Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 13.07.2008

Bałtyk kluczem do władzy

Gazociąg Północny to nie inwestycja mająca zapewnić Europie energetyczny spokój, ale apogeum współpracy Niemiec i Rosji, które chcą zapewnić sobie władzę na Starym Kontynencie.
Linia gazociągu

Już dawno w Brukseli tak dużo nie mówiono o polskim morzu. Zimne, nieprzyjemne i często krytykowane przez turystów z zachodu tym razem znalazło uznanie wśród unijnych polityków. Zapewne niewielu odważyłoby się zamienić Lazurowe Wybrzeże na Kołobrzeg czy Łebę, ale fakt, że aż 567 z 785 eurodeputowanych opowiedziało się za przyjęciem raportu, który uzasadnia, że budowa gazociągu po dnie Bałtyku spowoduje ogromne straty dla środowiska akwenu, daje nadzieję na to, że niemiecko-rosyjski zamach na Bałtyk nie powiedzie się.

Marcin Libicki, polski deputowany do Parlamentu Europejskiego, kierował przygotowaniami specjalnego raportu w sprawie tej inwestycji. Wynika z niego, że budowa gazociągu łączącego Rosję z Niemcami, a omijającego Polskę, zagraża środowisku naturalnemu. Dokument wskazuje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby poprowadzenie go drogą lądową.

Marcin Libicki przewidywał, że głosowanie dotyczące jego raportu podzieli salę Parlamentu Europejskiego nie na opcje polityczne, jak to jest zazwyczaj, ale górę weźmie interes narodowy. I rzeczywiście w przypadku polskich posłów wszyscy, niezależnie od frakcji, głosowali za przyjęciem raportu. Sami Niemcy nie potrafili jednak zmobilizować się w tym głosowaniu. Większość z nich poprała raport, a tylko trzydziestu dwóch głosowało za jego odrzuceniem, co nota bene stanowiło połowę wszystkich europosłów nie popierających raportu. Jak podkreśla Andrzej Bobiński z Centrum Stosunków Międzynarodowych to afekt tego, że Niemcy są w sprawie budowy rurociągu bardzo podzieleni. – W Niemczech nie ma przekonania, że to jest kwestia ogólnonarodowa. Jest bardzo wiele głosów zarówno ze strony chadeków jak i zielonych, którzy niezwykle silnie krytykują byłego premiera Gerharda Schroedera za to, że zaczął pracować za pieniądze Gazpromu. Z drugiej strony, polscy posłowie w Europarlamencie przekonywali kolegów ze swoich frakcji, żeby głosowali za raportem. Jak widać ich działania nie były bezskuteczne – zaznacza Andrzej Bobiński.

Marcin Libicki argumentował na antenie "Sygnałów Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że - jak wynika z analiz - budowa gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego będzie około trzy razy droższa, niż gdyby został on poprowadzony drogą lądową. Ostrzegł, że skutki ewentualnej katastrofy ekologicznej, spowodowanej przez gazociąg, będą odczuwalne przez kilka następnych pokoleń.

Zdaniem europosła, sprawa jest jednak skomplikowana, bo ma charakter polityczny. Jak zaznaczył Libicki w kwestii gazociągu na forum Wspólnoty są bardzo silne naciski Rosji poprzez Niemcy. Libicki podkreślił, że dowodem na „upolitycznienie" tej sprawy jest brak ekonomicznych przesłanek dla budowy rury do dnie Bałtyku. Jak oficjalnie przyznaje NordStream obecnie przeliczany koszt inwestycji zwiększył się dwukrotnie w stosunku do zapowiadanego. Eksperci na których powołuje się poseł Libicki szacują jednak, że gazociąg może kosztować nawet trzy razy więcej niż przewidywano.

