Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Klaudia Hatała 07.10.2010

Dopalacze: projekty opozycji do podkomisji

Projekty PiS i SLD, dotyczące ograniczenia handlu dopalaczami, zostały skierowanie w czwartek do prac w nadzwyczajnej podkomisji.
Dopalacze: projekty opozycji do podkomisjifot. PAP

Zdecydowały o tym sejmowe komisje administracji i spraw wewnętrznych, zdrowia oraz sprawiedliwości i praw człowieka. Podkomisja ma zająć się tymi projektami oraz rządową propozycją ustawy dotyczącą dopalaczy jeszcze w czwartek.

Projektów opozycji nie popiera rząd. Jak podkreślał wiceminister zdrowia Adam Fronczak, skuteczną eliminację dopalaczy z rynku zapewnia tylko propozycja Rady Ministrów. Fronczak dodał, że projekt PiS nie jest zgodny z prawem UE. Natomiast posłowie PiS i SLD apelowali do PO o to, by podczas prac podkomisji osiągnąć porozumienie i przedstawić wspólną propozycję.

Fronczak ocenił, że pojęcie "używka", mające w projekcie SLD charakteryzować dopalacze, jest zbyt "szerokie i niezrozumiałe". Wiceminister dodał, że ustawa dopuszcza możliwość funkcjonowania sklepów z dopalaczami na podstawie zgody samorządowców, tak jak np. w przypadku handlu alkoholem. "Jest to w opozycji do tego, co my proponujemy w naszym projekcie" - zaznaczył Fronczak.

"Rząd nie przeczytał ustawy"

Poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski (SLD) odpowiadał wiceministrowi, że samorząd będzie mógł wydawać zgodę na handel wyłącznie produktami nieszkodliwymi dla ludzi, które uzyskają akceptację Ministerstwa Zdrowia. "Rząd nie przeczytał ustawy" - mówił.
Przewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bolesława Piecha (PiS) podkreślał, że jego klub proponuje, by producenci dopalaczy uzyskiwali przed ich wprowadzeniem do obrotu zgodę Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Zdaniem Piechy, jest to rozwiązanie lepsze od rządowej propozycji, która zakłada, że inspektorzy sanitarni będą wycofywali dopalacze z rynku na podstawie "uzasadnionych podejrzeń".

"A co się stanie, jeżeli ktoś dla zabawy, do tego opakowania z trupią czaszką, naleje zielonej herbaty. Dojdzie do zatrzymania i wycofania z rynku na 18 miesięcy. Jeżeli okaże się, że substancja nie będzie szkodliwa, trzeba będzie płacić olbrzymie odszkodowania" - powiedział Piecha.

"Nie obawiam się tego, że jedna na sto substancji okaże się nieszkodliwa. To jest ryzyko, które państwo podejmuje" - odpowiadał Fronczak, odnosząc się do zastrzeżeń Piechy. "W skali państwa są to nieznaczące środki finansowe w porównaniu do zdrowia publicznego, które to prawo chroni" - dodał.

"Temat jest trudny"

Fronczak zarzucił projektowi PiS, że zawiera zbyt szerokie definicje. "Obie ustawy zawierają braki - temat jest trudny" - przyznał. "Projekt rządowy wydaje się być najbliżej efektywnej walki z dopalaczami" - podkreślił Frontczak.

Rządowy projekt wprowadza przepisy, które zakazują wytwarzania i wprowadzania do obrotu na terenie Polski jakichkolwiek substancji (niezależnie od ich stanu fizycznego i źródła pochodzenia, w tym roślin, grzybów oraz ich części) lub produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe.
W przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, inspektor sanitarny będzie mógł wstrzymać jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu albo nakazać wycofanie z handlu na okres do 18 miesięcy. W tym czasie prowadzone będą badania dotyczące jego wpływu na zdrowie. Inspektor dodatkowo będzie mógł nakazać zaprzestanie prowadzenia działalności w obiektach służących wytwarzaniu lub wprowadzaniu podejrzanego produktu do obrotu - czyli np. zamknąć sklep lub hurtownię.

Wysokie kary

Za złamanie zakazu produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, będzie nakładana kara w wysokości od 20 tys. zł do nawet 1 mln zł. Podstawę wymiaru kary stanowić będzie w szczególności ilość wytworzonego lub wprowadzonego do obrotu środka zastępczego.
Projekt SLD zakłada, że detaliczna i hurtowa sprzedaż tzw. dopalaczy miałaby być prowadzona wyłącznie na podstawie zezwoleń wydawanych przez marszałka województwa.

Rady gminy - zgodnie z projektem - określałyby liczbę i usytuowanie punktów sprzedaży. Żeby jednak to mogło nastąpić, konieczna będzie pozytywna rekomendacja ministra zdrowia dla produktów, które miałyby być w nich sprzedawane.
Z kolei PiS proponuje, aby handel dopalaczami możliwy był dopiero po uzyskaniu zgody, takiej samej, jaką przewiduje procedura rejestracji leków. Wydawać miałby ją Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Producent dopalacza musiałby przedstawić szczegółowe informacje dotyczące jego składu i badań w sprawie wpływu na zdrowie. PiS chce także wprowadzenia do Kodeksu karnego kary pozbawienia wolności do ośmiu lat za handel dopalaczami.

kh