Jeden z najważniejszych festiwali filmów dokumentalnych w Europie – odbywa się w tym roku w dniach 6-15 maja w warszawskiej Kinotece, Muranowie i Iluzjonie oraz w dniach 6-8 maja w ramach "weekendu z cyfrowym PLANETE DOC" w kinach studyjnych w 20 miastach w Polsce. Atrakcją tegorocznej edycji są pokazy sensacji tegorocznego Berlinale, najnowszego filmu Wernera Herzoga "Jaskinia zapomnianych snów" nakręconego w trójwymiarowej technice. Film, którego premiera będzie miała miejsce na festiwalu, będzie można zobaczyć na ekranach polskich kin od 6 maja. O tym filmie więcej w serwisie kultura.polskieradio.pl już niebawem. Dzisiaj przedstawiamy nasze wrażenia po obejrzeniu 20 filmów z bogatego programu Festiwalu. Szczegółowy plan projekcji dostępny jest TU.
Agnieszka Szydłowska:
1. Clio Bernard (Wlk.Brytania), "The Arbor"
Gdyby nie poczucie obowiązku, wyłączyłabym ten film po pierwszych 10 minutach! Nie dlatego, że jest zły (jest świetnie, pomysłowo zrobiony!) ale dlatego, że pokazany w nim świat to świat z moich najgorszych snów, świat o którego istnieniu wiem, ale wiedzę tę odsuwam. Przedmieścia Bradfordu, północna Anglia – tu wszystko się kończy i zaczyna, dosłownie. Zarówno dla Andrei Dunbar, która w wieku 15 lat zadebiutowała fantastycznie dramatem "The Arbor" opisując świat, w którym żyła. Także dla jej urodzonych gdzieś pomiędzy kolejnymi kieliszkami i facetami dzieci. Nastoletnie ciąże, alkohol, narkotyki i morze nieszczęścia przekazywane z pokolenia na pokolenie a jeżeli jest w tym filmie cień nadziei – ja go nie znalazłam.
2. Andreas Horvath, Monika Muskała (Austria), "Zauroczenie"
Bohaterka filmu – Barbara Wally, Austriaczka, jest znaną historyczką sztuki i aktywistką feministyczną. Los jednak wystawia ją na przedziwną próbę - podczas wyjazdu do Jemenu zakochuje się w Khaderze, arabskim kierowcy. Z miłości do niego – choć nie znalazłam jej dowodów w tym filmie - ateistka decyduje się zostać przykładną islamską żoną! Czy możliwy jest większy kontrast w dzisiejszym świecie? Różni ich wszystko - język, kultura, podejście do religii, roli kobiety i mężczyzny, wiek a nawet liczba dzieci z dotychczasowych związków… Oglądając w ten film wpadłam w pułapkę poszukiwania odpowiedzi na pytanie – dlaczego ona to robi?!?
3. John Turturro (Włochy), "Passione"
Znany amerykański aktor – John Turturro zabiera nas do krainy przodków. Oto Neapol, miasto żyjące w cieniu wielkiego wulkanu, wielokrotnie podbijane przez kolejnych najeźdźców, miasto kontrastów. Dla Johna – miasto namalowane dźwiękami, przede wszystkim muzyką… Wszyscy śpiewają, a większość z nich reżyser postanowił pokazać w swoim filmie. Być może ktoś uzna to za frapujący obraz, szansę na wycieczkę poza turystyczne szlaki. Ja walczyłam ze znużeniem.
4. Michael Epstein (Wlk.Brytania), "LennoNYC"
Ten film widziałam już dwa razy i nikomu nie oddam płyty! Bo kocham Johna Lennona od lat i muszę na lata zachować te obrazy, archiwalia, jego głos i wszystkie inne cudowności zebrane przez autora w jednym miejscu. Nowy Jork był dla Lennona szansą na nowe życie, szansą której kurczowo chwycili się z Yoko Ono w 1970 roku. W Nowym Yorku został aktywistą społecznym, wrogiem państwa (nieustannie zagrożonym deportacją), artystą dojrzałym, mężczyzną, który zdradził ukochaną kobietę, ojcem (po raz drugi, lecz po raz pierwszy świadomie), ofiarą szaleńca i bohaterem legendy. Wszystkie piosenki z tamtych lat mają w tym filmie swój kontekst. Zobaczyć Johna piekącego chleb dla syna – dla mnie- bezcenne.
