Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 18.12.2009

Tusk: na szczycie ochroniliśmy nasze interesy

Premier Donald Tusk wziął udział w nieformalnych negocjacjach przywódców Unii Europejskiej z innymi liczącymi się graczami.
Ratusz w KopenhadzeRatusz w Kopenhadzefot.Wikipedia

Premier uważa, że na szczycie klimatycznym w Kopenhadze udało się ochronić polskie interesy. Szef rządu od wczoraj gościł w stolicy Danii, a po południu, jeszcze przed zakończeniem spotkania, odleciał do Polski.

Politycy Unii próbowali przekonać pozostałych przywódców, by ci złożyli w Kopenhadze konkretne deklaracje w sprawie walki z globalnym ociepleniem.

Nie będzie większych redukcji

Premier uważa, że najważniejsze dla Polski było podtrzymanie deklaracji całej Unii Europejskiej o obniżeniu emisji dwutlenku węgla o 20 procent do 2020 roku. Chodziło o to, by nie dopuścić do jeszcze większych redukcji, bo polska gospodarka, oparta w głównej mierze na węglu, mogłaby tego nie wytrzymać.

Donald Tusk zaznaczył, że polska delegacja przyjechała do stolicy Danii, aby przypilnować, by zapędy różnych państw nie odbywały się naszym kosztem. "To jest załatwione" - zapewnił Donald Tusk.

Na szczycie w Kopenhadze Polska, jako część Unii, deklarowała też swój wkład w pomoc finansową dla krajów rozwijających się. Według wstępnych założeń, pomoc ta miałaby każdego roku wynosić 100 miliardów dolarów. Nie wiadomo jednak, skąd dokładnie miałyby się wziąć te pieniądze.

Są szanse na porozumienie?

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, który gości w Kopenhadze przyznaje, że sytuacja nie jest dobra, choć nie można niczego przesądzać. "Byłoby ważne, gdyby nastąpiło chociaż porozumienie o tym, że w przyszłym roku na pewno będzie pełne porozumienie, wiążące prawnie i obowiązujące wszystkie kraje" - dodał szef europarlamentu w rozmowie z polskimi dziennikarzami.

Główną przeszkodą na drodze do porozumienia jest kwestia emisji dwutlenku węgla. Unia Europejska chce zmniejszenia jej o 20 procent do 2020 roku. Stany Zjednoczone godzą się na maksimum 17 procent, choć po przeliczeniu na kryteria unijne, obniżka ta wynosi zaledwie 4 procent. Z kolei Chiny nie chcą zgodzić się na proponowane na szczycie mechanizmy kontroli emisji CO2.