Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 15.01.2010

Ratownicy z psami wyruszyli na pomoc Haiti

54 ratowników z Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej wsiadło do rządowego Tupolewa. Lot do Haiti potrwa 16 godzin. Strażacy z GPR są przygotowani na 6-7 dniowy na wyspie.


Wcześniej zapowiadano, że Polska wyśle 63 strażaków z grupy poszukiwawczo-ratowniczej z 12 psami, ale liczba ta została zmniejszona ze względu na ograniczoną pojemność samolotu i konieczność odpowiedniego zapakowania sprzętu. "Taka decyzja zapadła na odprawie grupy ratowniczej tuż przed startem" - powiedział Paweł Frątczak, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej.

Zaraz po przybyciu na miejsce ratownicy przystąpią do akcji ratunkowej, tylko część z nich ma zająć się poszukiwaniem zakwaterowania - przekazał zastępca szefa ekipy ratunkowej Marek Komorowski.


Oficer łącznikowy z Gdańska kapitan Tomasz Czyż ocenia, że polscy ratownicy mają szanse na odnalezienie żywych osób pod gruzami na Haiti, zwłaszcza, że minęło tylko trzy dni od katastrofy. Zapewnił, że wśród polskich ratowników nadzieja umiera ostatnia i do ostatnich dni pobytu na Haiti będą starać się uratować jak najwięcej osób.

„Ratownik to nie zawód, a powołanie”

Na Haiti temperatura powietrza wynosi prawie 30 stopni. "Wysoka temperatura powoduje, że ludzie uwięzieni pod gruzami będą odwodnieni, ale nie zamarzną. Istnieje szansa na odnalezienie ludzi, szczególnie przy budynkach. Przy strukturze zabudowań, która tam istnieje, jest szansa, że powstały luki, w których są ludzie i właśnie do tych ludzi chcemy dotrzeć" - powiedział Komorowski.

Przypomniał, że ratownicy nawet po 7 dniach od trzęsienia ziemi odnajdowali w gruzowiskach żywych ludzi. "Nigdy nie tracimy nadziei, po to tam lecimy. Ratownik to nie jest zawód, to jest powołanie. Lecąc tam, mamy nadzieję, że uratujemy jak najwięcej ludzi, bo właśnie do tego byliśmy szkoleni" - powiedział Komorowski.

Psy weszły z ratownikami na pokład

Komorowski przypomniał grupa ratownicza to nie tylko sprzęt i ludzie, ale także szkolone psy, wyspecjalizowane w poszukiwaniu żywych osób pod gruzami. "Pies dla ratownika to jest przyjaciel, ratownik spędza z nim większość swojego czasu. Nie da się psa szkolić przez 2 godziny, a przez resztę dnia o nim zapomnieć. Pomimo że jest to pies służbowy, wielokrotnie jest zabierany na przykład na weekendy do domu" - powiedział zastępca szefa polskiej grupy ratowniczej.

Grupa strażaków z Nowego Sącza, Warszawy, Gdańska, Łodzi i Poznania wyposażona jest w specjalistyczny sprzęt ratowniczy do poszukiwania i uwalniania osób uwięzionych pod gruzami. Są to geofony, kamery wziernikowe, kamery termowizyjne oraz sprzęt mechaniczny i hydrauliczny do odgruzowywania ofiar, łączność satelitarną. Do samolotu załadowano w sumie 4 tony specjalistycznego sprzętu i kilka ton sprzętu logistycznego, wody i żywności.

Samolot będzie się kierował na lotnisko w Port-au-Prince, jednak nie wiadomo czy tam dotrze – lotnisko jest zniszczone, dostępny jest tylko jeden pas ruchu. Nad portem krążą samoloty z pomocą oczekujące na lądowanie, w czwartek doszło tam do wstrzymania lotów międzynarodowych.

ag, PAP