Michał Nogaś:
5. Maciej Drygas (Polska), "Cudzie listy"
Rzecz dzieje się po wojnie i nieświadomi niczego Polacy piszą listy. Skarżą się, proszą o pomoc, liczą na wsparcie, dzielą się uwagami, nie szczędzą adresatom szczerości. Ich prywatna korespondencja (liczona w dziesiątkach milionów) trafia do rąk pracowników biura W, powołanego do życia przez bezpiekę. Po latach, w filmie Macieja Drygasa, niektóre z tych listów czytają zwykli ludzie, tak bliscy – z brzmienia głosu – ich prawdziwym autorom. Czytają, a widz ogląda archiwalne kadry z tamtych lat. Wspaniała lekcja najnowszej historii Polski, lepsza od wszystkich dostępnych podręczników.
6. Shlomi Eldar (Izrael), "Życie jest cenne"
Czteroipółmiesięczny palestyński chłopiec, urodzony w Strefie Gazy, czeka w izraelskim szpitalu na przeszczep szpiku kostnego. Walkę o jego życie podejmuje bezkompromisowy lekarz, Żyd. Pieniądze na operację przekazuje ojciec młodego żołnierza, ofiary wojny między dwoma narodami, też Żyd. Matka młodego Muhammada, otoczona wraz z dzieckiem kompleksową opieką, nie widzi nic złego w tym, by w przyszłości syn został szahidem i zginął w ataku terrorystycznym. W tle – obrazy niekończącego się cierpienia Palestyńczyków, odciętych od świata murem (- Wszyscy umrzemy, wszystkich nas to czeka, zabiją nas – krzyczą do kamery dzieci na ulicach Gazy). Dokument, który poraża.
7. Jia Zhang-ke (Chiny/Holandia), "Szkoda, że nie znałem"
Szanghaj, miasto-tygrys (choć słyszymy lwa). Chińska Mekka pędzi do przodu, podbija świat, ale jej starzy mieszkańcy nie zapominają o przeszłości. Otwierają szuflady ze wspomnieniami. Kamera śledzi ich, rejestrując jednoczesne współczesne obrazy. Port, drapacze chmur, babcie grające w mahjonga, mężczyźni myjący głowy na ulicy, bieda spychana na peryferia przez nowy świat. Po dwugodzinnym seansie nie wiem, co w tym filmie piękniejsze – zachwycające obrazy z życia miasta czy przejmujące opowieści bohaterów.
8. Alex Gibney (USA), "Upadek gubernatora"
Jeden z bohaterów mówi: - On miał być naszym pierwszym prezydentem pochodzenia żydowskiego. Ale, jak wyjaśnia inny: - W Nowym Jorku każdy jest zwierzęciem. I dlatego bezkompromisowy gubernator, Eliot Spitzer, nazywany "szeryfem Wall Street", spadł z piedestału jako bohater seks-afery. Zatęskniono za nim szybciej, niż sam mógł przypuszczać. Ktoś powie, przypadek Spitzera to klasyczny przykład walki z osobą, której postawa mogła wielu przeszkadzać w prowadzeniu nieczystych interesów. Ale wielu innych powie, że były gubernator odegra jeszcze ważną rolę w amerykańskiej polityce – i dlatego warto go poznać.
Jan Niebudek:
9. Josh Fox (USA), "Kraj gazem płynący"
Trudno uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się w USA w ciągu ostatniej dekady. Autor, Josh Fox, podąża śladami odwiertów, jakie przeprowadza się tam w poszukiwaniu gazu łupkowego, przedstawianego jako nadzieja na niezależność energetyczną dla Ameryki. Fox pokazuje, jak wielkim koncernom udało się doprowadzić do wyłączenia odwiertów spod działania regulacji chroniących czystość wód. W efekcie zanieczyszczenia, powstałe w procesie wydobycia, zostają wpompowane do wód gruntowych, czyniąc spustoszenie w okolicznych gospodarstwach. Ich mieszkańcy - ta historia powtarza się we wszystkich odwiedzonych przez Foxa stanach - narzekają na problemy ze zdrowiem, utratę smaku, a z ich kranów płynie... płonąca woda. Zasłużona nominacja do Oskara, a dla Polaków - ważny głos w debacie o tym, czy i jak powinno się eksploatować - gigantyczne podobno - złoża gazu łupkowego w naszym kraju.
