Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 02.02.2014

Szef ukraińskiego MSZ: opozycjonista Dmytro Bułatow nie był torturowany

Przywódca opozycyjnego ruchu Automajdan Dmytro Bułatow zaginął 22 stycznia. Odnalazł się w czwartek w jednej z podkijowskich wsi. Według mediów został brutalnie pobity.
Dmytro BułatowDmytro Bułatowx-news.pl, UA 1+1

Ukraiński minister spraw zagranicznych Leonid Kożara, w wywiadzie dla katarskiej telewizji Al-Dżazira, zaprzeczył doniesieniom, iż Bułatow był torturowany. Podkreślił, że śledztwo w tej sprawie jest w toku. - Fizycznie ten mężczyzna jest w dobrej formie, ma jedynie zadrapanie na policzku - stwierdził szef ukraińskiej dyplomacji.
Tymczasem adwokat Bułatowa, Rusłan Radecki, powiedział agencji AFP, że jego klient był w piątek operowany, założono mu szwy i pozostaje pod intensywną opieką medyczną. Według Radia Swoboda, opozycjonista trafił na oddział intensywnej terapii kliniki "Borys", a na miejscu pilnuje go ok. 25 milicjantów.
Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>
Bułatow o torturach
Sam Bułatow powiedział mediom, że przez osiem dni był przetrzymywany w ciemnym pomieszczeniu i torturowany. Przez ostatnie dwa dni, nie dostawał niczego do jedzenia. - Ręce mi przebijali, kawałek ucha odcięli, twarz pocięli - relacjonował.
W nocy z środy na czwartek mężczyzna został wywieziony i wyrzucony z samochodu w jednej ze wsi koło Boryspola pod Kijowem. Pomógł mu jeden z mieszkańców. Wcześniej w tych okolicach porywacze wypuścili dwóch aktywnych uczestników antyrządowych protestów, których katowano kilkanaście godzin. Jeden z nich przeżył, a drugi zmarł z wychłodzenia.
x-news.pl, UA 1+1
Automajdan
36-letni Dmytro Bułatow jest jednym z organizatorów ruchu kierowców, który w ramach walki z władzami nękał najazdami samochodowymi domy wysokich urzędników państwowych. Pierwsza akcja Automajdanu odbyła się po pobiciu studentów 30 listopada.

Najbardziej liczny był jednak wyjazd do Nowych Piotrowców pod Kijowem, gdzie jest rezydencja Wiktora Janukowycza "Międzygórze”. Wzięło w nim udział kilkaset samochodów. Później co najmniej kilkunastu uczestników tego protestu w wyniku procesów sądowych, na podstawie wątpliwych dowodów, straciło swoje prawa jazdy na kilka miesięcy. Wielokrotnie nieznani sprawcy niszczyli też samochody aktywistów Automajdanu.
"Na ulice wyszli bandyci"
Dzień po odnalezieniu Bułatowa, jeden z przywódców opozycji Arsenij Jaceniuk oświadczył, że na Ukrainie działają szwadrony śmierci, które na zlecenie władz porywają i torturują najbardziej aktywnych uczestników protestów.
Inny opozycyjny lider Witalij Kliczko zaapelował do Ukraińców o organizowanie na ulicach ich miast patroli obywatelskich. "Na ulice wyszli bandyci, którzy biją, porywają, aresztują i palą samochody pokojowo nastawionych ludzi, występujących przeciwko korupcji i bezprawiu władz" - napisał na swym facebookowym profilu. "Jeśli będziemy siedzieć i czekać, jutro może być za późno" - ostrzegł Kliczko.
Bułatow wyjedzie do Niemiec?

W sobotę pojawiła się informacja, że lider AutoMajdanu może trafić do aresztu ponieważ jest podejrzany o organizację zamieszek. Z takim wnioskiem wystąpiła do sądu prokuratura. Ukraińskie MSW zapewniło, że nie ma zamiaru umieszczać Bułatowa w areszcie śledczym, a co najwyżej w areszcie domowym.

W odpowiedzi na te doniesienia Niemcy zaproponowały przyjęcie opozycjonisty na leczenie. Szef niemieckiego MSZ Frank Walter Steinmeier miał zażądać w rozmowie z Kożarą, by 36-latkowi nie przeszkadzać w wyjeździe za granicę, jeśli będzie sobie tego życzył.
Obama zaniepokojony
Na relacje dotyczące tego, co się stało z Bułatowem zareagowały też władze USA. Rzecznik Białego Dom, Jay Carney, określił jako "odrażające" informacje o śladach tortur na ciele jednego z przywódców protestów na Ukrainie. Wezwał do ukarania winnych i do politycznego uregulowania konfliktu między władzami i narodem ukraińskim.

