Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 18.04.2014

Kontrowersje wokół porozumienia w Genewie. USA ostrzegają Rosję przed sankcjami

Rząd Ukrainy zapowiada amnestię i rozszerzenie władzy regionów. Jednak uzbrojone grupy z Doniecka ogłosiły, że nie wycofają się z okupowanych budynków.
Słowiańsk: budynek SBU okupowany przez uzbrojone bojówkiSłowiańsk: budynek SBU okupowany przez uzbrojone bojówkiPAP/EPA/ROMAN PILIPEY
Galeria Posłuchaj
  • Relacja Macieja Jastrzębskiego z Moskwy (IAR): rosyjskie MSZ: niech USA nam nie grożą
  • Relacja Marka Wałkuskiego z Waszyngtonu (IAR): Polska chce kupić od USA pociski JASSM
  • Relacja Piotra Pogorzelskiego z Doniecka (IAR): ukraińskie władze są gotowe do ustępstw wobec separatystów.
  • Relacja Piotra Pogorzelskiego z Doniecka (IAR): separatyści nie zamierzają opuszczać okupowanej siedziby administracji obwodowej w Doniecku
  • Relacja Włodzimierza Paca z Mińska (IAR): białoruskie agencje prasowe wycofały depesze o rozmowie Tuska z Łukaszenką
Czytaj także

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Kalendarium zdarzeń na Ukrainie >>>

Putin wywraca do góry nogami pozimnowojenny porządek w Europie [relacja] >>>

Podczas obrad w Genewie Ukraina, Rosja, USA i Unia Europejska uzgodniły warunki porozumienia w sprawie deeskalacji konfliktu na Ukrainie. Zadeklarowano m.in., że wszystkie strony muszą zaniechać przemocy i prowokacji. Ustalono również, że grupy nielegalnie posiadające broń muszą zostać rozbrojone, a nielegalnie zajęte budynki muszą wrócić do prawowitych właścicieli. Protestujący, którzy opuszczą okupowane budynki i zdadzą broń, zostaną objęci amnestią, a w realizacji postanowień Ukrainie pomagać będzie misja OBWE.

[Zobacz: treść oświadczenia przyjętego przez strony w Genewie, w języku angielskim]

Porozumienie w Genewie a zapowiedzi prezydenta Rosji

Deklaracje o deeskalacji napięcia na Ukrainie nie oznaczają, że Władimir Putin porzucił cel roztoczenia kontroli Moskwy nad maksymalnie dużą częścią Ukrainy i sprawienia, że rządzenie pozostałą częścią będzie niemożliwe – tak pisze w piątek "Washington Post", komentując rozmowy w Genewie. Z taką opinią zgadza się większość komentatorów. "Washington Post" przywołuje wystąpienie Putina na czwartkowej telekonferencji, kiedy przypomniał on, że otrzymał od rosyjskiego parlamentu zgodę na inwazję wschodniej Ukrainy i określił region mianem Noworosji. Dowodzi to zdaniem waszyngtońskiego dziennika, że ambicje Putina, aby "przewrócić do góry nogami pozimnowojenny porządek w Europie pozostają niezmienne".
Jak przypomina w  ”WP” w komentarzu redakcyjnym, w Genewie uzgodniono, że prorosyjskie grupy zostaną ewakuowane i rozbrojone pod okiem międzynarodowych obserwatorów. W zamian ukraiński rząd zobowiązał się do reform konstytucyjnych przyznających większą autonomię wschodnim regionom. Putin nie zaakceptuje jednak żadnego rozwiązania politycznego przewidującego "niepodległy naród zdolny do podejmowania samodzielnych decyzji w sprawie swych powiązań gospodarczych czy sojusz" - zaznacza.

Niemniej - podsumowuje "Washington Post" - sekretarz stanu USA John Kerry był usprawiedliwiony, chwaląc porozumienie genewskie. "Jeśli zostanie ono wdrożone, Ukraina zostanie odciągnięta od równi pochyłej, która mogła doprowadzić do wojny domowej. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy muszą teraz dopilnować, by Rosja faktycznie położyła kres swojej interwencji, a Ukraina nie była zmuszona do nieakceptowalnych ustępstw, aby uniknąć kolejnej" - podkreśla dziennik.

Rząd Ukrainy zgodzi się na ustępstwa?

