Roman Czejarek: Poseł Andrzej Rozenek w naszym studiu, Ruch Palikota. Dzień dobry, panie pośle.
Andrzej Rozenek: Dzień dobry.
Krzysztof Grzesiowski: Dzień dobry, panie pośle. Wczoraj minister sprawiedliwości Jarosław Gowin mówił, że nie widzi powodu, dla którego prokuratura wojskowa miałaby zachować odrębność od prokuratury cywilnej, skoro mówi minister w rządzie Donalda Tusk, a Donald Tusk zapewnia o pełnym zaufaniu dla Jarosława Gowina, to i Platforma Obywatelska, ludowcy mówią to samo, opozycja także, ale podobno Ruch Palikota ma inne zdanie w tej sprawie.
A.R.: Nie, Ruch Palikota nie wypowiada się tutaj jednoznacznie, my po prostu uważamy, że taki moment, kiedy doszło do tragicznego incydentu, nie jest dobrym momentem do wprowadzania reformy ustrojowej dotyczącej prokuratur. Poza tym ja chcę zwrócić uwagę na to, że tak samo źle czy może nawet gorzej dzieje się w prokuraturach cywilnych niż w prokuraturze wojskowej. Prokuratury cywilne, szczególnie niektóre, są w rozpaczliwie złej sytuacji, przegrywają wszystkie procesy możliwe i stawianie ich za wzór dla prokuratorów wojskowych jest chyba lekkim nieporozumieniem.
K.G.: A ten argument o liczbie spraw prowadzonych przez prokuratorów wojskowych i cywilnych?
A.R.: No tak, rzeczywiście prokuratorzy wojskowi mniej spraw prowadzą rocznie i jeżeli to ma być argument do tego, żeby zlikwidować prokuraturę wojskową, to najpierw należałoby zlikwidować IPN, bo prokuratorzy z IPN-u prowadzą raptem dwie czy cztery sprawy rocznie i ci są najmniej obciążeni pracą. Więc ja myślę, że tutaj nie powinniśmy tak akurat, w taki prosty sposób pojmować tych spraw. To jest temat dla specjalistów, dla ludzi, którzy zajmują się systemami prawnymi, którzy powinni wykazać, że to połączenie rzeczywiście czemuś ma służyć, bo jeżeli to ma być połączenie tylko po to, żeby uśmierzyć kłótnie między dwoma panami – panem generałem i panem prokuratorem – no to chyba jest coś nie tak.
K.G.: Czyli coś się powinno wydarzyć, ale nic na szybko.
A.R.: No, ja jestem przeciwnikiem po prostu wdrażania takich reform pod wpływem emocji. Należy przeanalizować sytuację.
K.G.: Wczoraj miało miejsce spotkanie prezydenta Bronisława Komorowskiego z szefem Krajowej Rady Prokuratury Edwardem Zalewskim i pan prokurator Zalewski powiedział coś, co być może idzie w zgodzie z tym, co pan powiedział, chociaż przedstawił tę myśl w sposób nieco zawoalowany. Zacytuję w całości: „W przyszłości być może zostanie zorganizowane sympozjum całego środowiska, które może doprowadzić do powstania zaczynu do dalszych ustawowych już prac na temat modelu ustrojowego polskiej prokuratury”, koniec cytatu.
A.R.: Bardzo ciekawa wypowiedź, tu jest tyle tych być może i ...
K.G.: Ten zaczyn, do powstania zaczynu.
A.R.: ...i założeń. zaczyn. Nic nie mówi ta wypowiedź. Nie wiadomo, jakie sympozjum, komu miałoby służyć i kto miałby to sympozjum zwołać. W ogóle pojęcie sympozjum, jeżeli chodzi o decydowanie o strukturach takich wymiaru sprawiedliwości, to chyba nie o to chodzi, nie w tym kierunku trzeba iść. Akurat jeżeli chodzi o wojskowy wymiar sprawiedliwości, to tu wszystko jest scentralizowane, wiadomo, jak to działa, wiadomo kto za co odpowiada. Ja miałem raz w życiu do czynienia z wojskowym wymiarem sprawiedliwości, kiedy w sądzie w Szczecinie sędziego cywilnego zastąpił sędzia wojskowy, bo po prostu nie było więcej sędziów, ja tam byłem jako dziennikarz świadkiem w pewnej sprawie i powiem szczerze, że nigdy nie widziałem równie szybko i sprawnie prowadzonego procesu. Ten proces się zakończył w I instancji w trzy miesiące, proszę sobie wyobrazić. Niebywała rzecz w polskim sądownictwie.
K.G.: Pan już wspomniał osoby dramatu, czyli prokuratora generalnego i naczelnego prokuratora wojskowego. Jak pan widzi możliwość współpracy między tymi panami w najbliższej przyszłości?
