Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Agnieszka Szałowska 07.10.2014

Rządowy podręcznik pod kluczem. Nauczyciele boją się zniszczeń

- "Nasz elementarz" jest dziecku wypożyczany dokładnie na takich samych zasadach, jak książka z biblioteki. Dlaczego nie panikujemy i nie tworzymy sztucznych problemów w przypadku wypożyczalni i nie każemy dzieciom kserować literatury, a podręcznik tak? - zastanawia się Joanna Dąbek, rzeczniczka MEN. Nie we wszystkich szkołach dzieci mogą swobodnie korzystać z podręczników.
zdjęcie ilustracyjnezdjęcie ilustracyjnePAP/ARCH Tomasz Gzell
Posłuchaj
  • Justyna Suchecka i Joanna Dąbek o korzystaniu z "Naszego elementarza" (Cztery pory roku/Jedynka)
Czytaj także

Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego i wprowadzeniem darmowego rządowego podręcznika, część polskich nauczycieli ujawniła zdolności kreatywne w zakresie niekorzystania z "Naszego elementarza". Justyna Suchecka, dziennikarka "Gazety Wyborczej" zebrała wiele informacji na temat rozwiązań, dzięki którym szkoły czy poszczególni nauczyciele unikają używania czterech części tej książki w klasach pierwszych szkół podstawowych. Z obawy przed zniszczeniem - choć przecież w takich wypadkach MEN zapewnia dostarczenie do szkół nowych egzemplarzy - nauczyciele proponują rodzicom pierwszoklasistów kserowanie poszczególnych stron, drukowanie, a nawet stosowanie innych podręczników.

Rzeczniczka Ministerstwa Edukacji Narodowej Joanną Dąbek apeluje do rodziców o informowanie w takich przypadkach kuratoriów. Szczególnie, jeśli żąda się od nich ponoszenia dodatkowych kosztów. - Dla części z nich, to poważny problem. Kreatywność pewnych nauczycieli spowodowała, że ukuliśmy hasło "uwolnijcie książki", bo one są po to, by dzieci z nich korzystały. Oczywiste, że mogą się zniszczyć, ale nawet wtedy nic złego się nie stanie - powiedziała w "Czterech porach roku".

Kanały edukacyjne na platformie moje.polskieradio.pl - słuchaj, poznawaj, ucz się >>>

"Nasz elementarz" przekazany w tym roku do polskich szkół planowo ma wystarczyć na trzy lata użytkowania. Pierwszoklasiści otrzymali podręcznik w czterech częściach, a z każdej z nich korzystać będą maksymalnie przez 3 miesiące, a nie przez cały rok szkolny. - Nawet jeśli dziecko zniszczy książkę, albo - co też się zdarza - rodzic np. zaleje ją kawą, dyrektor dostanie nowy egzemplarz z kuratorium. Poza tym, w przypadku takiej "tragedii" szkoła może zażądać od rodziców maksymalnie 4,34 zł - podkreśliła.

Suchecka dodała, że obawy rodziców przed zgłaszaniem problemów wynikają najczęściej z poczucia, że nie są w szkole partnerem. Przyznaje, że procent "problemowych" placówek nie jest duży, na kilkanaście tysięcy podstawówek rodzice z kilkuset zgłosili nieprawidłowości. - Ale mamy za sobą dopiero pierwszy miesiąc nauki i wiele rzeczy zrodzi się jeszcze w trakcie pracy - uważa.

W tym roku z "Naszego Elementarza" korzysta 97 proc. krajowych podstawówek oraz wiele polskich szkół za granicą. Do 2017 roku bezpłatne - z punktu widzenia rodzica - podręczniki i ćwiczenia otrzymają uczniowie wszystkich klas szkół podstawowych i gimnazjów.

Co się dzieje w sytuacji, gdy nauczyciel nie chce korzystać z rządowego podręcznika i proponuje inny, płatny? Na co może być wykorzystana dotacja celowa na wyposażenie szkół?  Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, którą prowadził Roman Czejarek.

"Cztery pory roku" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku między godz. 9.00 a 12.00. Zapraszamy!

(asz/kd)