Z naszych analiz wynika, że w produktach spożywczych występuje zarówno za dużo konserwantów, jak i za dużo wody – mówi Dariusz Łomowski z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Gość "Poranka" przywołuje przykład wędlin, w których znajduje się nawet 78,3% wody, utrzymywanej w stanie stałym dzięki azotanom czy fosforanom.
Zdaniem Dariusza Łomowskiego, Polacy uważają, że unijne normy ograniczyły samowolę producentów i w naszych sklepach możemy znaleźć teraz mniej „sztucznej” żywności. Rzeczywistość nie przedstawia się jednak tak różowo.
Z jednej strony, wprowadzenie unijnych norm sanitarnych, nota bene bardzo restrykcyjnych, poprawiło "bezpieczeństwo" naszej żywności. – Notujemy mniej zatruć jadem kiełbasianym – mówi Dariusz Łomowski.
Z drugiej strony, po wejściu Polski do Unii Europejskiej, pewne krajowe normy przestały obowiązywać. – Przed 2004 rokiem mieliśmy normy na polędwicę sopocką. Wtedy ten rodzaj wędliny kupowany w Rzeszowie, Krakowie czy Suwałkach smakował tak samo – tłumaczy gość Romka Wójcika. Tego rodzaju normy zostały anulowane i tylko od dobrej woli producentów zależało czy nadal będą ich przestrzegać. – Większość skorzystała jednak z wolności prawnej i przyjęła zasadę: co nie jest zabronione, to jest dozwolone – ubolewa Dariusz Łomowski.
Gość "Poranka" podkreśla, że w razie jakichkolwiek wątpliwości co do jakości produktów, należy poinformować inspekcję handlową.
Szczegóły w rozmowie z Dariuszem Łomowskim. Kliknij w ikonę dźwięku/filmu w ramce po prawej stronie.
(ap)