Stan wojenny wprowadzony został 13 grudnia 1981 roku na terenie całej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, niezgodnie z Konstytucją Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. W trakcie jego trwania internowano łącznie 10 131 działaczy związanych z Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym "Solidarność". Wielu ochotników to byli studenci szkół wyższych, m.in. Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni.
- Ukazały się komunikaty, że zajęcia są zawieszone i należy opuścić akademiki i udać się do rodzinnego domu. Część studentów wyjechała, a na uczelni został proklamowany strajk zakładowy Solidarności i my jako Niezależne Zrzeszenie Studentów dołączyliśmy do tego strajku - mówi bohater reportażu Wojciech Kozimor.
34:11 "Moja prawda" - reportaż Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej (Jedynka) "Moja prawda" - reportaż Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej (Jedynka)
Kolportacja ulotek i materiałów
Wraz ze stanem wojennym zakazano strajków, manifestacji i wszelkich akcji protestacyjnych. Wprowadzona została godzina milicyjna od 22.00 do 6.00. Setki zakładów zmilitaryzowano, zapowiadając, iż strajk w nich równoważny jest dezercji, a więc grozi zań kara śmierci. Przerwano łączność telefoniczną, wszystkie przesyłki pocztowe objęła cenzura. Zawieszono wszystkie organizacje społeczne, w tym związki zawodowe. Atmosferę grozy potęgowały czołgi, transportery opancerzone i wojskowe patrole na ulicach miast. - ZOMO nie odważyło się nas atakować. Nie wiadomo było, czy my jesteśmy z Marynarki Wojennej, bo mundur był podobny. Oczywiście on się różnił, ale nie dla pospolitego ZOMO - słyszymy w reportażu. - Jacek Boroń wysłał jednego z kolegów do nawiązania kontaktów do Stoczni Gdańskiej, ten emisariusz przywiózł ulotkę, komunikat strajkowy. My przedrukowywaliśmy te komunikaty, a 14 grudnia ok. godz. 5.55 przed końcem godziny milicyjnej 30-40 studentów wyszliśmy zaopatrzeni w te komunikaty i każdy miał przydzielone, żeby rozkolportować te ulotki do zakładów - opowiada bohater reportażu.
Stan wojenny. Zobacz serwis specjalny
Masowe aresztowania i usunięcie z uczelni
Wojciech Kozimor został relegowany z uczelni, potem przywrócony, ale w 1982 roku złapany z ulotkami z pierwszych dni stanu wojennego. Sprawa odbyła się przed Sądem Marynarki Wojennej w Gdyni. Dostał wyrok trzech lat pozbawienia wolności.
- Już z definicji podpadłem pod sąd Marynarki Wojennej i po 81 godzinach przewieziono mnie do prokuratury, gdzie ówczesny prokurator wręczył mi tzw. sankcje prokuratorskie. Był to Jacek Dmowski - opowiada Wojciech Kozimor. - To był prawy człowiek. Moje zeznanie opisał w takim kierunku, żeby nikt już nie mógł podważyć źródła pochodzenia ulotek. Ja zeznałem, że znalazłem ulotki w zsypie w akademiku i schowałem je za szafą. To było niewiarygodne, ale nie było punktu zaczepienia, żeby to obalić - dodaje.
W tym samym roku (1982) toczyły się sprawy Ewy Kubasiewicz i Jerzego Kowalczyka - pracowników Wyższej Szkoły Morskiej, którzy dostali wyroki 9 i 10 lat pozbawienia wolności i pozbawienia praw publicznych za organizację strajku w Wyższej Szkole Morskiej w grudniu 1981 roku.
Czytaj również:
***
Tytuł reportażu: Moja prawda
Autorka: Urszula Żółtowska-Tomaszewska
Data emisji: 14.12.2021 r.
Godzina emisji: 01.12
ans