Rząd Ukrainy w piątek zaoferował separatystom amnestię, tak jak zostało uzgodnione w genewskim porozumieniu. - Jeśli ludzie, którzy okupują dziś instytucje państwowe na wschodniej Ukrainie, dobrowolnie opuszczą zajmowane budynki oraz złożą broń, zostaną objęci amnestią – oświadczyli we wspólnym porozumieniu premier i p.o prezydenta Ukrainy. Projekt ustawy ma być gotowy niebawem.

Ukraińskie władze oświadczyły, iż gotowe są przeprowadzić szeroką reformę konstytucyjną, która rozszerzy władzę regionów i pozwoli samorządom na samodzielne decydowanie o tym, jaki język - prócz ukraińskiego - będą one uznawały za drugi język oficjalny. - Rady obwodowe, miejskie i rejonowe otrzymają prawo uznawania w danym regionie języka rosyjskiego bądź innego języka za drugi - poza ukraińskim - język oficjalny - oświadczył Turczynow. - Zatwierdzimy specjalny status języka rosyjskiego i jego ochronę - zapewnił Jaceniuk.

Dwie najważniejsze osoby w państwie ukraińskim zaznaczyły, że ich oświadczenie jest odpowiedzią na ustalenia zawarte w czwartek podczas rozmów szefów dyplomacji Ukrainy, USA, UE i Rosji w Genewie.

Władze Ukrainy o porozumieniu genewskim

Szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Deszczyca wyraził nadzieję, że realizacja porozumienia o deeskalacji konfliktu rozpocznie się po świętach wielkanocnych. - Główną rolę ma tutaj odegrać Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Jej misja, która przebywa na Ukrainie, będzie obecna przy wypełnianiu tych ustaleń - podkreślił. Ujawnił także, że rozmowy z Rosją były "dosyć trudne". - Mieliśmy dwie opcje: albo nie rozmawiać, albo dążyć do porozumienia. Zdecydowaliśmy się na porozumienie - powiedział. Ocenił, że wspólne oświadczenie, które złożyli uczestnicy negocjacji w Genewie, będzie testem, czy wszystkie strony rozmów chcą porozumienia. - Rosja podpisała to oświadczenie, a tym samym, jak rozumiem, przyłączyła się do procesu deeskalacji napięcia - zaznaczył Deszczyca. Pytany przez dziennikarzy o to, w jakich sprawach ustąpiła w Genewie Rosja, Deszczyca odparł, że należy o to zapytać samą Rosję

Z kolei premier Arsenij Jaceniuk komentował, że Ukraina nie ma wielkich oczekiwań w związku z genewskim porozumieniem, zwrócił jednak uwagę, że Rosja poszła na ustępstwa. - Rosja zmuszona była do potępienia ekstremizmu, który jest dziś przez nią de facto popierany. Podpisując to oświadczenie, Rosja zwróciła się w rzeczywistości do ”pokojowych demonstrantów” z karabinami i granatnikami z żądaniem niezwłocznego złożenia broni - powiedział.
Premier zwrócił także uwagę, że uczestnicy rozmów w Genewie stanęli po stronie Ukrainy w kwestii okupowanego przez Rosję Krymu. - Trzej z czterech uczestników genewskiego spotkania jasno oświadczyli, że nikt i w żadnych warunkach nie uzna aneksji Krymu przez Federację Rosyjską. Nasze stanowisko pozostaje niezmienne: Krym jest terytorium Ukrainy - podkreślił szef ukraińskiego rządu.
Wspólne oświadczenie, opublikowane po genewskich rozmowach, nie nawiązuje jednak do aneksji Krymu przez Rosję.

Opinie w Polsce

Zdaniem prezydenta Bronisława Komorowskiego genewskie ustalenia "na pewno dają jedno: eliminują na tym etapie ryzyko gwałtownego zaostrzenia się konfliktu na terenie wokół Ukrainy i być może na Ukrainie wschodniej". - Jednak tak daleko idące zobowiązania i jednoznaczne deklaracje ze strony ministra spraw zagranicznych Rosji, pana (Siergieja) Ławrowa jednak nie dadzą się przekreślić w ciągu dwóch dni - dodał prezydent. Zaznaczył, że każdy tydzień "względnego spokoju lub po prostu nienarastania konfliktu" to szanse dla nowej władzy ukraińskiej, "szanse na okrzepnięcie państwa".
- Wydaje mi się, że można myśleć o porozumieniu w Genewie, jako o punkcie startu do dalej idących porozumień. Ja tego życzę wszystkim, życzę także Polsce przeniesienia konfliktu o charakterze militarnym czy półmilitarnym na spór debatę o kwestiach ustrojowych - powiedział.

