Cudownie niemodny i jakże słodki mały-wielki album. Dużo szybciej i skuteczniej "przywracający muzyce życie" niż ostatnia, przereklamowana płyta grupy Daft Punk. O ile "Random Access Memories" było wysokobudżetową, za to niskokaloryczną i pustą stylizacją, tak "West End Coast" brzmi w zupełnie niewymuszony, naturalny, wielce uroczy i ujmujący sposób. Young Gun Silver Fox (też duet - Amerykanin Shawn Lee z Ping Pong Orchestra oraz Brytyjczyk Andy Platts z grupy Mama's Gun) grają leciutko i z klasą. I słychać wyraźnie, że sami czerpią z tego olbrzymią radość. Utwory błyskawicznie wpadają w ucho i miło dźwięczą dokonaniami takich wykonawców z przełomu lat 70. i 80. jak Hall & Oates, Steely Dan, Michael McDonald (Doobie Brothers) czy Kenny Loggins.
Na taką muzykę wymyślono kiedyś termin blue-eyed soul, czyli soul w bielszym, popowo-rockowym wydaniu. U mnie "West End Coast" funkcjonuje oraz świetnie sprawdza się w ramach prostszej, za to bardziej pojemnej i rozkosznej kategorii pt. "fajne piosenki" (posiadam taką na swoim iPodzie). Warto po ten album sięgnąć i - nawiązując do hasła starej telewizyjnej reklamy żelu pod prysznic - podarować sobie (oraz znajomym na Święta) odrobinę muzycznego luksusu.
Marcin "Hubert" Harper
4/5
ps. Cały materiał możecie odsłuchać pod tym linkiem: https:\/\/legererecordings.bandcamp.com/album/west-end-coast