Nauka

W obronie poznania rozumowego

Ostatnia aktualizacja: 15.08.2007 11:31
Wokół filozofii logicznej Jerzego Perzanowskiego.

Podobnie jak inne dyscypliny wiedzy, takie jak fizyka czy choćby psychologia, filozofia składa się z sobie właściwych dziedzin, w obrębie których powstają rozmaite teorie. Teorie filozoficzne są zazwyczaj dziełem indywidualności, nie zaś rezultatem zespołowej pracy badaczy. I choć wielu filozofów rozwija bądź bada teorie innych filozofów, jednak tym, o co chodzi w ich pracy, jest zazwyczaj nie tyle wkład w rozwój danej teorii, lecz to, co oni sami mają do powiedzenia. Status filozofa jest wobec tego dość osobliwy: z jednej strony, jak naukowiec, dąży on do poznania rzeczywistości i rządzących nią praw, z drugiej – naznacza własne dokonania piętnem subiektywności, co czyni go podobnym do artysty (wiem skądinąd, że na pewnym zjeździe filozoficznym ktoś utożsamiał filozofa z clownem).

Same dziedziny filozoficzne – epistemologia, ontologia, aksjologia – mają niezwykle bogatą historię, w ciągu której ich tożsamość ulegała zmianie. Przykładowo, stanowiąca część aksjologii estetyka w czasach Kanta była teorią percepcji oraz czasu i przestrzeni jako jej warunków, zaś o pięknie i wzniosłości traktowała Krytyka władzy sądzenia, tj. trzecia część filozofii transcendentalnej. Ta ostatnia, jako analityka władz poznawczych umysłu, miała zastąpić metafizykę, rozpadającą się według leibnizjanisty Ch. Wolffa na ontologię (nauka o bycie w ogóle), pneumatykę (nauka o bytach duchowych: Bogu i nieśmiertelnej duszy ludzkiej) i kosmologię transcendentalną (nauka o świecie). Subiektywistyczny zwrot, jakiego dokonał Kant, wywołał przekonanie, że czysto spekulatywne dociekania nie poszerzają wiedzy o świecie, że powyższe „nauki” obracają się w sferze urojeń i mamideł, a metafizyka prowadzi w ostateczności na pole bitew, na którym – za czasów Kanta – ścierały się ze sobą „szkoły”. Dziś to pole wydaje się jeszcze bardziej sprywatyzowane, zawłaszczone przez jednostki.

Skompromitowany dział filozofii

Czy można więc nadal poważnie, w sposób naukowy, zajmować się skompromitowanym działem filozofii? Nie chodzi tutaj o uprawianie historii ontologii czy metafizyki (terminy te nie zawsze są synonimami) ani, jak mają w zwyczaju fenomenolodzy, o opisywanie tego, co i jak się komu jawi w doświadczeniu, w nadziei, że się dotrze, przez doświadczenie właśnie, do wartości, a być może i do sacrum, ale o to, czy można dowiedzieć się czegoś o rzeczywistości jedynie za pomocą tego narzędzia zdobywania wiedzy, jakim jest myślenie.

Jeśli Kantowską tezę rozumieć jako jednoznacznie negatywną odpowiedź na to pytanie, wówczas teza ta okaże się po prostu fałszywa, i to nie tyle na mocy argumentów natury spekulatywnej, co raczej z uwagi na fakty dotyczące wiedzy naukowej: współczesna nauka, z fizyką na czele, bynajmniej nie pokłada największego zaufania w danych zmysłowych. „Jestem przekonany, że możemy odkryć za pomocą czysto matematycznych konstrukcji pojęcia i łączące je prawa, które stanowią klucz do rozumienia zjawisk przyrody”, pisał Albert Einstein. „Doświadczenie może podpowiedzieć właściwe pojęcia matematyczne, lecz pojęcia te z całą pewnością nie mogą być wyprowadzone z doświadczenia. Doświadczenie pozostaje oczywiście jedynym kryterium fizycznej użyteczności konstrukcji matematycznej. Lecz twórcza zasada tkwi w matematyce. Dlatego uważam, że w pewnym sensie czysta myśl może uchwycić rzeczywistość, tak jak marzyli o tym starożytni” (cyt. za: A. Staruszkiewicz, „Filozofia fizyki teoretycznej Einsteina i Diraca”, Foton 73 (2001)). Kantowska teza tylko wtedy okaże się prawdziwa, gdy będziemy ją rozumieć jako tezę o konieczności „współpracy” wiedzy pochodzącej ze zmysłów z wiedzą wyprowadzaną z czystego intelektu.

