Kiedy Herodot z Halikarnasu opisał siedem najwspanialszych budowli świata starożytnego, nie przypuszczał, jak wielką karierę zrobi idea takiej listy. Odtąd bez końca będą trwały zmagania o to, którą budowlę można zaliczyć do grona najwspanialszych. Przypomnijmy – według opinii starożytnych i średniowiecznych pisarzy, do siedmiu cudów świata starożytnego miały należeć: egipska piramida Cheopsa (jedyny starożytny „cud”, który przetrwał do dzisiaj), wiszące ogrody Semiramidy, Kolos Rodyjski, mauzoleum w Halikarnasie, efeski Artemizjon, posąg Zeusa w Olimpii i latarnia morska na Faros. Wszystkie zachwycały rozmachem o ogromem, wszystkie stanowiły nieskończone źródło inspiracji.
Fundacja „New 7 Wonders” postanowiła wyznaczyć współcześnie istniejące na świecie cuda. O ile dawne podane zostały nam w zasadzie ex cathedra przez pokolenia historiografów i skrybów, o tyle nowa lista powstała dzięki ogólnoświatowemu internetowemu głosowaniu, które trwało ponad rok: od 1 stycznia 2006 do 6 lipca 2007. Oddano ponad 90 mln głosów, a wyniki ogłoszono w Lizbonie 7.07.07. I – jak to w przypadku większości demokratycznych decyzji bywa – nie są one oparte bynajmniej na wiedzy i rzeczywistej wartości zabytków, ale na ich uroku i... zdolnościach marketingowych poszczególnych krajów. Teraz do wszystkich wyróżnionych miejsc pojadą przecież zagraniczni turyści i ich pieniądze.
Wielki Mur, Nabatejczycy i Rio
Pierwsze miejsce wśród nowych cudów świata zajął Wielki Mur Chiński – pełna rozgałęzień budowla (długość głównej nitki szacuje się na ok. 2500 km), opasująca północno-zachodnie pogranicze Państwa Środka; jedyna konstrukcja, którą widać z kosmosu. Miała ochraniać imperium przed atakami stepowych ludów. Jego budowę rozpoczęto w VI w. p.n.e., ale ze szczególną intensywnością trwała w średniowieczu (za dynastii Ming) aż do czasów nowożytnych. Że powinna się na takiej liście znaleźć – nie ma większych wątpliwości. Złośliwi podkreślają jednak, że oszałamiający sukces Muru w światowym głosowaniu osiągnięto dzięki staraniu władz Chin i mobilizacji niezwykle licznych obywateli tego kraju.
Drugim cudem zostały skalne świątynie Petry (Jordania), niezwykle malowniczy zespół architektoniczny, wykuty przez Nabatejczyków, starożytny lud pochodzenia semickiego. Piękno i popularność turystyczna Petry sprawiły, że także i ona od początku zdawała się mieć zapewnione miejsce na liście. Dużo większym zaskoczeniem był natomiast trzeci cud – pomnik Chrystusa Zbawiciela z Rio de Janeiro. Żartobliwie można stwierdzić, że to współczesny Kolos z Rodos. Gigantyczny, 32-metrowy posąg, prawdziwa wizytówka nie tylko Rio i Brazylii, ale niemal całej Ameryki Południowej, został zaprojektowany w latach 20. XX wieku przez Paula Landowskiego – francuskiego artystę polskiego pochodzenia. Także i ten sukces jest tłumaczony mobilizacją, tym razem brazylijskich internautów. Warto zauważyć, że brazylijski posąg pokonał w finale inny, nie mniej znany i wyższy od siebie – nowojorską Statuę Wolności. Z pewnością także i to jest obecnie dla Brazylijczyków niemałym powodem do dumy. Wyróżnienie dzieła Paula Landowskiego wzbudziło jednak wiele kontrowersji – nie jest ono bowiem ani historycznie, ani artystycznie wyjątkowe, a o jego uroku i ważności stanowi głównie lokalizacja: na skale nad biednym, ogromnie niebezpiecznym, ale żarliwie katolickim miastem.
