Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Sylwia Mróz 12.12.2012

Łam zakazy, by poznać królestwo smaków

Przed wyruszeniem w egzotyczną podróż często jesteśmy ostrzegani, by pod żadnym pozorem nie jeść na ulicznych straganach. Są kraje, w których nie warto stosować się do tej wskazówki, np. Meksyk.
Tacos przygotowywane na ulicznym straganieTacos przygotowywane na ulicznym straganieSylwia Mróz/PR
Posłuchaj
  • W jakim przysmaku kuchni meksykańskiej zakochał się krytyk kulinarny Maciej Nowak?
Czytaj także

Bogactwo smaków kuchni meksykańskiej zaklęte jest właśnie w jedzeniu, które jest serwowane na ulicy. Na ulicach królują stragany, na których jedzenie podawane jest z przeróżnych mechanizmów. Można zjeść przeróżne potrawy kuchni meksykańskiej, choć jeśli chodzi o wegetarian, do których się zaliczam, wybór nie jest już tak oszałamiający.

Czytaj więcej m.in. o kuchni meksykańskiej >>>

By więc nie poprzestać na smakowitych melonach, truskawkach, guayabach o ocenę kuchni meksykańskiej poprosiłam Macieja Nowaka, krytyk kulinarnego i teatralnego, który również był ostrzegany przed jedzeniem na ulicy. Nie zastosował się do tej wskazówki, tak jak do wielu innych odnoszących się do Meksyku.

Na pierwszy "uliczny" posiłek wybrał miejsce, do którego widział, że ustawia się długa kolejka miejscowych. Nie pożałował swojej decyzji. Stoliki w knajpie były związane łańcuchem, by ich nie wynieść, talerzyki plastikowe, na nich foliach plastikowa, by nie trzeba było ich myć. Wielkie misy z guacamole i czerwonym sosem chili, który wszyscy dosmaczali sobie potrawy. Tortille przesączane smakiem farszu, do tego fantastyczne nadzienie tacos. Znakomita atmosfera miejsca, wewnątrz którego jakiś chłopak grał na gitarze i śpiewał corridos. – W takich knajpach czuje się smak i energię miejsca, w którym się jest. Takich wspomnień nie dostarczą eleganckie restauracje. By poczuć jak się żyje i je w Meksyku trzeba chodzić właśnie do takich miejsc – mówi o swoich wrażeniach Maciej Nowak.

Tacos,
Tacos, fot.. Sylwia Mróz/PR

Jak dodaje zupełnie nie rozumie dlaczego w czasie egzotycznych podróży boimy się jeść na ulicy. - Wprawdzie jestem zawodowcem i może dlatego jeszcze nigdy nic mi się nie zdarzyło, ale jem na całym świecie. Jeśli coś jest na ciepło: prosto z ognia, grilla, patelni to raczej niewiele się może stać złego i przyznam, że nigdy się na tym nie przejechałem – opowiada Maciej Nowak.

Na zupełnie dosłownym poziomie można w Meksyku odnaleźć smak życia, bo wszędzie można zleźć dziesiątki stoisk z jedzeniem ulicznym, które to w Europie nie zaistniało dobrze, bo ciągle mamy obsesję na punkcie higieny, czystości, kontroli. A w Meksyku je się przede wszystkim na ulicy. Są to proste rzeczy, bardzo smaczne i różnorodne. Odmienne od tego, co znamy i przede wszystkim – odmienne od jedzenia restauracyjnego.

fot.
fot. Sylwia Mróz/PR

Maciej Nowak, mięsożerca, bardzo polubił tacos, choć najbardziej przypadły do gustu tortas gigantes. – Są to wielkie kanapki przyrządzane w ten sposób, że do środka bułki wrzuca się rozmaite rzeczy grillowane na gorącej płycie, m.in. kawałki mięsa, które my byśmy nazwali kebabem a w Meksyku nazywa się to "pastor". Jest to mięso wieprzowe, a nie to z tradycji bliskowschodniej – opowiada znany kucharz.

Zupa na "ludzinie"

Wśród największych zaskoczeń związanych z Meksykiem Maciej Nowak wymienia pozole, czyli tradycyjną zupę z kukurydzą, papryką i pomidorami. Po zjedzeniu przysmaku kuchni meksykańskiej dowiedział się, że za czasów prekolumbijskich zupę tę przygotowywano na mięsie ludzkim. – Niestety nie znalazłem nigdzie pozole na "ludzinie". "Ludzina" pozostanie więc sentymentalnym smakiem przeszłości – żartuje Nowak. A zupę wspomina ze smakiem, nie tylko ze względu na wywar z warzyw, ale również specjalny dodatek grubej kukurydzy, która ma konsystencję i wielkość krewetek. Na dodatek jest ona podawana z posiekaną kapustą pekińską i rzodkiewką oraz śmietaną.

Sporysz kukurydziany, czyli grzyb pasożytniczy, który w Polsce jest uznawany za wroga upraw kukurydzy, który niszczy całe zbiory, w Meksyku jest traktowany jako wielki smakołyk na miarę trufli. Jest podsmażany z cebulką i może być znakomitą propozycją nawet dla wegetarian, którzy nie mają zbyt wielkiego wyboru, jeśli chodzi o kuchnię meksykańską.

Chapulines,
Chapulines, fot. Sylwia Mróz/PR

W Meksyku jada się również owady, choć nie każdemu oczywiście przypadną takie smakołyki do gustu. Smażone koniki polne, zwane chapulines, królują na wszelkie rodzaju spotkaniach towarzyskich i są spożywane jak chipsy – jako rodzaj przegryzki.

Sylwia Mróz z Meksyku, polskieradio.pl

>>>Poznaj Meksyk - zobacz serwis Koniec świata według Majów>>>