A.R.: Na pewno będzie to trudna współpraca, bo po tych dwóch konferencjach prasowych, na których najpierw pan generał Parulski, no, powiedzmy szczerze nie wykazał się zbytnim szacunkiem dla swojego przełożonego, z drugiej strony przełożony skrytykował dokumentnie całą instytucję, w której pan generał Parulski służy. Rzeczywiście jest to problem, ale takie problemy personalnych konfliktów rozwiązuje się w taki np. sposób, że jedna z tych osób odchodzi i konflikt jest w ten sposób zażegnany. Można to zrobić, niekoniecznie trzeba niszczyć całą instytucję, w której ta osoba pracuje.
K.G.: Ale jedna to znaczy która? Bo mówimy o dwóch.
A.R.: No to decyzja nie należy do mnie, decyzja należy do premiera, on tutaj jest jakby decydentem. Moim zdaniem powinien przeprowadzić wnikliwą ocenę tego, co się wydarzyło i sprawdzić, kto za co odpowiada. W przypadku tym akurat wydaje mi się, że na pozycji z góry przegranej jest pan generał Parulski.
K.G.: Pojawiła się taka opinia, takie zdanie, że pułkownik Michał Przybył, zaufany człowiek generała Krzysztofa Parulskiego, jest tylko narzędziem w rozgrywce o inne sprawy. Co pan o tym sądzi?
A.R.: Ja się właśnie boję takich ocen, bo od dwóch dni obserwuję taką sytuację, że niektórym politykom najwyraźniej jest smutno bądź przykro, że pan pułkownik Przybył się nie zastrzelił, tylko się postrzelił, że woleliby, żeby to był trup jednak, a nie ranny człowiek, no bo takie zgryźliwe uwagi padają, że właściwie to co to za samobójstwo, skoro tylko sobie postrzelił policzek i tam kawałek kości policzkowej. No, z całym szacunkiem dla wszystkich tych opinii, ale jednak jak człowiek dokonuje nawet samookaleczenia, to jest to drastyczny czyn i wynika, musi wynikać z jakichś poważnych przesłanek.
Co przyświecało w tym wypadku panu pułkownikowi, ja nie wiem, ale mogę się domyślać tylko, że na pewno... że nie były to sprawy błahe i rzeczywiście być może w tle tej całej sytuacji kryją się pewne istotne rzeczy dotyczące np. przetargów w wojsku. Jak jeszcze byłem dziennikarzem śledczym, to zajmowałem się tymi sprawami i muszę państwu powiedzieć, że nie ma w zasadzie w wojsku przetargu, który byłby całkowicie czysty i o którym można by powiedzieć, że absolutnie wszystkie procedury zostały wykonane tak jak należy. A przypominam, że mówimy o miliardach złotych. To są największe przetargi w państwie polskim, np. przetarg na samolot szkoleniowy, tak zwany LIFT, to jest 5 miliardów złotych polskich, to są ogromne pieniądze. I ktoś w tym przetargu wpisał w specyfikacji istotnych warunków zamówienia takie warunki, które wskazały akurat jedną konkretną firmę. Na szczęście ten przetarg został odwołany.
K.G.: Będzie następny.
A.R.: Będzie następny i może znowu ktoś coś wpisze.
R.Cz.: A może trzeba po prostu sprawdzić, kto wpisał te słowa, pokazać tę osobę publicznie, wskazać ją palcem. Czasami samo to wystarczy.
A.R.: No właśnie, w cywilizowanym kraju tak by się to odbyło, jak pan redaktor mówi...
R.Cz.: Ktoś to musiał wstawić, ktoś to zrobił.
A.R.: ...a w naszym kraju odbywa się to w ten sposób, że po prostu ten przetarg się odwołuje, zwoła się następny przetarg i znowu będzie ta sama historia.
K.G.: Jeszcze jedna sprawa, daleko chyba bardziej interesująca o tyle, że dotyczy dużo większej liczby osób, czyli ustawa refundacyjna ma być znowelizowana, rząd przyjął stosowny projekt, lekarze mają nie ponosić kar z tytułu ewentualnych błędów, jakie popełnią przy wypisywani recept, ale okazuje się, że przy okazji nowelizacji pojawiła się kwestia drugiej grupy zaangażowanej w to wszystko, czyli aptekarzy, o których ktoś po prostu wziął i zapomniał, celowo, świadomie lub przypadkowo?
A.R.: W tej ustawie...
K.G.: (...) mają być karani.
A.R.: ...w ustawie refundacyjnej od samego początku znalazły się skandaliczne zapisy niszczące w zasadzie apteki. Ruch Palikota od początku alarmował, że nie tylko lekarze...
