W 1409 roku po 66 latach względnego pokoju z Krzyżakami, trwającego od postanowień kaliskich, rozgorzała Wielka Wojna z Zakonem. Jej przyczyn możemy upatrywać w wielu kwestiach – najprościej powiedzieć, że powodem była zbyt ekspansywna polityka Krzyżaków, prowadzona w zasadzie od momentu ich pojawienia się na ziemiach polskich (1226-1230). Po unii w Krewie w 1385 roku, gdy Polska i Litwa złączyły się w jedno, Zakon stracił pretekst dla którego do tej pory podbijał nowe terytoria – Rzeczpospolita Obojga Narodów była w całości katolicka. Sygnałem do rozpoczęcia Wielkiej Wojny był zatarg o Żmudź. Mikołaj Kurowski arcybiskup gnieźnieński na spotkaniu w Malborku z Wielkim Mistrzem Krzyżackim Urlykiem von Jungingenem miał ponoć powiedzieć: “Przestań straszyć nas, mistrzu, wojną litewską: jeśli ty bowiem wybierzesz się na Litwę, bądź pewnym, że król nasz Prusy nawiedzi. Nieprzyjaciół Litwy my za swoich uważamy wrogów; na ciebie więc zwrócimy oręż, jeżeli Litwę zaczepisz”.
15 lipca 1410 roku armie Korony i Litwy spotkały się z nieprzyjacielem na polach między Stębarkiem, Łodwigowem i Grunwaldem. Stoczono zaciekłą bitwę, trwającą od dziewiątej rano do siódmej wieczorem. Przedmiotem sporów badaczy nadal pozostaje stan liczebny wojsk obu armii – w przybliżeniu podaje się, że wojsko sześćdziesięcioletniego już wówczas Jagiełły liczyło ok. 20 tys. Polaków, 10 tys. Litwinów i Rusinów oraz 1 tys. lekkiej jazdy Tatarów, natomiast armia krzyżacka, którą dowodził sam Wielki Mistrz Urlyk von Jungingen, składała się z doskonale wyszkolonych 16 tys. konnych i 5 tys. pieszych.
W pierwszej fazie bitwy przewagę zdecydowanie mieli zakonnicy – zmusili do odwrotu część wojsk litewsko-ruskich. Momentem zwrotnym starcia był upadek sztandaru Królestwa, niesionego przez chorążego krakowskiego, Marcina z Wrocimowic. Chorągiew szczęśliwie udało się podnieść, natomiast król Władysław Jagiełło, wykorzystując zmęczenie Krzyżaków, rzucił do walki nowe oddziały i uzyskał przewagę na polu bitewnym. Bitwa zakończyła się jednoznacznym zwycięstwem oręża polskiego – wojsko krzyżackie zostało rozbite, a większość dowództwa, będącego także kierownictwem politycznym Zakonu, zginęło w boju. Mimo że pokój toruński z 1 lutego 1411 nie zagwarantował Rzeczpospolitej żadnych ziem, zdobytych na Krzyżakach, a w zasadzie przywrócił status quo ante, to wyznaczył olbrzymie odszkodowanie wojenne, które w rezultacie doprowadziło do końca okresu świetności Zakonu Krzyżackiego.
Jak mówi wójt gminy Grunwald, Henryk Kacprzyk, Polska tradycja obchodów kolejnych rocznic bitwy z Zakonem Krzyżackim istnieje od dawna. Sięga czasów zaborów, kiedy to w 1910 roku Ignacy Paderewski z okazji 500. rocznicy ufundował w Krakowie Pomnik Grunwaldzki, "Praojcom na chwałę – braciom na otuchę" - jak głosi napis na cokole. W samej gminie Grunwald sukces armii Korony i Litwy świętuje się od 1945 roku. W 1960 roku odsłonięto na polach grunwaldzkich pomnik, a od początku lat 90. 15 lipca otwierana jest uroczysta sesja rady gminy. Od dziesięciu lat organizowana jest także inscenizacja batalii oraz festyn.
Z okazji tegorocznej rocznicy gmina Grunwald wraz z bractwami rycerskimi i harcerskimi, 16 Pomorską Dywizją Zmechanizowaną im. Króla Kazimierza Jagiellończyka z Elbląga, Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej oraz Centrum Kultury, przygotowała pięciodniowe obchody, trwające od 10 do 15 lipca. W rozstawionym średniowiecznym miasteczku można podziwiać rzemiosło z epoki, obejrzeć miecze, maczugi i kopie. W piątek wszyscy chętni mogli wziąć udział w uroczystej Mszy Świętej w rycie trydenckim, a w sobotę odbyła się inscenizacja bitwy z udziałem ok. 1200 osób. Na polach grunwaldzkich, oprócz pomnika, można też obejrzeć ruiny krakowskiego Pomnika Grunwaldzkiego, zburzonego w 1939 roku przez Hitlerowców, pozostałości kaplicy pobitewnej oraz 5 metrowy kopiec Jagiełły.
Katarzyna Kakiet