Dodał, że że administracja prezydenta Baracka Obamy jest zaniepokojona coraz liczniejszymi informacjami o zaginięciach, pobiciach i torturowaniu protestujących a także o atakach na dziennikarzy. Zaznaczył, że "szczególne zaniepokojenie" budzi to, że według niektórych informacji, w tych aktach przemocy uczestniczyły ukraińskie siły bezpieczeństwa.

Ashton znów jedzie do Kijowa

Catherine Ashton zapowiedziała, że w przyszłym tygodniu ponownie wybiera się do Kijowa. Szefowa unijnej dyplomacji chce podjąć kolejną próbę pomocy w rozwiązaniu konfliktu między władzą a opozycją. Wcześniej z podobną misją na Ukrainie był także unijny komisarz ds. rozszerzenia oraz europosłowie.

Szefowa unijnej dyplomacji uważa, że sytuacja na Ukrainie jest "głęboko niepokojąca", biorąc pod uwagę przypadki tortur, przemocy i zastraszania demonstrantów, do jakich ostatnio dochodzi w tym kraju. Wyjaśniła, że chodzi m.in. o sprawę Bułatowa. Zdaniem Ashton takie działania są "kompletnie nie do zaakceptowania i muszą się natychmiast skończyć".

W piątek szefowa unijnej dyplomacji rozmawiała z przedstawicielami ukraińskiej opozycji podczas międzynarodowej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Wcześniej, o determinacji Unii Europejskiej w szukaniu pokojowego rozwiązania obecnego konfliktu na Ukrainie zapewniał szef Komisji Europejskiej. Jose Barroso podkreślał, że Wspólnota jest gotowa pomóc Ukrainie pod warunkiem, że władze w Kijowie zaprzestaną przemocy i represji.
Tusk: Ukraina jest nadal wspólnym problemem
Premier Donald Tusk w poniedziałek będzie kontynuował cykl spotkań na temat rozwiązania kryzysu politycznego na Ukrainie. W Tallinie porozmawia z szefami rządów państw nadbałtyckich, a w Sztokholmie - z premierem Szwecji, którego nazwał "współtwórcą wraz z Polską Partnerstwa Wschodniego".
Tusk w piątek rozmawiał z kanclerz Niemiec Angelą Merkel w Berlinie, odwiedził też Oxfordshire, gdzie spotkał się z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem. Dzień wcześniej był w Brukseli, gdzie spotkał się z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso i przewodniczącym europarlamentu Martinem Schulzem. W czwartek wieczorem był w Paryżu i rozmawiał z prezydentem Francji Francois Hollande'em. W środę w Budapeszcie polski premier rozmawiał z szefami rządów krajów Grupy Wyszehradzkiej.
Po tych wizytach Tusk podkreślił, że wydaje mu się, iż udało się uzyskać jednolite stanowisko państw UE, że Ukraina jest nadal "wspólnym problemem, wspólną odpowiedzialnością", co oznacza potrzebę kontynuacji europejskiej drogi tego kraju.
- Moim głównym zamiarem było możliwie pełne ujednolicenie stanowiska w stolicach europejskich, przede wszystkim trzeba było zapobiec groźbie eskalacji napięcia na Ukrainie poprzez nieskoordynowaną politykę europejską, i wydaje się, że zarówno instytucje europejskie, jak i poszczególne stolice europejskie dobrze rozumieją, że takie jednolite wspieranie Ukrainy z jednolitym poglądem jest warunkiem niezbędnym, żeby uzyskać jakieś efekty - zaznaczył.
- Po naszych rozmowach dzisiaj w Europie też udało się uzyskać jednakowy ton, tzn. Ukraina jest nadal naszym wspólnym problemem, wspólną odpowiedzialnością i oznacza to także potrzebę kontynuacji europejskiej drogi Ukrainy - dodał.
x-news.pl, TVN24

Protesty od listopada

Trwające do dziś protesty na Ukrainie wybuchły w listopadzie, gdy rząd Mykoły Azarowa [podał się do dymisji] wstrzymał przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Azarow wiele razy wyjaśniał, że zbliżenie z UE stwarzałoby zagrożenie dla gospodarki Ukrainy. Twierdził także, że Ukraina nie mogła podpisać umowy z UE, gdyż Bruksela domagała się od Kijowa m.in. zalegalizowania związków homoseksualnych.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk

''