Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 12.03.2010

Tragedia po utracie dziecka - PzJ 1

Co czują rodzice, jeśli sprawca - zamiast choć w części zadośćuczynić - próbuje zrzucić winę na nieżyjące już dziecko?..

Kiedy dziecko ginie pod kołami samochodu, tragedia rodziców jest niewyobrażalna. Wybaczyć sprawcy wypadku i tak nie jest łatwo, a co czują rodzice, jeśli sprawca - zamiast choć w części zadośćuczynić - próbuje zrzucić winę na nieżyjące już dziecko? Przeżyli to rodzice dziesięcioletniej Ani. Historię tragedii opowiada mama dziewczynki.

- Teraz minie w maju 3 lata. Ania wróciła ze szkoły, później chciała iść do sklepu. Wróciła zza furtki i zapytała, czy może wziąć rower. Pozwoliłam, ale powiedziałam, żeby uważała, żeby nie przejeżdżała przez jezdnię. Później przyjechał sąsiad i powiedział, że moja córka miała wypadek. Jak przyjechałam na miejsce wypadku, Ania była już w karetce. Pamiętam jej lewy bok – widok nie do opisania. Na miejscu wypadku był też sprawca, który stwierdził, że nic się nie stało, on zapłaci za rehabilitację. Powiedziałam mu, żeby się modlił, bo wcześniej czy później dowiem się prawdy. Z sekcji zwłok wynikało, że nie miała szansy przeżyć. Miała stłuczone serce, nerki, jelito cienkie, uszkodzoną głowę. Później była droga przez mękę: policja, prokurator, który wiecznie nie miał czasu, albo mnie zbywał. Nikt nie chciał wziąć środka dowodowego w postaci butów, które Ania miała na sobie; ślady świadczyły, że Ania nie mogła jechać na rowerze, tylko przechodziła, bo sprawca twierdził, że ona mu wjechała. To samo uznał biegły w Radomiu. Stwierdził tez, że jednak sprawca jechał 60 km/h.
Zgłosiła się po 2 miesiącach jakaś pani, która zeznała, że Ania nie jechała na rowerze, że przeprowadzała go na przejściu dla pieszych. Prokurator nie wziął pod uwagę zeznań świadków, wziął tylko zeznania świadków mówiących na korzyść kierującego pojazdem.
Prokurator umorzył śledztwo pisząc, ze czyn ten nie zawierał czynu zabronionego. My się odwołaliśmy, była sprawa w sądzie, musiałam wytknąć błędy, dlaczego się nie zgadzam z opinią biegłych. Sędzia podszedł do tego przychylnie, bo miałam dość mocne argumenty, łącznie z powołaniem biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Po ekspertyzie, gdzie było wznowione śledztwo prokuratura powołała biegłych z postanowienia sadu w Krakowie, gdzie moje dziecko uznane było jako osoba piesza.
Ostatecznie, biegły uznał, że przyczyna wypadku była nadmierna prędkość. Teraz czekamy, aż wpłynie akt oskarżenia do sądu.
Będziemy bronić naszego dziecka.

Rodzice Ani bronią pamięci swojego dziecka i walczą o swoje prawa. O tym jak je egzekwować będziemy mówić jeszcze w specjalnej audycji o godz. 19.10.