Między tradycją i Campanellą
Każdy widział z pewnością film Rolanda Joffe’a „Misja”, opowiadający historię jezuitów broniących swoich Indian przed zakusami kolonistów. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Na początku XVII wieku jezuiccy misjonarze zaczęli zakładać w dorzeczu rzeki La Platy misje, w których Indianie nie tylko przyjmowali chrzest, ale także stawali się współtwórcami niezwykle wyrafinowanej redukcyjnej kultury. W wioskach tych, zwanych redukcjami, wznoszono wspaniałe kamienne i drewniane kościoły, rzeźbiono, malowano obrazy, wreszcie pisano i wykonywano muzykę, która spokojnie mogła konkurować z wykonywaną wówczas na europejskich dworach. Indiańska republika, na którą składały się misje, pozostawała formalnie zależna od hiszpańskiej Korony, jednak cieszyła się dużą autonomią.
O redukcjach powstało wiele legend. Mówi się na przykład, że były realizacją platońskiego ideału państwa lub wcieleniem pomysłów Tomasza More’a (autora „Utopii”) czy Campanelli (autora „Państwa Słońca”). Marksiści, odwołując się do wspólnej własności w misjach, wskazywali, że jezuickie wioski były pierwszą próbą stworzenia społeczeństwa komunistycznego. Wszystko to, oczywiście, są mity. W redukcjach, rzeczywiście, istniała wspólna własność, wynikała ona jednak z indiańskich tradycji, a, obok wspólnych pól, Indianie dysponowali i własnymi poletkami, ponieważ zakonnicy od początku chcieli „oswoić” swoich podopiecznych z zachodnimi normami. Pismami, które czytywali twórcy redukcji, były zaś raczej traktaty klasycznych teoretyków republikanizmu, chociaż nie była to ich jedyna inspiracja. – Redukcje jezuickie powstały na bazie wcześniejszych doświadczeń dominikanów i franciszkanów – wyjaśnia o. dr Tomasz Szyszka SVD, wykładowca misjologii na warszawskim UKSW. – Na Pikniku pokażemy kilka elementów związanych z historią tych misji, ale skupimy się na tym, co dzisiaj można zobaczyć w zachowanych redukcjach: instrumenty, stroje, zaprezentujemy zdjęcia i muzykę baroku misyjnego, która powstała w jezuickich redukcjach, a którą dzisiaj grają tamtejsi Indianie.
Posłuchaj, co o redukcjach paragwajskich mówi ojciec dr Tomasz Szyszka - mp3 (2,34 MB)
Jak Polak ocalił muzykę
Jezuici musieli opuścić wioski, kiedy królewski dekret z 1767 roku zdecydował o wypędzeniu członków Towarzystwa ze wszystkich hiszpańskich ziem. Zaledwie sześć lat później, wskutek intryg zachodnioeuropejskich dworów, bardzo potężne wówczas Towarzystwo zostało zupełnie rozwiązane. Kultura redukcji jednak przetrwała ten cios. O ile wioski leżące na terenach dzisiejszej Argentyny, Paragwaju, Urugwaju i Brazylii zostały zniszczone, o tyle w tych położonych bliżej równika, znajdujących się dzisiaj w Boliwii, Indianie zachowali elementy misyjnej kultury. – Kiedy na przełomie lat 80. i 90. XX wieku postanowiono odrestaurować redukcje Indian Chiquitos w Boliwii, odnaleziono resztki nut – opowiada o. Tomasz Szyszka. – Okazało się, że była to powstała w baroku muzyka, którą kiedyś wykonywano w redukcjach – wyjaśnia. Wcześniej sądzono, że dzieła, jakie brzmiały w redukcjach, zostały nieodwracalnie stracone.
Porównywalna jakościowo do dzieł Vivaldiego czy Bacha muzyka, którą odnaleziono, w bardzo wielu przypadkach pisana była anonimowo przez samych Indian. Znajdują się tam jednak, jak się później okazało, również dzieła m.in. Domenico Zipoliego i Giovanniego Battisty Bassaniego. Manuskrypty dotrwały do naszych czasów w bardzo złym stanie i wymagały fachowego opracowania. Mężem opatrznościowym, który zajął się rękopisami, okazał się być polski misjonarz, ojciec Piotr Nawrot, werbista z Poznania, który doktoryzował się z muzyki baroku misyjnego w Stanach Zjednoczonych. Żmudne prace dokumentacji i opracowywania nut prowadzi w Boliwii do dzisiaj. Z czasem kolekcja powiększyła się, a wiele stron nut ojciec Nawrot dostał od prywatnych osób, które przechowały je wśród rodzinnych skarbów, zdając sobie sprawę, że to element ich dziedzictwa.
O pracy ojca Piotra Nawrota SVD mówi ojciec Tomasz Szyszka SVD - mp3 (2,01 MB)
Film o pracy o. Piotra Nawrota SVD, autorstwa o. Mirosława Wołodko SVD.
Muzyka, którą udało się ocalić, jest teraz ponownie wykonywana przez Indian. W Boliwii co drugi rok odbywa się Międzynarodowy Festiwal Muzyki Amerykańskiego Renesansu i Baroku. Ostatni miał miejsce tej wiosny.
Zobacz, jak Indianie grają napisaną w redukcjach muzykę (fragment filmu "Wygrywam najcenniejsze" Doroty Petrus i Bogdana Lęcznara):
Zrozumieć misje
Redukcje paragwajskie są jednym z najwspanialszych przedsięwzięć misyjnych Kościoła katolickiego. O nich i innych przykładach ewangelizacji uczą się studenci Sekcji Misjologii na Wydziale Teologicznym warszawskiego UKSW. – Po misjologii wcale nie trzeba być misjonarzem, choć, oczywiście, można, ale to już kwestia specjalnego powołania – mówi o. Tomasz Szyszka. – Misjologia jest jednak bardzo potrzebna Kościołowi jako naukowa analiza jego działalności misyjnej – wyjaśnia. Przedstawiciele tej dyscypliny zajmują się teorią misji, zastanawiają się nad ich przebiegiem w historii, a także oceniają nawrócenia i porażki ewangelizacyjne, które pojawiły się na przestrzeni dwudziestu wieków istnienia Kościoła.
W tym roku przypada 40. rocznica stworzenia jednostki misjologii na ówczesnej Akademii Teologii Katolickiej, która później przekształciła się w Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Obecnie na kierunku studiuje kilkudziesięciu studentów. Oprócz historii misji na wszystkich kontynentach oraz problematyki inkulturacji, zgłębiają oni zagadnienia teologii i dogmatyki katolickiej.
Marta Kwaśnicka