Biesiada kierował związkiem do 2004 roku, kiedy na tym stanowisku zastąpił go P.
- Zatrzymany przez CBA prezes związku wiele razy stawiał moją osobę w negatywnym świetle i właśnie mnie podawał jako przykład sytuacji patologicznej. Dzięki temu człowiek znikąd, przyniesiony w teczce biznesmen został prezesem PZPS. Przy okazji zawsze miał usta pełne frazesów, mówił o uczciwości i transparentności oraz wielokrotnie podkreślał, jak za jego kadencji związek jest znakomicie prowadzony - stwierdził były sternik związku.
Aktualny dyrektor marketingu Lechii Gdańsk nie chce jednak, pomimo zatrzymania przez CBA, przesądzać o winie prezesa PZPS.
- Na razie wiemy za mało i opieramy się głównie na doniesieniach medialnych. Nie ulega jednak wątpliwości, że informacja o zatrzymaniu P. podziałała na środowisko siatkarskie jak zdzielenie młotkiem w głowę. Nie wiemy, czy doszło do złamania prawa, niemniej widać było, że w pewnym momencie przy PZPS, który odpowiadał przecież za organizację mistrzostw świata, pojawiło się wiele podmiotów świadczących różne usługi. Miejmy nadzieję, że zatrzymanie P. to jednostkowa sytuacja, a nie wierzchołek góry lodowej - zaznaczył.
bor