Polskie Radio

Rozmowa ze Stanisławem Wziątkiem

Ostatnia aktualizacja: 14.07.2011 16:30

Zuzanna Dąbrowska: Panie pośle, czy pan z niecierpliwością czeka na werdykt Trybunału Konstytucyjnego w sprawie kodeksu wyborczego? Jest pan szefem sztabu wyborczego SLD, prawda, to dla takiej osoby szczególnie ważne, jak to się wszystko będzie odbywać.

Stanisław Wziątek: Ja oczekuję na ten werdykt z dużym spokojem. Moim zdaniem najistotniejsza informacja, która ważna jest dla nas wszystkich to jest termin wyborów i określenie, ile dni te wybory będą trwały. I w tej kwestii przy konkretnych tych wyborach, które są przed nami, problem rozstrzygnął pan prezydent. Pan prezydent wyraźnie powiedział, że będzie to 9 października i powiedział, że to będą wybory jednodniowe. A więc w tej kwestii jestem spokojny. Natomiast ja osobiście uważam, że nie można znaleźć podstaw prawnych do tego, aby kwestionować niekonstytucyjność zapisów mówiących o niewykorzystywaniu nośników o dużych powierzchniach reklamowych, patrz: billboardy. Uważam, że w tym względzie trudno znaleźć podstawy prawne, które tę niekonstytucyjność by udowadniały.

Z.D.:  W tej sprawie doszło zresztą do polemiki przed Trybunałem Konstytucyjnym, kiedy sędziowie zadawali pytania, ponieważ sędzia Teresa Liszcz usiłowała ustalić istotę sprawy i pytała o rozmiary tych billboardów. Czy chodzi o to, żeby one nie mogły mieć powyżej 2 metrów kwadratowych, czy chodzi o to, co na nich jest? Bo jak będzie ładna posłanka ze zwierzątkiem, jak się wyraziła pani Teresa Liszcz, no to być może wszyscy będą chcieli taki billboard obejrzeć. I poseł Platformy Obywatelskiej, który bronił tych przepisów kodeksu, zgodził się: no rzeczywiście. Więc przy okazji rozpatrywania tej sprawy dochodzi do takich polemik bardzo w sumie nawet zabawnych.

S.W.: Może są to zabawne polemiki i możemy nawet być krotochwilni w tej sprawie, ale my mówimy o Trybunale Konstytucyjnym, a nie o żartach i nie o dowcipach w sprawie. Trybunał powinien się koncentrować na aspektach wyjątkowo prawnych i wskazywać tylko na ten kwestie, które mogą stanowić formalną przyczynę do unieważnienia takich zapisów. I w tej kwestii wydaje mi się, że nie jest istotne to, co sobie życzymy, czego sobie życzymy. Nie jest ważne, jakie jest oczekiwanie merytorycznego rozstrzygnięcia i stosowania takich nośników, jak billboardy. Istotne jest to, czy jest to zgodne z prawem, czy jest zgodne z Konstytucją. I tym się powinien zająć Trybunał. Ja twierdzę, że w tej sprawie nie ma podstaw, żeby uznać za niekonstytucyjne te zapisy. Natomiast ja powiedziałem...

Z.D.:  Żaden z nich? Myślę też o głosowaniu przez pełnomocnika, co jest...

S.W.: Nie, oczywiście to jest inna kwestia, bo tu mamy parę problemów, które są do wyjaśnienia. Gdybym na chwilę mógł wrócić do sprawy terminu i do określenia, czy są to jednodniowe, czy dwudniowe wybory, to moim zdaniem Trybunał w tej sprawie, jeżeli zapadnie wyrok, że jest to niekonstytucyjne, to ten wyrok nie będzie miał znaczenia dla tych wyborów, które są przed nami. Ale on może być uznany... ten zapis mówiący o dwudniowych głosowaniach może być niekonstytucyjny. To jest zagrożenie albo po prostu słabość tego zapisu. I oczywiście drugą kwestią, moim zdaniem także dosyć istotną, może być niekonstytucyjny zapis odnoszący się do głosowania przez Internet i przez pełnomocnika, bo to może tworzyć poczucie dzielenia Polaków i specyfikowania, selekcjonowania określonej grupy. To, choć z punktu widzenia merytorycznego może się wydawać interesujące, ułatwiające podejmowanie decyzji, to z punktu widzenia właśnie konstytucyjności może budzić wątpliwości.

Z.D.:  No, nie wiadomo, jak pełnomocnik, nawet do którego mamy ogromne zaufanie, w końcu zagłosuje. Dość przypomnieć na pewno sobie z własnej praktyki rodzinnej i towarzyskiej, do jakich czasem politycznych kłótni dochodzi wśród najbliższych, żeby wiedzieć, że tutaj żadnej pewności mieć nie można. Ciężko jest się...

S.W.: Dokładnie tak.

Z.D.:  ...z takim przepisem się pogodzić. Ja bym jeszcze chciała wrócić do billboardów i do reklam płatnych w mediach elektronicznych, bo tutaj wydaje mi się, że posłowie opozycji, czyli także, jak rozumiem, SLD, a przede wszystkim PiS, zwracają uwagę, że Platforma Obywatelska może cieszyć się dużą uwagą mediów choćby z tego powodu, że sprawuje władzę, że jest główną partią rządzącą, że jej przywódcy występują w świetle kamer, a opozycja takiej możliwości nie ma. No ale z drugiej strony jednak wyborców chyba denerwuje, obywateli denerwuje to, że tak strasznie dużo pieniędzy wydaje się na reklamówki.

