, że opozycja jest za ostra, za wymagająca. To nieprawda. Staramy się być z jednej strony formacją alternatywną wobec tej koalicji, która w tej chwili funkcjonuje, a z drugiej strony staramy się pokazywać wady w sposób, mam wrażenie, mieszczący się w granicach takiej daleko idącej przyzwoitości i kultury politycznej. Natomiast z drugiej strony wszyscy zdajemy sobie sprawę, że najgorszym okresem dla każdego kraju, dla każdego państwa, w tym zwłaszcza dla Polski jest długi okres przedkampanijny. Według mojej oceny im kampania krótsza, im szybciej te decyzje zapadają, tym mniejsze są koszty tych wojenek politycznych, tej właśnie napastliwości. Gdyby decyzja miała zapaść, dobrze by było, żeby zapadła jak najszybciej, żeby wybory odbyły się z jak najmniejszym kosztem politycznym, żeby jak najszybciej ograniczyć czas marnowany w tej chwili.

J.K.: Ale jest argument roku 2011, wówczas Polska ma po raz pierwszy w swojej historii objąć prezydencję Unii Europejskiej. No i prezydent argumentuje: wybory to nie jest czas, w którym taką prezydencję należy sprawować.

B.Z.: To bardzo słaby argument, zwłaszcza że dość odległy. To, co będzie w 2011 nikt nie jest w stanie przewidzieć, tak samo jak dwa lata temu nikt nie przewidywał, że kadencja będzie skrócona o połowę. Według mojej oceny jest to taki troszeczkę temat może nie zastępczy, ale taki argument, który ma opozycję przymusić do trochę innego myślenia, ale to nie zmienia niczego. Według mojej oceny 2011 jest daleko przed nami. Można podawać dziesięć argumentów przeciwnych, że te wybory powinny być jak najszybciej. Pamiętajmy o tym – w 2012 Euro 2012. Nie jesteśmy do tego przygotowani na razie na poziomie nawet koncepcyjnym. Powinny być bardzo szybko przygotowane procedury przetargowe, uruchomione wszystkie procesy, które będą budowały wizerunek państwa polskiego dla wielu krajów europejskich. W tej materii niewiele się dzieje. To też jest marnowany czas. Warto te męki także skrócić.

J.K.: Czyli gdyby ten kryzys się przeciągał, to co zrobi Platforma?

B.Z.: Jeżeli ten kryzys będzie się przeciągał, oczywiście, będziemy robić swoje, czyli wszystko to, co do tej pory robimy – będziemy starali się zachowywać z jednej strony odpowiedzialnie, czyli wspierać te projekty, które muszą wchodzić w życie i będziemy krytykować rząd za nieudolność, tak jak robiliśmy to do tej pory. Natomiast z mojego punktu widzenia, oczywiście, przewiduję, iż te pół roku do wyborów, gdyby rzeczywiście potwierdziła się wiosna, to będzie bardzo trudny czas i czas niewątpliwej straty.

J.K.: Czy Platforma odpowie na najnowszą reklamówkę telewizyjną Prawa i Sprawiedliwości – kampania PiS przeciw obłudzie, no i zarzut, że bierze pieniądze z budżetu państwa, choć deklarowała, że tych pieniędzy brać nie będzie?

B.Z.: Ja się bardzo cieszę z tego, że Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło kampanię przeciw obłudzie. Martwi mnie tylko to, że nie zaczęła od siebie. Według mojej oceny byłoby to najwłaściwsze skierowanie takiej kampanii do własnych sumień, może byłby z tego jakiś pożytek. Platforma Obywatelska, oczywiście, w takich wypadkach najczęściej, oczywiście, odpowiada na zaczepki. Czynimy to na różne sposoby, raz mniej, raz bardziej agresywnie. Natomiast nie podlega dyskusji, że w tej chwili mamy sytuację taką nadzwyczajną – z jednej strony mamy sypiącą się koalicję, nieokreślony termin wyborów, a Prawo i Sprawiedliwość, czyli strona rządowa, zajmuje się opozycją. Trochę to dziwne. Wydaje mi się, że za dużo tej energii jest marnowane.

J.K.: Panie przewodniczący, jeszcze jedna sprawa, proszę już o krótką odpowiedź. Czy mamy w Polsce „pełzający zamach stanu”? Tak twierdzi Adam Michnik, wczoraj artykuł w Gazecie Wyborczej.

B.Z.: Nie zgadzam się z tą tezą Adama Michnika. Nie ulega wątpliwości, że mamy stratę czasu, wysokie koszty, marnowanie wzrostu gospodarczego, natomiast nie nazwałbym tego zamachem stanu.

J.K.: Dziękuję bardzo. Bogdan Zdrojewski, Przewodniczący Klubu Platformy Obywatelskiej, był moim i państwa gościem w Sygnałach Dnia. Dziękuję bardzo.

B.Z.: Dziękuję.

[transkrypcja: J. Miedzińska]