Obraz zainspirowany fotografią prasową powstał wkrótce po śmierci gwiazdy w 1962 roku. - Warhol praktycznie natychmiast zaczął multiplikować jej twarz na swoich grafikach. Powstawały one w ciągu kilku tygodni lata 1962 roku. Dyptyk natychmiast został kupiony przez amerykańskich kolekcjonerów. Dopiero w latach 80. został odsprzedany do Tate Gallery w Londynie – podkreśla dr Grażyna Bastek.
"Dyptyk Marilyn" można zobaczyć TU<<
Na jednym skrzydle mamy kolorową twarz Marylin zmultiplikowaną w kilku rzędach - 25 wizerunków; po drugiej stronie to samo zdjęcie, tyle że czarno-białe, zatarte, jakby znikające. Tym sposobem obraz pokazuje jednocześnie obecności i nieobecności Marylin Monroe, mówi o życiu i śmierci.
Abstrakcyjny makijaż na twarzy aktorki oraz powielenie portretu w monotonnych szeregach pozbawia jej wizerunek tajemniczości, czyniąc z niego masowy produkt. Postać po lewej stronie to gwiazda filmowa: jaskrawa, kolorowa, błyszcząca – taka pozostanie w świadomości konsumentów. Ale jednocześnie jest bohaterką dramatu, o którym mówi prawa strona: przygasająca, czarno-biała, nieżyjąca. Andy Warhol twierdził, że nie ma w tym obrazie żadnej symboliki – podkreślał, że tworząc go kierował się jedynie chęcią finansowego zysku.
Ta twarz wzięta została ze zdjęcia do filmu "Niagara" z 1953 roku. Fotos już wtedy funkcjonował w dwóch wersjach: kolorowej i czarno-białej. Warhol go zręcznie przetworzył. - Używał techniki sitodruku, mógł wprowadzać pewne wariacje, twarz na podstawie tej samej fotografii w każdym z 25 kolorowych i 25 czarno-białych ujęć wygląda nieco inaczej, w każdy wdziera się pewna deformacja. Mamy tutaj 50 poruszonych twarzy, całe spektrum emocji Marylin - ocenia rozmówczyni Michała Montowskiego.
(ed)