S.W.: Absolutnie to jest prawda. I ja uważam, że im mniej będzie środków de facto publicznych wydawanych na to, aby reklamować twarze polityków, reklamować poprzez billboardy, poprzez spoty telewizyjne czy szeroko rozumiane medialne, tym lepiej. Zdecydowanie bardziej jest potrzebne koncentrowanie się na kontakcie osobistym, na rozmowach, na prezentowaniu programów, a nie tylko prezentacji wizerunkowej. Natomiast oczywiście, że różnice zdań w zakresie nawet najbliższej rodziny na określone poglądy polityczne będą i one dzielą w opiniach i w ocenach męża i żonę, a co do tego nie ma wątpliwości, że pełnomocnik może zagłosować inaczej niż jest to oczekiwane przez osobę, w imieniu której miałby głosować. Więc to rzeczywiście jest podstawa, która może budzić wątpliwości nie tylko merytoryczne, ale i konstytucyjne.

Z.D.:  Podczas zadawania pytań także sędziowie zwracali uwagę i dopytywali co do takiej ciszy legislacyjnej przed wyborami. Krótko mówiąc, czy cała sprawa nie dzieje się... czy kodeks nie został uchwalony za późno i czy rozpatrywanie, zmiana warunków wyborczych nie dzieje się zbyt późno, na co posłowie Platformy Obywatelskiej odpowiadali, że wszystko jest zgodnie z terminarzem zawartym w ordynacji. No ale jednak pozostaje takie wrażenie, że rzeczywiście już niedługo.

S.W.: To znowu jest teza, która jest prawdziwa, bo oczywiście tego rodzaju zmiany powinny być z dużym wyprzedzeniem czasowym, tak, aby wszystkie rozstrzygnięcia mogły zapadać wcześniej, aby każdy miał równe szanse przygotowania się do tej kampanii. A więc im później, tym gorzej. To także może stanowić jakieś wątpliwości, ale wówczas trzeba byłoby odnosić się do niekonstytucyjności całej ustawy, a nie tylko jej poszczególnych zapisów. Ja sądzę, że Trybunał będzie się odnosił jednak do konkretnych aspektów zawartych w ustawie i to będzie rozstrzygał, a nie będzie miał wątpliwości co do ustawy jako całości. Natomiast bardzo ważny jest także ten aspekt, który pani podniosła, mówiący o zdecydowanie większych szansach w tej kampanii wyborczej i przy takiej formule organizacji tych wyborów dla partii rządzących, zwłaszcza teraz, kiedy Platforma Obywatelska jako partia rządząca ma ogromne narzędzia w postaci prezentowania swoich polityków przy prezydencji. To jest ogrzewanie się w świetle jupiterów, w świetle i cieple gwiazd polityki europejskiej i pokazywanie siebie z jak najlepszej strony. Natomiast my mamy tego świadomość, ale nie wierzę, że zmienimy to płatnymi reklamami w mediach elektronicznych.

Z.D.:  Tak, będzie co najwyżej wrażenie takie, że pozostałe partie też mają trochę zbędnych pieniędzy.

S.W.: [śmiech]

Z.D.:  Czy nie sądzi pan (troszkę mnie pan sprowokował do tego pytania), że duże partie polityczne w Polsce, ta wielka czwórka, wielka piątka, może powiedzmy, te, które istnieją politycznie, troszeczkę... kiedyś klasycy powiedzieliby: oderwały się od społeczeństwa, od ludzi, że żyją własnym życiem i dyskusja o kodeksie wyborczym troszeczkę o tym świadczy?

S.W.: Ja mam wrażenie, że oderwały się od rzeczywistości dwie największe frakcje polityczne, czyli Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość. One rzeczywiście raczej toczą spór, a w niektórych obszarach prowadzą awanturę, która nie jest związana z tym, czym żyją ludzie, nie jest związana z tym, co jest ważne dla Polski, dla Polaków i nie dotyczy problemów, które powinny być rozwiązywane. Ale myślę także, że jest to przyjęta przez nich specjalnie taka gra, która jest prowadzona w tym teatrze politycznym, który stworzyli, że im więcej jest kłótni, im więcej jeste polaryzacji poglądów, tym bardziej jest głośno o tych formacjach i politykach tej formacji, to służy ich promocji. Może to dotyczyć rzeczywiście jakiegoś indywidualnego polityka i obszaru jemu bliskiego, ale na pewno niedobrze służy polityce jako całości. Na pewno nie buduje szacunku i takiej wiarygodności polityków, ponieważ my okazuje się, że poprzez awantury jesteśmy prezentowani jako ci, którzy tylko się kłócą, a nie rozwiązują problemów, które naprawdę są ważne. A więc mniej się kłóćmy, bardziej współpracujmy, zwłaszcza w tych sprawach, które można uważać za rację stanu.

Z.D.:  Z tym nie sposób się nie zgodzić. Bardzo dziękuję za rozmowę. Moim gościem był poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Stanisław Wziątek.

(J.M.)