Urszula Schwarzenberg-Czerny:
10. Michael Madsen (Finlandia), "Jądro wieczności"
Nie można odpadów atomowych uczynić niegroźnymi, wysłać ich w kosmos, ani zatopić w morzu, a jest ich na świecie około 250 tysięcy ton (!!). "Jądro wieczności" to film o Onkalo (po fińsku miejsce ukrycia), gdzie na ogromnej przestrzeni, pod ziemią, składowane będą śmiertelne substancje. Miejsce musi przetrwać sto tysięcy lat, a nikt w filmie nie ma pewności, że przetrwa (inżynier z Onkalo przyznaje nawet, że w przypadku kolejnej epoki lodowcowej ludzie raczej o Onkalo zapomną...).
Reżyser (Michael Madsen) bada szaleństwo zakładania czegokolwiek za przyszłe pokolenia. Często zresztą adresuje swoje wypowiedzi do ludzi przyszłości, co bardzo mi się podobało.
Oglądając "Jądro wieczności" przypomniałam sobie o działaniu przeciwnym, o tworzonym w Arktyce banku nasion wszystkich roślin świata, na wszelki (także atomowy) wypadek.
11. Frank Piasecki Poulsen (Dania), "Krew w twojej komórce"
Minerałów wydobywanych we wschodnim Kongo używa się do produkcji telefonów komórkowych. W ciągu 15 lat, w wyniku powiązanej z handlem wojny domowej zginęło tam 5 milionów ludzi. To zupełnie rozbrajająca informacja - przez produkcję, kupowanie i w efekcie używanie telefonów komórkowych ludzie tracą życie.
Dokument zupełnie mnie zaskoczył uderzającym między oczy przekazem i determinacją reżysera (Frank Piasecki Poulsen) w uzyskaniu odpowiedzi. Jego kamera zderza się z komórkową, korporacyjną ścianą, z milczeniem ONZ, z rozpaczliwą sytuacją Kongijczyków. Potrzebny film.
12. Carl-A. Fechner (Niemcy/USA), "4TH Revolution - The Energy Autonomy"
Już w pierwszych minutach dokument prostymi, jasnymi chwytami pokazuje ludzi widzących w elektro-otoczeniu więcej. Aktywista rozkłada bezradnie ręce nie zauważając z okna taksówki paneli słonecznych na ani jednym wieżowcu w Los Angeles, a afrykański inżynier jedzie do miasteczka w Mali, aby założyć pierwsze źródło prądu w szpitalu, bo widzi, co z ludźmi robi brak światła.
Nie ma żadnej ogólnoświatowej instytucji, która starałaby się ograniczyć bezsensownie wielkie zużycie energii na świecie i zapewnić dostęp do żarówki dwóm miliardom ludzi.
Film toczy sie powolnym rytmem. Założenie jest chyba takie, aby dać szansę spokojnie wypowiedzieć się ludziom, którzy całym swoim życiem starają się zrobić coś koniecznego dla naszej dobrej przyszłości (chodzi o architektów, inżynierów, konstruktorów i aktywistów). Dla poczucia kierującej nimi energii warto ten dokument na Planete Docu zobaczyć.
13. Gunnar Hall Jensen (Norwegia), "Gunnar goes God"
Reżyser (Gunnar Hall Jensen) kręci film o sobie - aj, nie jest to moje ulubione filmowe założenie.
Gunnar czuje się uśpiony i zdezorientowany codziennym życiem. W pewnym momencie symbolem tego "uśmierzonego funkcjonowania" staje się nowy budzik, który imituje światło słoneczne i jak sam reżyser mówi: czynni wszystko jeszcze bardziej skomplikowanym. Przekaźnikiem takiego mrocznego stanu rzeczy jest na początku dość ekscentryczny, oczopląsowy montaż filmu. Potem Gunnar wraz z spokojniejszą kamerą wyjeżdża szukać cichego życia wśród egipskich mnichów.