Europoseł Paweł Kowal nie wierzy w realizację ustaleń, jakie zapadły w Genewie w sprawie Ukrainy. Polityk powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że nikt z polityków nie powinien łudzić się, że prezydent Rosji spełni oczekiwania Unii Europejskiej w kwestiach dotyczących kryzysu ukraińskiego.  - Nie sądzę, żeby spotkanie ministrów w Genewie mogło zmienić plany Putina - powiedział Kowal. Dodał, że to tylko zabieg, który ma na chwilę uspokoić opinię międzynarodową.

Porozumienia genewskie  są klęską państw zachodnich – tak ocenia wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt.  W rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową zwraca uwagę, że Rosja odniosła sukces w Genewie. Zdaniem eksperta, sukces Rosji polega na tym, że okazała dobrą wolę i uniknęła kolejnych sankcji. Równocześnie narzuciła Kijowowi rozwiązania dotyczące reformy konstytucyjnej czy zaprzestania operacji antyterrorystycznej, nie biorąc na siebie żadnych zobowiązań. Ponadto, zdaniem Adama Eberharda, ważne jest to, że Rosji udało się pominąć w porozumieniu genewskim kluczowe tematy. Przede wszystkim, wyjaśnia, nie ma w porozumieniach nic na temat rosyjskich wojsk, które jako straszak stacjonują w pobliżu granicy z Ukrainą oraz kwestii aneksji Krymu.

Według Adama Eberharda Rosja nie podejmie działań powstrzymujących rosyjskich separatystów na Ukrainie. Władze Rosji nie spowodują, że separatyści opuszczą budynki na wschodzie Ukrainy ale co najwyżej w najbliższym czasie złagodzą wojenną retorykę. Zarazem, uważa ekspert, Ukraina musiała zaakceptować ograniczenie swojej suwerenności związany z procesem zmiany konstytucji, a jednocześnie Kijów ma mniejsze możliwości walki z separatystami.

Zdaniem eksperta porozumienie genewskie jest fatalne z punktu widzenia Ukrainy, a najbliższe dni negatywnie zweryfikują oczekiwania liderów państw zachodnich, którzy wierzą, że stabilizacja na wschodzie Ukrainy jest możliwa.

Separatyści z Doniecka nie zamierzają przerwać okupacji

Przyjęte w czwartek w Genewie ustalenia, zawarte we wspólnym oświadczeniu, zakładają, że wszystkie nielegalne grupy zbrojne muszą zostać rozbrojone, wszystkie nielegalnie zajęte gmachy muszą zostać zwrócone prawowitym właścicielom, a okupowane ulice, place i inne miejsca publiczne w miastach ukraińskich muszą zostać opróżnione.

Jednak samozwańczy lider prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy Denis Puszylin powiedział w piątek, że nie uważa, by jego ludzie musieli się czuć związani tym oświadczeniem. - Ławrow nie podpisywał porozumienia dla nas, podpisał je w imieniu Federacji Rosyjskiej- powiedział Puszylin dziennikarzom

Puszylin podkreślił, że jego ludzie opuszczą zajmowane budynki dopiero wówczas, gdy tymczasowy rząd w Kijowie poda się do dymisji. Dodał, że aktywiści nie uznają za legalny obecnego ukraińskiego rządu. Dodał, że trwają przygotowania do referendum w sprawie "samookreślenia się narodu".

Niepokojące sygnały z Rosji

MSZ Rosji skrytykowało w piątek władze w Waszyngtonie za wypowiedzi na temat czwartkowych ustaleń w Genewie w sprawie kryzysu ukraińskiego. Powtórzyło też tezy, forsowane do tej pory: wskazując m.in.  na rzekome ”naruszanie praw” ludności na południowym wschodzie Ukrainy. Po swojemu zinterpretowało też sens porozumienia, tłumacząc, że to … Majdan ma opuścić zajęte budynki państwowe.

Resort dyplomacji Rosji zarzucił Amerykanom, że "próbują wybielić" działania władz w Kijowie, a także grozić Rosji sankcjami. Opinie wyrażane przez przedstawicieli USA są, jak oznajmiło rosyjskie ministerstwo, "rozczarowujące". - Strona amerykańska znów usilnie stara się wybielić działania obecnych władz w Kijowie, które obrały kurs na stłumienie siłą protestów mieszkańców południowo-wschodnich regionów (Ukrainy) - oceniło MSZ Rosji. Zaznaczyło, że protesty są wyrazem uzasadnionego "oburzenia z powodu naruszania praw" ludności tych regionów.
Strona rosyjska przypomina, że zgodnie z ustaleniami z Genewy rozbrojone mają zostać grupy zbrojne. Według niej "jest oczywiste (...), że chodzi przede wszystkim o odebranie broni bojownikom Prawego Sektora i innych ugrupowań profaszystowskich biorących udział w lutowym przewrocie w Kijowie". Jak dodaje MSZ Rosji, "to zwolennicy Majdanu powinni przede wszystkim opuścić przejęte przez nich instytucje państwowe i inne obiekty w stolicy Ukrainy i regionach zachodnich".

