Według niektórych badań do serwisu "Elo" co godzinę zapisuje się 31 tysięcy ludzi. Te imponujące dane, jak przyznaje Kubicki, nie są związane z napływem realnych userów. - Jest dużo kont fikcyjnych, nieużywanych, firmowych - wymienia gość Czwórki. - Poza tym, przy takiej liczbie użytkowników trzeba opamiętać o tych, którzy na przykład likwidują konta. Z rozwiązywaniem takich problemów internet sobie jeszcze nie poradził.
Czy Mark Zuckerberg powinien więc obawiać się konkurencji? - Facebook przez bardzo długi czas nie przynosił przychodów, ciągle w niego inwestowano. Dopiero od jakiegoś czasu reklam w tym serwisie przybywa. Będzie ich coraz więcej, a ludzie będą nimi coraz bardziej znudzeni i sfrustrowani. Dlatego to trudny moment, by walczyć o klienta - przekonuje ekspert w audycji "Efekt: WOW".
Tymczasem na portal Elo można się dostać wyłącznie, będąc zaproszonym. - Jeśli ktoś jednak zdobędzie już to zaproszenie i wejdzie na tę stronę, może być zawiedziony - mówi Kubicki. - To wygląda bowiem jak system połączonych blogów, nie ma tam rozbudowanego menu, możliwości czatowania. Wszystko jest bardzo retro.
Czytaj także: Korporacje, które "zjadają" inne korporacje - jak to działa? <<<
Czy zatem Elo ma szansę przetrwać? By dowiedzieć się więcej o serwisie Elo, sytuacji na rynku portali społecznościowych i prognozach dotyczących przyszłości i kierunków rozwoju tych stron, posłuchaj nagrania całej rozmowy Marcinem Kubickim, bądź obejrzyj nagranie wideo ze studia Czwórki.
(kd, pg)