Niemcy naciskają

Lobby, o którym wspominał poseł Libicki, zaobserwowali także inni deputowani. Jacek Saryusz-Wolski z Platformy Obywatelskiej mówi, że lobbyści niemiecko-rosyjskiej firmy budującej gazociąg próbowali wpłynąć na wynik głosowania. - Różnego rodzaju naciski i pewna bitwa wokół tego raportu świadczą o tym, że to nie jest błaha rzecz - powiedział europoseł. O intensywnym lobbingu Nord Streamu mówił też Adam Bielan z PiS-u. - W mojej 10 letniej pracy parlamentarnej nie spotkałem się z tak gigantycznym lobbingiem - dodał.

Podczas głosowania nad raportem nie obyło się bez poprawek. Niemieccy socjaliści zdołali przeforsować wniosek o wykreślenie z raportu punktu, który obligował NordStream do uzyskania zgody na budowę gazociągu od wszystkich państw nadbrzeżnych. Brak tego zapisu może spowodować, że jeśli ekspertyzy ekologiczne okażą korzystne dla wykonawcy, żadne z państw nie będzie mogło zablokować inwestycji.

Dariusz Rosati z Socjaldemokracji Polskiej uważa, że przegłosowany w PE raport wzmacnia polityczną presję Parlamentu na unijne instytucje. - Nie wyobrażam sobie, żeby Rada albo Komisja mogła zignorować zupełnie głos Parlamentu wyrażony w sposób bardzo jednoznaczny - mówił polski europoseł. Jednak jak podkreśla Andrzej Bobiński raport Marcina Libickiego nie będzie miał żadnych politycznych konsekwencji. – To głosowanie do niczego nie zobowiązuje Unijne instytucje. Nie ma żadnej mocy prawnej. Możemy jedynie spodziewać się konsekwencji pośrednich. Pojawiła się bowiem nowa oręż po stronie osób, które uważają że Nord Stream nie powinien powstać – zaznacza ekspert. Dodaje również, że spółka Nord Stream sama przygotowuje raport na temat ewentualnego zagrożenia dla środowiska Bałtyku, więc przez kilka kolejnych miesięcy możemy się spodziewać w Europie prawdziwej „wojny na raporty”.

- Mam wrażenie, że decyzja w sprawie Nord Streamu do końca jeszcze nie zapadła. Zarówno strona Rosyjska jak i Niemiecka cały czas szacują czy ta inwestycja, nawet jeśli ma podłoże polityczne, nie przekroczy ich możliwości ekonomicznych. Jeszcze wiele może się zdarzyć w tej kwestii – przewiduje Andrzej Bobiński.

Ewentualnie - nie politycznie

Nord Stream nie jest jedyną inwestycją, która ma uratować Europę od energetycznej zapaści. Jednak tylko ta budowa budzi na razie tyle kontrowersji. Obecnie istnieją plany realizacji licznych projektów infrastrukturalnych na Morzu Bałtyckim między innymi gazociąg bałtycki Scanled, gazociąg między Finlandią i Estonią, linie energetyczne między Szwecją i Litwą czy gazoporty LNG w Świnoujściu.

Planowany gazociąg północny ma być najdłuższym podmorskim dwukanałowym gazociągiem na świecie, a jednocześnie najpłycej położonym, co czyni go szczególnie narażonym na ewentualne uszkodzenia. Prace przy ewentualnej budowie będą się odbywały na obszarze liczącym nawet do 2400 kilometrów kwadratowych.

Parlament Europejski zajął się tematem Gazociągu Północnego, gdyż do Komisji Petycji PE wpłynęła skarga poznańskiego radnego Krzysztofa Mączkowskiego z PiS mówiąca, że rosyjsko-niemiecki gazociąg zagraża unikatowym i wrażliwym ekosystemom Morza Bałtyckiego, w tym liczącej zaledwie 600 osobników populacji morświnów. Analogiczną petycję z Litwy podpisało ponad 30 tysięcy osób.

Rafał Kowalczyk

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Wywiad z europosłem Marcinem Libickim.

Niebezpieczny Gazociąg - rozmowa Michała Wiśniewskiego

"Szwecja powinna zablokować gazociąg"