W gruncie rzeczy program sformułowany powyżej oznacza powrót do przedkantowskiego racjonalizmu, którego najznakomitszym spośród umysłów nowożytnych reprezentantem pozostaje Leibniz. Według Jerzego Perzanowskiego, autora szkicu Teofilozofia Leibniza, to właśnie program filozoficzny wielkiego matematyka, a nie autora trzech Krytyk, przesądził o kierunku rozwoju naukowo-technicznej cywilizacji europejskiej (ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami, dodaliby sceptycy, z Heideggerem na czele).

''
Poznać rozumem

Perzanowski nie zgadza się z twierdzeniem, lansowanym od kilku dziesięcioleci przez postmodernistów, jakobyśmy byli świadkami upadku wielkich idei filozoficznych; nie zgadza się także na postkantowski subiektywizm i redukcję philosophiae primae do teorii poznania lub umysłu. Jeden z argumentów za odrzuceniem tej tendencji został już podany: hipoteza o racjonalnym charakterze rzeczywistości, przekonanie, że „czysta myśl może uchwycić rzeczywistość”, gdyż ta ostatnia ma strukturę racjonalną, skutkuje sukcesem poznawczym w naukach. Inny argument wskazywałby na jedność rozmaitych sfer ludzkiej aktywności, w tym jedność nauk, jaką zapewnia racjonalizm. Etyka nie bierze rozbratu z metafizyką, poznawalność świata nie wyklucza jego ontycznej autonomii, a jego, by tak rzec, matematyzowalność – piękna, które, nawiasem mówiąc, dla P. Diraca stało się kryterium akceptacji danej teorii fizycznej. Każda gałąź wiedzy zawiera aprioryczną komponentę – logikę, której fundament stanowi ontyczna natura świata, źródło zaś – natura ludzkiego rozumu.

Uprawianą przez siebie filozofię określa Jerzy Perzanowski mianem filozofii logicznej. Stanowi ona część filozofii naukowej, będącej dziedzictwem tak wybitnych polskich filozofów, reprezentujących środowisko lwowsko-krakowskie, jak m.in. Izydora Dąmbska i Roman Ingarden. Na pytanie „jak filozofować?” odpowiada Perzanowski – za swoimi Nauczycielami – iż filozofować należy odpowiedzialnie naukowo i odpowiedzialnie filozoficznie. Jak sądzę, „odpowiedzialnie” znaczy tu: rzetelnie, ze świadomością obranego celu i stosowanej metody, tak, by widać było owoce pracy – owoce te mają być przede wszystkim, ale nie tylko, poznawcze. Za Spinozą wylicza, co filozof powinien czynić, a czego czynić mu nie wypada: Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere [Łac.: Nie śmiać się, nie płakać, ani nie złorzeczyć, lecz rozumieć] (Logika a filozofia).

Najogólniej mówiąc, filozofią logiczną zajmuje się ten, kto nie oddziela filozofii i logiki, tzn. w celu analizowania i rozwiązywania problemów filozoficznych korzysta z narzędzi wypracowanych przez logików. Logika nie zastępuje jednak „teorii wszystkiego”, nie jest najogólniejszą dyscypliną ludzkiej wiedzy, lecz teorią przetwarzania informacji. Logiczna formalizacja danego zagadnienia ma służyć uczynieniu go zrozumiałym, nie stanowi natomiast celu samego w sobie. Nie wszystkie fragmenty filozofii dają się formalizować, jednak pierwiastek logiczny obecny w danej filozofii wskazuje na jej racjonalny charakter. Filozofia, o ile ma być naukowa, nie może wszak posługiwać się perswazją, lecz argumentami. Dokonana przez Perzanowskiego formalizacja (na przykład) Leibniza ontologicznego dowodu na istnienie Boga, Ingardena koncepcji bytowej pierwotności i pochodności, czy też twierdzenia Parmenidesa mówiącego, iż „Byt jest, a niebytu nie ma”, dostarcza powodu do tego, by takie filozofie traktować jako swego rodzaju programy naukowe.

Szczególne miejsce w twórczości filozoficznej Jerzego Perzanowskiego zajmuje ontologia, rozumiana jako filozofia bytu, czyli ogółu możliwości – tego, co daje się bez sprzeczności pomyśleć. Ontologia, podobnie jak u Ingardena, nie jest tu tym samym, co metafizyka, przez którą rozumie się filozofię tego, co istnieje – rzeczywistości. Będąc teorią najogólniejszą i najbardziej podstawową, ontologia dzieli się na ontykę, ontologikę i ontometodykę. Pierwszą interesuje siatka pojęciowa ontologii, drugą – logiczne związki miedzy pojęciami tworzącymi tę siatkę, trzecia bada reguły formułowania poznawczo wartościowych twierdzeń. Z analizy zdań jądrowych języka polskiego (procedura zaczerpnięta od strukturalisty Zelliga Harrisa), zawierających słowo „jest”, J. Perzanowski wyprowadza rozmaite rodzaje ontologii, z których każda kładzie szczególny nacisk na pewien aspekt bytu. „Być” mieni się różnymi odcieniami znaczeniowymi i nie jest semantycznie puste (Ontologie i ontologiki, Byt).
 