R.Cz.: To momencik, to tak jak przed chwilą – a kto wstawił te zapisy? Kto to napisał?
A.R.: Trudno powiedzieć, za ustawę odpowiada... za projekt ustawy odpowiada minister, czyli minister Arłukowicz.
R.Cz.: I tak przyszło z tymi zapisami w tym projekcie.
A.R.: Tak, tam jest kilka takich punktów, które p prostu są kuriozalne, które wymagają tego, żeby całość... podczas całego funkcjonowania apteki był kierownik apteki, to musi być wykwalifikowany farmaceuta, z odpowiednimi papierami, wielu takich nie ma. Są takie zapisy, że technik farmaceuta, który do tej pory mógł podawać pewne leki pacjentowi, już teraz nie będzie mógł ich podawać, czyli w zasadzie przekwalifikowany został na sprzątaczkę, co jest kuriozalne, bo zaraz sto metrów obok apteki może być stacja benzynowa, na której te same leki będą sprzedawane przez pompiarza, który jest powiedzmy po zawodówce i nie ma zielonego pojęcia o żadnych lekach. No, jest tam takich zapisów mnóstwo. Już pomijam odpowiedzialność aptekarzy, którzy teraz będą wydawać leki refundowane i ta cała odpowiedzialność, która wcześniej spoczywała na lekarzach, teraz będzie na nich spoczywać. Jeżeli to wszystko zostanie w takim kształcie, w jakim jest, to może zniknąć z powierzchni ziemi w Polsce, nie wiem, kilka, a może nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy aptek, tych najsłabszych oczywiście.
K.G.: Czyli może być tak, że lekarze skończą protestować, a zaczną aptekarze.
A.R.: Nie wiem, czy zaczną aptekarze, to jest trochę inne środowisko, im nie jest tak łatwo podjąć pracę, dlatego że są sieci aptek bardzo duże, potężne, są malutkie apteki gminne, każda się inaczej rządzi i ma inne uwarunkowania, to nie jest takie jednolite środowisko jak środowisko lekarzy, więc o protest będzie trudniej, ale sądzę, że jakiś protest będzie, bo jeżeli się ta ustawa nie zmieni, to naprawdę sytuacja będzie tragiczna.
K.G.: No i jeszcze zostajemy my, pacjenci, którzy możemy sobie tak oprotestować.
R.Cz.: Kto to może poprawić? To znaczy kto teraz powinien dokonać zmian w tej ustawie takich, żeby one były sensowne i żeby dało się je zrobić zarazem szybko, bo jak się zacznie powoli zmieniać, to będzie krzyk: a, zmieniają, a tutaj cierpią pacjenci, bo pieczątka „Do uznania NFZ-u” i tak dalej?
A.R.: Wczoraj poprawki do ustawy refundacyjnej były procedowane w komisji zdrowia w sejmie, Ruch Palikota usiłował wprowadzić poprawki takie, żeby uratować los aptek i aptekarzy, niestety koalicja rządząca na to nie dopuściła powołując się na różne regulaminowe kruczki, w związku z tym prawdopodobnie sejm przyjmie tę ustawę poprawioną, taką, która gwarantuje lekarzom większe bezpieczeństwo, natomiast jeżeli chodzi o kwestie aptek, będzie trzeba wprowadzić osobną, nową ścieżkę legislacyjną, co będzie trwało, znając realia sejmu...
R.Cz.: Czyli aptekarze mają rację, protestując teraz.
A.R.: Mają ogromną rację. Znając realia sejmu, to może potrwać dwa, trzy miesiące, a może potrwać w nieskończoność, bo to już potem będzie zależało od tego, czy nasze poprawki, które Ruch Palikota zaproponuje, pani minister... pani marszałek Kopacz wprowadzi już pod obrady, czy wprowadzi np. za trzy miesiące czy za pół roku, bo ma takie prawo, to ona decyduje o tym, które akty legislacyjne są wcześniej głosowane, a które później.
K.G.: Panie pośle, dziękujemy, zobaczymy, jak to się rozwinie.
A.R.: Dziękuję pięknie.
K.G.: Oby jak najszybciej oczywiście sprawa została załatwione, bo jak mówi poseł Piecha, zatkało się otwór jeden, ale ciśnienie powoduje, że drugim wypłynie więcej.
A.R.: Dokładnie tak.
K.G.: Fizyka się kłania. Poseł Andrzej Rozenek, Ruch Palikota. Dziękujemy za spotkanie.
A.R.: Ja też dziękuję.
R.Cz.: Będziemy chodzili po lekarstwa teraz na stacje paliw po prostu, po niektóre przynajmniej.