- Nie podjęliśmy żadnej decyzji. Cała ta sprawa jest bardzo odległa – powiedział wojskowemu radio Ehud Barak, minister obrony Izraela. Słowa padły w przededniu wizyty w tym kraju generała Dempseya, amerykańskiego szefa sztabu. Wizyta ma według mediów związek z ewentualnym atakiem Izraela, Stanów Zjednoczonych, lub obu tych państw na instalacje nuklearne w Iranie. Według służb wywiadowczych i dyplomacji tych dwóch państw, a także UE, Iran prowadzi nielegalny program zmierzający do skonstruowania bomby nuklearnej. Potwierdza to opublikowany pod koniec ubiegłego roku raport Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, która pomimo stawianych utrudnień ze strony Teheranu, zdobyła dowody na wojskowy charakter prac.
- Nie sądzę by nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi były takie, żeby mogli nie wiedzieć o co nam chodzi – w taki wykrętny sposób Barak odpowiedział na pytanie o to, czy Izrael koordynuje swoje działania względem Iranu ze Stanami Zjednoczonymi. Powszechnie uważa się, że Izrael – jako strona najbardziej zagrożona irańską bronią nuklearną - jest bardziej skory do zaatakowania tego kraju. Stany Zjednoczone mają być, według analityków, niechętne z obawy o swoje interesy w Iraku i Afganistanie, które mogłyby stać się łatwym celem potężnego na Bliskim i Środkowym Wschodzie Iranu.
Dopytywany przez dziennikarza o to co oznacza „bardzo odległa” decyzja ws. ewentualnego ataku, Barak powiedział „że nie chce podawać żadnych przybliżeń, ale sprawa na pewno nie jest pilna”. – Nie chcę sprawiać wrażenia, jakby jutro miało się w tej sprawie coś zmienić – wytłumaczył.
Generał Dempsey mówił publicznie, że nie jest przekonany, czy Izrael zawiadomi Stany Zjednoczone przed podjęciem militarnych działań przeciwko Iranowi. Potwierdził też, że istnieje różnica w podejściu obu krajów względem irańskiego programu nuklearnego.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
sg