Wielość perspektyw

Można postawić pytanie, po co właściwie dokonywać klasyfikacji ontologii. Czyż ich wielość nie przemawia raczej za tym, że, jak pisał Kant, filozofia pierwsza stanowi pole niekończących się bitew? Czy ontologia kombinacyjna Leibniza, monadologia, nie wyklucza się z ontologią transformacyjną Spinozy, ontologia stanu z ontologią procesu, mereologiczne rozumienie relacji przedmiot-własność z jej rozumieniem teoriomnogościowym? Otóż nawet jeśliby tak było, możemy za Leibnizem uznać, że wielość teorii ontologicznych odpowiada wielości perspektyw, z jakich byt może zostać ujęty. Systematyka ontologii, znajomość ich wielości może niekiedy okazać się przydatna w rozpatrywaniu niektórych problemów etycznych, w uświadomieniu sobie nieoczywistości naszych wyborów moralnych. Czy jestem tożsama z pewnym procesem zmian, który nazywam moim życiem, czy też z czymś, co stanowi „rdzeń” mojej osoby, a co nazywa się substancją, istotą, istnieje samo w sobie, niezależnie od własnych przypadłości (zmian)? Jeśli jestem procesem, istnieję dopóty, dopóki istnieje ten proces, ustanie mojego życia następuje w momencie przerwania lub zatrzymania się tego procesu. To ostatnie zaś jest obojętne z punktu widzenia etyki; na gruncie takiego ujęcia nie istnieją racje przemawiające za tym, że w danym momencie moje istnienie jest lepsze niż moje nieistnienie.

Po co ontologia? Zdaniem Perzanowskiego, każdą dziedzinę ludzkiej wiedzy generuje właściwy jej zbiór pytań. Wśród pytań, jakie człowiek zadaje, znajdują się także pytania ontologiczne, czyli pytania o warunki możliwości tego, co istnieje. Najogólniejsze z nich wychodzi poza daną w doświadczeniu rzeczywistość ku temu, co ją warunkuje. Brzmi ono: „jak możliwe jest to, co możliwe?” albo: „jak możliwy jest byt?”. Jest to generalizacja pytania, jakie postawił Leibniz „dlaczego istnieje raczej coś niż nic (skoro nic jest prostsze)?”. Warto podkreślić, że tego rodzaju pytania, tzw. „pytania-dlaczego”, nie rodzą się w głowach profesorów filozofii, lecz powstają w umysłach kilkuletnich dzieci, są zatem w sposób naturalny właściwe rozwijającemu się umysłowi człowieka.

Fakt, iż metafizyka jest naturalnym wytworem ludzkiego umysłu, dobrze rozumiał Kant. Autor Krytyki czystego rozumu sądził jednak, że metafizyka stanowi chorobę rozumu, który ze swej natury wikła się w niemożliwe do uniknięcia błędy – antynomie i paralogizmy. W ujęciu zaprezentowanym powyżej, wpisującym się w racjonalistyczny, platońsko-leibnizjański nurt filozofowania, taka konkluzja jest jednak mało sensowna. Czyż bowiem natura mogła wyposażyć człowieka w coś, co uczyniłoby jego kondycję nieznośną, i to nieusuwalnie?

Anna Tomaszewska

Czytaj także

Wsłuchać się w Tischnera

Ostatnia aktualizacja: 21.04.2009 11:43
Już w środę w Krakowie rozpoczną się IX Dni Tischnerowskie, a będzie im towarzyszyło wydanie dwóch książek: Tischner - wiara ze słuchania" i "Tischner czyta Katechizm".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Reportaże, dokumenty, świadectwa: Nietzsche - nieobecny

Ostatnia aktualizacja: 11.08.2009 16:43
11 sierpnia 2009, godz. 14:15
rozwiń zwiń
Czytaj także

Człowiek bezwolny

Ostatnia aktualizacja: 07.03.2010 12:12
Każdego dnia podejmujemy setki, tysiące decyzji. Tylko kto te decyzje podejmuje? My czy nasze geny, środowisko i przypadek?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Tajemnica Hypatii - wielkiej aleksandryjskiej uczonej

Ostatnia aktualizacja: 24.03.2010 23:25
Biograf Maria Dzielska obala mity na temat historycznej Hypatii - filozofki i matematyczki - bestialsko zamordowanej u schyłku antyku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Leonardo da Vinci - człowiek renesansu

Ostatnia aktualizacja: 12.05.2010 23:25
Samouk i niebywały talent, obdarzony geniuszem. Początkowo posiadł podstawowe umiejętności czytania, pisania i liczenia. Braki uzupełniał całe życie.
rozwiń zwiń