USA zapowiadają sankcje

Biały Dom po raz kolejny zapowiedział sankcje, w przypadku niewywiązania się przez Rosję z zawartego w Genewie porozumienia.

- Jeśli Moskwa nie wdroży postanowień z Genewy dotyczących deeskalacji napięć na Ukrainie, Biały Dom nałoży sankcje na ważne sektory rosyjskiej gospodarki - oświadczyła w piątek doradczyni prezydenta USA ds. bezpieczeństwa Susan Rice.
Gdyby z winy Rosji kryzys na Ukrainie pogłębił się, Moskwa "poniesie dodatkowe koszty" - ostrzegła Rice.  - Te sankcje mogą być wymierzone w najważniejsze sektory rosyjskiej gospodarki - dodała.

Rosja nie zamierza przerwać budowy Gazociągu Południowego

Strona rosyjska podkreśliła w piątek, że wbrew zaleceniom Parlamentu Europejskiego, by wstrzymać projektu budowy omijającego Ukrainę Gazociągu Południowego, ma zamiar przeforsować ten projekt.

Możliwa decyzja UE o wstrzymaniu projektu budowy Gazociągu Południowego (South Stream) nie wpłynie na jego realizację - powiedział rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak. Według niego Rosja wciąż prowadzi w tej sprawie konsultacje z KE. - Realizacja projektu (South Stream) odbywa się zgodnie z umowami międzyrządowymi między Rosją a pozostałymi krajami uczestniczącymi w projekcie i w świetle prawa międzynarodowego takie umowy nie mogą być zawieszone - powiedział minister Nowak na konferencji prasowej. - Prowadzimy konsultacje z Komisją Europejską. Projekt nie jest wstrzymany - podkreślił.
Liczący 3600 km South Stream to wspólny projekt rosyjskiego Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy. Ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Bułgaria twierdzi, że rezygnacja z South Stream, który zapewnia alternatywne drogi dostaw rosyjskich, będzie miała bardzo negatywne skutki dla kraju, toteż Sofia, jak zapowiedziała w czwartek, będzie walczyć o realizację projektu i nie dopuści do jego wstrzymania.

Ukraina, w której interesy uderza gazociąg, gdyż przestaje ona być ważnym krajem tranzytowym dla przesyłu błękitnego paliwa do krajów UE, wielokrotnie w przeszłości apelowała do Rosji o odstąpienie od budowy South Stream.

Niemiecka prasa:  w NATO są różnice zdań w sprawie rosyjskich wojsk

W internetowym wydaniu gazety ”Der Spiegel” pojawił się artykuł o tym, że w NATO  ”są różnice zdań  w kwestii liczebności rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą”. Według tej publikacji, służby wywiadowcze niektórych państw członkowskich kwestionują wypowiedź sekretarza generalnego Sojuszu Andersa Fogha Rasmussena, iż na ukraińskiej granicy Rosja zgromadziła do 40 tys. żołnierzy.
Przedstawiciele tajnych służb, na których powołuje się "Spiegel", twierdzą, że żołnierzy tych jest mniej niż 30 tys., a być może nawet mniej niż 20 tys. Ponadto ze względu na swą strukturę organizacyjną i uzbrojenie wojska te nie nadają się do przeprowadzenia zmasowanego ataku – pisze ”Der Spiegel”, cytują swoje anonimowe źródła. - Znaczna część ich wyposażenia znalazła się na miejscu jeszcze przed obecnym konfliktem i nie ma tam żadnego bojowego ośrodka dowodzenia – czytamy.  Zdaniem tych informatorów "Spiegla" obserwowane przy granicy z Ukrainą ruchy wojsk to przynajmniej częściowo efekt wymiany żołnierzy, od tygodni kwaterujących w polu przy deszczowej i chłodnej pogodzie. [Artykuł portalu spiegel.de]

Polska rozmawia z USA o zacieśnieniu współpracy wojskowej

Minister obrony USA Chuck Hagel i szef MON Tomasz Siemoniak rozmawiali w czwartek w Waszyngtonie o zacieśnianiu współpracy wojskowej w świetle kryzysu na Ukrainie. Myśliwce USA, które są w Polsce w ramach rotacyjnych ćwiczeń, mają zostać do końca roku.

