Polska aplikacja pomoże epileptykom
Inżynierowie z WAT stworzyli aplikację mobilną, która poinstruuje przechodniów, jak pomóc choremu podczas ataku epilepsji. Wyśle też informacje rodzinie.
Aplikacja nazywa się SENSE i można ją zainstalować na dowolnym smartfonie. Opracowali ją naukowcy z Wydziału Cybernetyki Wojskowej Akademii Technicznej (WAT) w Warszawie, kierowani przez mjr. dr. inż. Mariusza Chmielewskiego.
Aplikacja zawiera czujnik, który kontroluje aktywność mięśni. Sensor ten nakleja się na dowolne mięśnie, a on wysyła dane do komórki. Reaguje na charakterystyczne zmiany w pracy mięśni, które powoduje atak.
Po wzbudzeniu aplikacji chory ma 15 sekund na ewentualne anulowanie alarmu. - Jeśli w tym czasie użytkownik nie będzie w stanie go anulować dotykając ekranu, to można wnioskować, że nie jest w stanie tego wykonać i coś mu się stało – mówi dr Chmielewski.
Wtedy aplikacja rozpoczyna właściwe działanie. Wysyła powiadomienia do wskazanych wcześniej osób, zaczyna też alarmować znajdujących się w pobliżu ludzi. Odtwarza sygnał alarmowy i odczytuje instrukcje, jak się zachować. dla osób, które przypadkowo znajdą się w miejscu wypadku. - Telefon głośno instruuje: „Mam atak epilepsji, pomóż mi, połóż mi coś pod głowę, odsuń niebezpieczne przedmioty”. Aplikacja dodatkowo pokazuje też dane pacjenta informując, jakie lekarstwa przyjmuje, jaką grupę krwi posiada oraz jakie dodatkowe schorzenia zostały zdiagnozowane – wyjaśnia kierownik projektu.
Aplikacja nie ma na razie statusu urządzenia medycznego. Musi jeszcze przejść testy kliniczne. Na razie zespół szacuje, że sama aplikacja mobilna będzie kosztowała ok. 20 zł miesięcznie. Koszt zakupu samego sensora bezprzewodowego wyniesie ok. 200 zł.
Polscy naukowcy nie mają w zasadzie konkurencji. Prace nad podobnym projektem trwają jedynie w amerykańskim MIT (Massachusetts Institute of Technology), ale specjaliści z USA skupili się na stworzeniu samego sensora.
Aplikacja nazywa się SENSE i można ją zainstalować na dowolnym smartfonie. Opracowali ją naukowcy z Wydziału Cybernetyki Wojskowej Akademii Technicznej (WAT) w Warszawie, kierowani przez mjr. dr. inż. Mariusza Chmielewskiego.
Aplikacja zawiera czujnik, który kontroluje aktywność mięśni. Sensor ten nakleja się na dowolne mięśnie, a on wysyła dane do komórki. Reaguje na charakterystyczne zmiany w pracy mięśni, które powoduje atak.
Po wzbudzeniu aplikacji chory ma 15 sekund na ewentualne anulowanie alarmu. - Jeśli w tym czasie użytkownik nie będzie w stanie go anulować dotykając ekranu, to można wnioskować, że nie jest w stanie tego wykonać i coś mu się stało – mówi dr Chmielewski. Wtedy aplikacja rozpoczyna właściwe działanie. Wysyła powiadomienia do wskazanych wcześniej osób, zaczyna też alarmować znajdujących się w pobliżu ludzi. Odtwarza sygnał alarmowy i odczytuje instrukcje, jak się zachować. dla osób, które przypadkowo znajdą się w miejscu wypadku. - Telefon głośno instruuje: „Mam atak epilepsji, pomóż mi, połóż mi coś pod głowę, odsuń niebezpieczne przedmioty”.
Aplikacja dodatkowo pokazuje też dane pacjenta, np. dotyczące leków, które przyjmuje, grupy krwi itp.
Aplikacja nie ma na razie statusu urządzenia medycznego. Musi jeszcze przejść testy kliniczne. Na razie zespół szacuje, że sama aplikacja mobilna będzie kosztowała ok. 20 zł miesięcznie. Koszt zakupu samego sensora bezprzewodowego wyniesie ok. 200 zł.
Polscy naukowcy nie mają w zasadzie konkurencji. Prace nad podobnym projektem trwają jedynie w amerykańskim MIT (Massachusetts Institute of Technology), ale specjaliści z USA skupili się na stworzeniu samego sensora.
(ew/PAP-Nauka w Polsce)