Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Michał Chodurski 18.03.2014

Jeśli Rosja poprzestanie na aneksji Krymu to Zachód nie zaostrzy sankcji? (analiza)

Komentatorzy zastanawiają się, czy właśnie taki komunikat, choć nie wprost, Zachód wysłał na Kreml, po wcieleniu Krymu do Federacji Rosyjskiej.
Masowe demonstracje poparcia dla Putina w RosjiMasowe demonstracje poparcia dla Putina w RosjiPAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

Prezydent Władimir Putin podpisał we wtorek na Kremlu traktat o przyjęciu Krymu i Sewastopola do Federacji Rosyjskiej. Uroczystość poprzedziło jego orędzie do obu izb parlamentu Rosji, w którym Putin zapewnił, że Moskwa nie chce rozbioru Ukrainy.

O kryzysie na Ukrainie - tu czytaj więcej>>>

W niedzielnym referendum około 96 procent mieszkańców półwyspu opowiedziało się za przyłączeniem do Rosji. Właśnie na to głosowanie i wolę narodu powołał się Putin w swoim przemówieniu.

Waszyngton i Bruksela zadecydowały o nałożeniu sankcji ale...

USA zamroziły aktywa i wprowadziły zakaz wjazdu dla 11 osób - w tym Wiktora Janukowycza, dwóch doradców Putina, a także wicepremiera Rosji Dmitrija Rogozina. Na unijnej "czarnej liście" znalazło się 21 osób objętych sankcjami wizowymi i finansowymi. Obejmuje ona członków samozwańczych władz Krymu, a także rosyjskich deputowanych i wojskowych. Nie ma na niej jednak najbliższych współpracowników Putina.

Sankcje nie dotknęły żadnej z najważniejszych postaci na Kremlu: ani prezydenta Władimira Putina, ani premiera Dmitrija Miedwiediewa, ani ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa.

"Z takich sankcji Putin się śmieje>>>"

Wielu komentatorów podkreśla, że sankcje są tak symboliczne, iż nie ma mowy, by zrobiły wrażenie na Rosji. Zwracają uwagę, że jedyne, co mogłoby powstrzymać Rosję, to uderzenie w rosyjski eksport surowców energetycznych . A to, zwłaszcza dla krajów Unii Europejskiej, jest praktycznie niemożliwe.

Jak powiedział w radiowej Trójce Michał Szułdrzyński publicysta "Rzeczpospolitej", Unia Europejska najprawdopodobniej pogodziła się już z przyłączeniem Krymu do Rosji, a to może zaostrzyć apetyt Kremla. - Ci którzy storpedowali ostrzejsze sankcje będą odpowiedzialni wewnątrz UE za pobłażanie Władimirowi Putinowi, które doprowadza tylko do jeszcze większej jego zuchwałości. Skoro tak miękko zareagował świat na zajęcie Krymu, to ciekawe jak zareaguje na zajęcie Charkowa, Doniecka, Odessy - powiedział publicysta.

Tryb warunkowy Obamy

Już po aneksji Krymu, prezydent USA Barack Obama, w specjalnym wystąpieniu powiedział, że jeżeli Kreml nadal będzie ingerować w niepodległość Ukrainy to obostrzenia będą jeszcze bardziej surowe. Komentatorzy zwracają uwagę na tryb warunkowy w wypowiedzi Obamy. Może to być sygnałem dla Kremla, że choć Zachód werbalnie potępia agresję, to ostrzejsze kroki podejmie dopiero wtedy, gdy Rosja nie poprzestanie na Krymie, ale będzie kontynuowała w jakiejś formie agresję wobec Ukrainy.

W tym przypadku mają to być restrykcje gospodarcze. Także amerykańskie media podkreślają, że Stany Zjednoczone mogą sobie na takowe pozwolić, w przeciwieństwie do kilku państw Unii Europejskiej, które uzależnione są prawie całkowicie od rosyjskiej energii.

Francja i Niemcy, w gromkich wypowiedziach swoich przywódców, potępiają Rosję i nie uznają wyników referendum na Krymie. Francuski prezydent Francois Hollande mówił nawet, że kolejne spotkanie Rady Europejskiej (20-21 marca) musi stać się okazją do - mocnej i skoordynowanej odpowiedzi - UE wobec Rosji. Nie powiedział jednak, jak miałaby wyglądać ta odpowiedź.

Także kanclerz Angela Merkel oceniła, że przyłączenie Krymu do Rosji jest nielegalne. Zaznaczyła jednak, że Unia Europejska wciąż chce rozmawiać z Rosją. - Obok wprowadzonych sankcji będziemy stawiać na dialog i rozmowy - mówiła. Merkel nie potwierdziła też informacji jakoby Rosja została wykluczona z Grupy G8. Jak powiedziała, w tej sprawie nie ma na razie żadnych nowych decyzji.

Niemcy kochają Rosjan?

Merkel ma zresztą w sprawie Rosji problem wewnętrzny. Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" zwraca uwagę, że w społeczeństwie niemieckim szeroko rozpowszechniona jest opinia, że Niemcy i Zachód zbyt jednostronnie stanęły po stronie Ukrainy, a przeciwko Rosji. Gazeta podkreśla, że zarówno wśród niemieckich polityków, jak i w społeczeństwie silne jest poparcie i zrozumienie dla działań Rosji wobec Ukrainy. Powszechna jest opinia, że przesuwając granice NATO na Wschód Zachód złamał obietnicę daną Moskwie i sprowokował Kreml do kontrakcji. Politycy, w tym były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder oraz szef klubu parlamentarnego Lewicy Gregor Gysi , twierdzą, że to Zachód pierwszy złamał prawo międzynarodowe interweniując w 1999 roku przeciwko Serbii w konflikcie o Kosowo.

"Nikogo na wojnę namawiać nie będziemy"

Mimo, że Polska należy do najostrzejszych w Unii krytyków działań Rosji wobec Ukrainy, to także premier Donald Tusk wypowiadał się we wtorek nieco łagodniej.  Ocenił, że wsparcie dla Ukrainy i ustabilizowanie sytuacji będzie długim procesem. - Proszę się nie dziwić, że Amerykanie, Niemcy, Francuzi, Anglicy szukają wspólnie z nami sposobów, jak powstrzymać Rosję bez rozpętania konfliktu światowego - powiedział Tusk i dodał, że dlatego potrzebna jest dzisiaj elementarna odpowiedzialność w debacie publicznej. Zapewne miał na myśli polityków PiS, którzy domagają się bardziej zdecydowanych kroków wobec Rosji.

Premier pytany, czy sankcje nałożone na Rosję przez UE nie powinny być mocniejsze, odparł: - bójcie się polityków, którzy dzisiaj, także w Polsce mówią, że trzeba iść na wojnę. Wojna jest zawsze rozwiązaniem najgorszym i ostatecznym. Pomijam już fakt, że dzisiaj nikt nie pójdzie na wojnę tylko dlatego, że ktoś w Polsce będzie do tego nawoływał. Ale mądra polityka jest od tego, żeby unikać wojny, osiągając swoje cele. I tych celów nie osiągniemy dzisiaj w ciągu godzin, dni, a nawet miesięcy. (...) Na szczęście w polityce jest przestrzeń między wojną a kapitulacją. - uważa Donald Tusk.

michał chodurski

''