Hagel pytany o apele polskiego rządu o stałą i znaczącą obecności wojskową USA i NATO w Polsce (np. na poziomie brygady), podkreślił, że "są różne opcje i środki, które są rozważane" przez NATO. "- Jak powiedział (dowódca połączonych sił NATO w Europie) generał Philip Breedlove, być może będą szanse na jakieś rotacyjne siły bazowe (rotational basis forces), ale żadna decyzja jeszcze nie zapadła - dodał. Rekomendacje Breedlove'a, sprecyzował, dotyczą wszystkich sił, w tym lądowych, "ale trzeba poczekać, jaka będzie reakcja członków NATO na te rekomendacje" - zastrzegł.

Minister obrony Tomasz Siemoniak poinformował, że w ramach zacieśniania amerykańsko-polskiej współpracy wojskowej, Polska i USA podejmują prace nad "programem solidarności i partnerstwa". Ma on objąć m.in. obronę powietrzną w tym amerykańską instalację, która ma powstać w 2018 r. w Redzikowie (Pomorskie), rotacyjne ćwiczenia amerykańskiego lotnictwa w Polsce (tzw. aviation detachment) z - jak powiedział szef MON - "permanentną obecnością amerykańskich samolotów w Polsce i z otwarciem na ćwiczenia z sojusznikami z regionu", cyberobronę oraz współpracę wojsk specjalnych.

Poinformował, że w sprawie realizacji rekomendacji gen. Breedlove'a, by wzmocnić obronę swoich członków na wschodzie w związku z ukraińskim kryzysem, w Warszawie wspólnie pracują obecnie amerykańscy i polscy planiści, a w Waszyngtonie spotkali się w czwartek szefowie sztabów Polski i USA.

Minister Siemoniak przyznał, że "nie wszyscy sojusznicy popierają" tendencję wzmacniania wschodniej flanki NATO. Zauważył, że w Europie pojawiły się głosy przypominające o deklaracji NATO wobec Rosji z 1997 roku, która mówi o tym, że NATO nie potrzebuje znacząco zwiększać obecności na wschodzie. Niektóre państwa europejskie, mówił Siemoniak, argumentują, że odejście od tej deklaracji "może drażnić Rosję". "My tej logiki nie przyjmujemy. Uważamy, że NATO nie może być ograniczane jeśli chodzi o bezpieczeństwo swych członków, a natura tej politycznej deklaracji sprzed 17 lat nie jest obowiązująca" - powiedział.
- Nie można ulegać logice niedrażnienia Rosji - apelował Siemoniak - Cała historia zimnej wojny pokazuje, że gdy liczono na odprężenia, że można się co do różnych rzeczy dogadać, to było gorzej; my to wyraźnie odczuwaliśmy po tamtej stronie żelaznej kurtyny. A gdy USA i Zachód były twarde, to przynosiło to dobre rezultaty aż do ostatecznego upadku komunizmu i wyzwolenia z obcej dominacji także Polski 25 lat temu – mówił.

Szef polskiego resortu obrony wierzy, że Amerykanie szybko podejmą decyzję o sprzedaży Polsce pocisków JAASM o zasięgu do 370 km.

Zamiar zakupu rakietowych pocisków manewrujących dalekiego zasięgu AGM-158 JASSM, pozwalających polskim F-16 razić cele naziemne, MON zapowiedziało pod koniec 2012 roku, przedstawiając 10-letni plan modernizacji armii. Pociski są produkowane przez koncern Lockheed Martin, ale zgodę na eksport za granicę broni określanej jako strategiczna, a do tego rodzaju należą rakiety JASSM, musi wydać administracja USA i Kongres.

AMG-158 JASSM, manewrujące pociski rakietowe powietrze-ziemia (Joint Air-to-Surface Standoff Missile), zasadniczo zwiększyłyby zdolność rażenia celów przez samoloty F-16 ("Jastrzębie"), gdyż ich zasięg wynosi 370 km. Pociski, w które obecnie wyposażone są "Jastrzębie", mogą razić cele oddalone tylko do 70 km.

Pociski JASSM wchodzą stopniowo do uzbrojenia samolotów amerykańskich od 2009 roku. Lockheed Martin pracuje nad ich wersją o jeszcze większym zasięgu, 600 mil (ponad 1000 km).

PAP/IAR/agkm