W jednej kwestii absolutnie zgadzam się z Gunnarem: koszenie trawy to świetny moment, by porozmyślać nad sensem swojego życia.
Katarzyna Borowiecka:
14. Lorenz Knauer (Niemcy) "Życie Jane"
Muszę zacząć od ostrzeżenia - to jest film, po którym ma się ochotę rzucić całe swoje dotychczasowe życie i zacząć zmieniać świat. Z takim samym zapałem, z jakim Jane Goodall - 23-letnia absolwentka kursu dla sekretarek - spełniając swoje marzenie z dzieciństwa pojechała prowadzić obserwacje szympansów w parku narodowym Gombe w Tanzanii. Same już osiągnięcia Goodall w dziedzinie antropologii i nauk pokrewnych wystarczyłyby, żeby zapisać się w historii.
Teraz Jane Goodall jeździ po świecie i uświadamia młodemu pokoleniu, jak ważne jest poszanowanie wszystkich istot żyjących na ziemi, "Roots & Shoots" – program edukacyjny jej pomysłu, jest realizowany w wielu krajach. Kamera towarzyszy Goodall, kiedy odwiedza podopiecznych w indiańskim rezerwacie w Stanach Zjednoczonych, którzy na pustkowiu uczą się uprawiać kukurydzę, czy w obozie dla uchodźców z Konga, gdzie aktorzy-amatorzy grają scenki o tym, że lepiej hodować kury niż polować na małpy.
A wszystko zaczęło się od tego, że w dzieciństwie zakochała się w Tarzanie, który jednak wybrał inną Jane…
15. Claus Wischmann, Martin Baer (Niemcy) "Kinszaska Symfonia"
Kinszaska Orkiestra Symfoniczna jest jedyną na świecie złożoną z samych czarnoskórych muzyków. Próby mają wieczorami, bo za dnia pracują – wiolonczelistka od 5 rano smaży omlety na targowisku, altowiolista przed wojną był elektrykiem, ale teraz został fryzjerem, dyrygent i założyciel orkiestry z zawodu jest pilotem.
Grają - jak mówi jeden ze skrzypków - na średnim poziomie ale z każdą próbą, jak po schodach, wchodzą o stopień wyżej.
Ale "Kinszaska Symfonia" to nie tylko ciężkie próby w upalne wieczory, gdy ciągle gaśnie światło, a niektórzy muzycy przysypiają ze zmęczenia. To opowieść o Kinszasie, której mieszkańcy zmagają się z biedą, brakiem mieszkań i wojennymi wspomnieniami. A zapomnienie znajdują budując kontrabas albo odcyfrowując niemieckie słowa "Ody do radości".
16. Leonard retel Helmrich (Holandia) "Miejsce wśród gwiazd"
Ostatnia część dokumentalnej trylogii Leonarda Retel Helmricha o indonezyjskiej rodzinie ze slumsów Jakarty. Babcia Runidjah wraca do miasta, żeby pomóc synowi w opiece nad dorastającą wnuczką Tari.
Indonezja to czwarty najbardziej zaludniony kraj na świecie, a większość mieszkańców to muzułmanie. Dlatego Bakti, syn Runidjah przeszedł na islam – bo wszyscy jego koledzy są muzułmanami i nie chciał się wyróżniać.
Tari kończy szkołę, ale rodzina nie mam pieniędzy, żeby wysłać ją na studia, więc babcia zastawia swój dom… Problemy finansowe, konflikty związane z religią, kontrast między wsią a miastem, nowy styl życia wkraczający do Indonezji wraz z globalizacją, wzloty i upadki rodziny Sjamsuddin - to wszystko wciąga i porusza.
Ernest Zozuń:
17. Cyril Tuschi (Niemcy) "Chodorkowski"
Chodorkowski myślał, że jest na tyle silny, że zawładnie Rosją, nie docenił siły tworzących alternatywną strukturę państwa byłych oficerów KGB. Wierzył, że ten kolos na glinianych nogach, złożonych ze skorumpowanych urzędników, zdemoralizowanych wojskowych i KGB-istów, jakim była w 2000 roku Rosja nie jest w stanie go zwyciężyć…
Od wielu lat Chodorkowski jest symbolem w obecnej Rosji - dla jednych symbolizuje nieuczciwych, którzy kosztem innych zdobyli gigantyczne majątki a dla innych jest symbolem więźnia politycznego i braku demokracji.