Majowie i Inkowie
Machu Picchu to czwarty nowy cud świata. Miasto Inków, położone wysoko, wśród andyjskich szczytów, powstało w XV wieku, a odkryto je dopiero w 1911 roku. I znowu – o tej nominacji zadecydowały głównie zabiegi lokalnych władz (np. umieszczone w centrach turystycznych komputery, z których można było oddać głos), ale też malowniczość otoczenia. Machu Picchu jest niebywałą atrakcją turystyczną Peru i każdego roku przybywają tam całe tłumy turystów, ale w żadnym razie nie jest ono wyjątkowe - ani architektonicznie, ani lokalizacyjnie. W samej Ameryce nie brak wspanialszych budowli, a i na świecie są takie, które nie dość, że są doskonalsze pod względem architektonicznym, to jeszcze położone wyżej. Przykład? Pałac Potala w Lhasie.
Najwięcej wątpliwości budzi kolejny, piąty cud: ruiny miasta Majów, Chichen Itza. Jego wybór jest zaskakujący. W ramach samej cywilizacji Majów można byłoby znaleźć równie wspaniałe miasta (Tikal czy Palenque), a w Ameryce jest wiele innych kultur, których dzieła budzą większy podziw (Teotihuacan z Piramidami Słońca i Księżyca czy geoglify kultury Nazca). Nie można też nie mieć wrażenia, że wybór dzieł Inków i Majów ma związek z coraz wyraźniejszym w Ameryce Łacińskiej prądem dowartościowywania prehiszpańskich religii i kultur.
Nowe mauzoleum i smutna Europa
Szóstym cudem, niemal przez analogię do Halikarnasu, został Taj Mahal, XVII-wieczne mauzoleum, które władca Indii z dynastii Mogołów, Szah Jehana, zbudował dla swojej ukochanej żony, Mumtaz Mahal. Co do tej nominacji nie ma większych wątpliwości: wspaniały pomnik małżeńskiego uczucia od dawna jest uznawany, zgodnie z zamierzeniami swojego budowniczego, za jedną z najpiękniejszych budowli na świecie; jest owiany mgłą wielkiej miłości i przedstawiany na tysiącach pocztówek. Ale i tu można byłoby się zastanawiać. Ostatecznie, w Azji znajduje się jeszcze na przykład Angkor Wat...
Ostatnim cudem świata zostało rzymskie Koloseum. I tu znowu szereg kontrowersji. Po pierwsze – w głosowaniu uderza jego anty-europejskość, spowodowana zapewne przede wszystkim nikłym zainteresowaniem całą akcją na naszym kontynencie. Większość osób o głosowaniu dowiedziała się chyba w momencie ogłaszania
wyników... Nie ma też wątpliwości, że w Europie – ba! w samym Rzymie – jest wiele budowli wspanialszych od starożytnego cyrku. Na przykład watykańska Bazylika Świętego Piotra z kolumnadą Berniniego – arcydzieło europejskiej architektury, do którego tworzenia przykładali się najwięksi geniusze wszechczasów, a które nie znalazło się nawet w finale głosowania. Innym przykładem jest Panteon – znakomicie zachowana budowla Marka Agryppy. Nawet jednak unikając tych dzieł, które były znane starożytnym, trzeba przyznać, że w Europie zaś roi się aż od wspaniałości: francuskie katedry czy hiszpańska Sagrada Familia to tylko niektóre z monumentów, które mogłyby pojawić się wśród nominacji.
W całym głosowaniu uderza zatem jego powierzchowność i podatność głosujących na (często umotywowany politycznie) marketing. I chociaż założenia akcji były szlachetne (dbałość o światowe dziedzictwo kultury), a wykonanie spektakularne, lista budzi i będzie budzić wątpliwości. Od wyników już teraz zdystansowała się UNESCO. „Kampania New 7 Wonders to prywatna inicjatywa, zapoczątkowana przez Bernarda Webera” – czytamy na stronach organizacji. – (...) To prywatne przedsięwzięcie, które odzwierciedla tylko opinie internautów, a nie całego świata”.
Tymczasem, podczas ostatniego zjazdu pod koniec czerwca, UNESCO wpisało na listę wyróżnionych przez siebie dóbr kultury cztery nowe pozycje: kopalnię srebra w Iwami Ginzan w Japonii, partyjską fortecę w Nisie, operę w Sydney i Czerwony Fort imperatora Szahjahana w Indiach. Tym samym na liście tej znalazło się już 851 „cudów”: 660 kulturowych, 166 naturalnych i 25 mieszanych. W Polsce mamy aż 13 obiektów, które zostały wpisane na tę, chyba dużo bardziej wszystkich satysfakcjonującą, listę.
Irena Musiał