Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 18.12.2009

Ostatni dzień szczytu. Będzie porozumienie?

Z dwugodzinnym opóźnieniem rozpoczęły się rozmowy przywódców 120 państw poświęcone walce ze zmianami klimatu. Wystąpienia światowych liderów na konferencji w Kopenhadze miały rozpocząć się o 10.00, ale jak dowiedziało się Polskie Radio, w kuluarach szczytu prowadzone były negocjacje z udziałem największych światowych graczy
Ratusz w KopenhadzeRatusz w Kopenhadzefot.Wikipedia

W ostatnim dniu szczytu klimatycznego ONZ w Kopenhadze przewidziano sesję plenarną z udziałem 120 liderów państw. To właśnie oni ostatecznie zdecydują, czy efektem dwóch tygodni negocjacji w Kopenhadze będzie konkretna deklaracja, czy też spotkanie zakończy się bez rezultatów.

Kluczem do sukcesu konferencji będzie porozumienie pomiędzy USA i Chinami, które są największymi emitentami gazów cieplarnianych. Rzecznik Białego Domu Robert Gibbs powiedział wczoraj, że negocjatorzy z obu krajów wykonali duży krok naprzód i wyraził przekonanie, że porozumienie jest możliwe do osiągnięcia. Gibbs przyznał jednak, że USA nie dążą do niego za wszelka cenę. "Wolimy wrócić do Waszyngtonu z pustymi rękami niż z pustym porozumieniem" - oświadczył Gibbs.

Przed wyjazdem do Kopenhagi Barack Obama zadeklarował, że Stany Zjednoczone są gotowe zredukować emisje gazów cieplarnianych o 17 procent do roku 2020. Przedstawiciele Białego Domu poinformowali, że dalej idących zobowiązań ze strony USA w tej sprawie nie należy się spodziewać.

Zbigniew Karaczun z Polskiego Klubu Ekologicznego uważa, że USA powinny zrobić znacznie więcej dla ochrony klimatu. "Mam nadzieję, że Barack Obama, który ostatnio odebrał Pokojowego Nobla nie przyjeżdża tutaj, by hamować negocjacje, ale by podjąć decyzje, podobne do tych, jakie podjęły inne kraje wysoko rozwinięte" - dodał Karaczun w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia.

Światowi przywódcy na czele z Barackiem Obamą, Gordonem Brownem i Angelą Merkel będą próbowali umówić się, o ile zmniejszy się emisja dwutlenku węgla do atmosfery i ile pieniędzy dostaną kraje rozwijające się na walkę z ociepleniem. To dwie najważniejsze spośród omawianych w Kopenhadze kwestii, ale wiadomo, że szczegóły tych spraw mocno podzieliły uczestników konferencji. Przeciwne znaczącej redukcji emisji CO2 są Stany Zjednoczone i Chiny, a z kolei biedne państwa chciałyby, aby pomoc dla nich była większa niż proponowane 100 miliardów dolarów rocznie.

Bezpieczny wariant dla Polaków

Premier Donald Tusk, który na szczycie reprezentuje Polskę, przypomina, że nasz kraj walczy o cele, które założyła sobie cała Unia Europejska. Tusk podkreśla, że wraz z pozostałymi politykami Unii próbuje przekonać innych ważnych graczy, by złożyły konkretne deklaracje. "Unia jako jedyna mówi bardzo konkretnie o pieniądzach, datach i celach redukcyjnych. Wszyscy pozostali, łącznie z Amerykanami, mówią ogólnie o tym, że "razem", "wspólnie", ale o swoich zobowiązaniach mówią niechętnie" - powiedział Tusk.

Premier zaznacza, że unijne stanowisko o redukcji emisji CO2 o 20 procent chroni także polskie interesy. Naszej gospodarki, która w dużej mierze jest oparta na węglu, nie stać bowiem na większe obniżki w najbliższym czasie. "Każdy będzie redukował powyżej 20 procent na tyle, na ile będzie to możliwe. Dla Polaków jest to wariant bezpieczny" - wyjaśnia premier.

Robert Cyglicki z Greenpeace Polska ma nadzieję, że światowym liderom uda się zawrzeć kompromis. "Oczy całego świata są zwrócone na Kopenhagę. Nie wyobrażam sobie, żeby przywódcy przyjechali tu tylko po to, aby zrobić sobie zdjęcie" - dodał Cyglicki w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia do Kopenhagi.

O 15.00 rozpocznie się sesja plenarna podczas której przywódcy zdecydują o efektach szczytu klimatycznego. Duńscy politycy nieoficjalnie mówią, że porozumienie będzie trudne do osiągnięcia i rozmowy na ten temat zostaną wznowione za rok na konferencji w Meksyku. Eksperci sygnalizują jednak, że szanse na porozumienie zwiększyły się po tym jak Chiny zaczęły łagodzić stanowisko w sprawie emisji gazów, a Stany Zjednoczone zadeklarowały pomoc finansową dla krajów biednych.

Nad szczegółowymi rozwiązaniami przez całą noc pracowali eksperci i negocjatorzy. Wieczorem o porozumieniu rozmawiali też politycy podczas przyjęcia u duńskiej królowej.

Na nocnych negocjacjach pojawili się przywódcy z Unii Europejskiej - Jose Manuel Barroso, Angela Merkel, Nicolas Sarkozy, Gordon Brown, Frederik Reinfelt, Jose Zapatero oraz polski premier Donald Tusk. W spotkaniu brali też udział sekretarz generalny ONZ Ban-Ki-Moon, sekretarz stanu USA Hillary Clinton oraz przedstawiciele Indii, Chin, Indonezji czy Australii.

Jednak nawet jeśli porozumienie zostanie zawarte, to z przecieków wynika, że nie pomoże to osiągnąć głównego zakładanego celu czyli maksymalnego wzrostu temperatury na ziemi o 2 stopnie. Nieoficjalne wyliczenia mówią, że nawet przy dużym zaangażowaniu państw bogatych, temperatura podniesie się o co najmniej 3 stopnie.