Ten film bardzo dokładnie pokazuje życiorys kiedyś najbogatszego człowieka a teraz najbardziej znanego więźnia w Rosji. Pokazuje, że chciał on Rosją zawładnąć! Na pytanie o jego motywy każdy z nas, po obejrzeniu tego filmu, odpowiedź musi znaleźć sam.
18. Allard Detinger (Holandia /Belgia) "Nowy święty"
Takie historie powstają by błyszczały, a swoim blaskiem przyćmiewały prawdę. Historia młodego żołnierza, który zginął na froncie w Czeczenii, mogłaby być jak kilkadziesiąt tysięcy innych – dziesiątki tysięcy młodych ludzi w mundurach rosyjskiej armii zginęło na czeczeńskim froncie. Ten jeden kreowany jest na świętego, w sensacyjnych programach telewizyjnych opowiada się niewiarygodną historię o tym, że zginął okrutną śmiercią, bo nie chciał zdjąć krzyżyka z szyi. Matka bohatera przy różnych okazjach w TV pokazuje swoją rozpacz, a państwowa TV jej syna na piedestał wynosi…
I niknie fakt, że świętymi są tak naprawdę młodzi żołnierze, którzy w całej Rosji, w wojskowych jednostkach, niefrontowych, walczą o przetrwanie w armii toczonej FALĄ. Takiej, prawdziwej, historii ten film nie opowiada.
Ryszard Jaźwiński :
19. Marcel Łoziński (Polska) "Tonia i jej dzieci"
To przejmujący i bardzo osobisty, opowiadający o ludziach znanych autorowi od dzieciństwa, dokument Marcela Łozińskiego. Historia skomplikowanych losów Wery i Marcela, rodzeństwa, które ponosi konsekwencje wyborów ideowych rodziców oraz ich matki Toni Lechtman, przedwojennej komunistki, skazanej w czasach stalinowskich na ponad pięć lat więzienia pod spreparowanym zarzutem współpracy z amerykańskim wywiadem. Przed kamerą tylko trzy osoby - wiekowi już, brat i siostra, którzy wracają do tragicznych dla nich wspomnień sprzed lat, niekiedy po raz pierwszy w życiu poruszając bolesne dla nich tematy, a obok nich, co wyjątkowe w twórczości tego reżysera, sam autor, podkreślający w ten sposób osobiste zaangażowanie w opowiadaną historię i wspólnotę życiowych doświadczeń. Film, choć prosty w formie, powstawał długo, ma też długą historię, bo zobaczymy w nim odnalezione po latach krótkie, archiwalne fragmenty zatrzymanego w trakcie realizacji innego dokumentu Łozińskiego, jeszcze z czasów edukacji w łódzkiej szkole filmowej, poświęconego właśnie Toni Lechtman oraz jej dwóm współtowarzyszkom z więziennej celi. Ta prywatna w gruncie rzeczy historia tworzy opis dramatycznych, powojennych losów pewnej zbiorowości, w tym wypadku przedwojennych komunistów żydowskiego pochodzenia. Rzadko, i tylko mistrzom udaje się uzyskać na ekranie ten efekt swoistej psychodramy, dzięki której po pięćdziesięciu kilku minutach projekcji mamy poczucie, że naprawdę dotknęliśmy czyjegoś losu, że poczuliśmy głębię ludzkiej egzystencji.
Redakcja:
20. Janus Metz (Dania), "Armadillo - wojna jest w nas"
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Podczas walk z talibami jeden z nich zostaje ranny, a przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów lub też zwykłą grą w paintball.
Z drugiej strony są również cywile - prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. A wszystko dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i to akceptować.
12 maja o 21.00 Klub Trójki poświęcony filmowi. Zapraszamy do słuchania!
Zapraszamy także do obejrzenia Galerii zdjęć z omawianych filmów (znajduje się po prawej stronie artykułu).