Według Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego do placówek psychiatrycznych co roku zwraca się półtora miliona Polaków. W ciągu ostatnich kilku lat ta liczba zwiększyła się aż o 131%. Stopniowo zmienia się też charakter zaburzeń, na które cierpimy. – W latach 80. dominował typ chorób, które nazwaliśmy nerwicami, to się kompletnie zmieniło po roku 1989 - mówił w Czwórce psychoterapeta, Paweł Pawłowski. Obecnie, tendencja, jeśli chodzi o choroby psychiczne, zmierza w kierunku depresji.
Zdaniem goszczącego w Czwórce filozofa, Tomasza Stawiszyńskiego, główne niebezpieczństwio związane ze zwiększonym zapotrzebowaniem na usługi psychoterapetyczne tkwi we wmawianiu pacjentom, że to w nich jest coś nie w porządku. Przyczyniają się do tego kolejne klasyfikacje schorzeń, w których coraz więcej zachowań traktowanych jest jako patologiczne.
- W latach 80. w psychiatrzy uważali, że okres naturalnej żałoby po stracie bliskiej osoby trwa do roku. Potem skrócono ten okres do dwóch miesięcy. Według nowego projektu klasyfikacji, który ma wejść w życie w przyszłym roku, prawo do naturalnego smutku mamy przez dwa tygodnie. Potem stan ten traktowany jest jako patologiczny - opowiadał gość Krzyśka Grzybowskiego.
Zdaniem psychologa, Adama Radeckiego w Polakom, póki co, nie grozi dyktat psychologów. - My tu w Warszawie mamy zaburzone postrzeganie reszty kraju. Tutaj pomoc psychologiczna jest łatwo dostępna, w mniejszych miejscowościach, ludzie muszą sobie radzić z pomocą bliskich, nie mają dokąd pójść - mówił specjalista.
A jakie zdanie na temat wizyt u placówkach psychiatrycznych mają słuchacze Czwórki? Czy jest tak, że coraz częściej idziemy na łatwiznę i zdajemy się na pomoc specjalistów, nie próbując samemu zmierzyć się z problemem? Zapraszamy do wysłuchania nagrania audycji.
bch