"Blizna", jak je nazwano, powstała prawdopodobnie na skutek uderzenia komety lub asteroidy.
Hubble użył Wide Field Camera 3, zamontowanej podczas ostatniej misji naprawczej teleskopu. Urządzenie zostało zaprojektowane w celu wykonywania ostrych fotografii w świetle widzialnym i dlatego znakomicie nadało się do sfotografowania “blizny” Jowisza.
„Blizna” została zauważona po raz pierwszy przez australijskiego astronoma-amatora. Znajduje się niedaleko południowego bieguna planety. Zaburzenie takiej wielkości musiało zostać spowodowane przez spektakularne zderzenie, stąd naukowcy próbują dowiedzieć się więcej na temat tego zjawiska. Wcześniej jej zdjęcia wykonywały niektóre teleskopy naziemne, ale fotografie odpowiedniej jakości umożliwiła dopiero kamera WFC-3, zaprojektowana przez specjalistów z ESA i NASA. Szczegóły widoczne na zdjęciu zrobionym przez Hubble’a pokazują, że tajmeniczy obiekt przed uderzeniem rozpadł się na wiele małych fragmentów, których ślady wciąż widać w atmosferze Jowisza.
Astronomowie nie są pewni, co uderzyło w planetę. „Blizna” powstała około 19 lipca. Jak się szacuje, ciało niebieskie, które ją spowodowało, musiało mieć szerokość kilkuset metrów. Jowisz, ze względu na swoje rozmiary i masę, przyciąga mniejsze obiekty. 15 lat temu w tę największą planetę Układu Słonecznego uderzyła kometa Schoemaker-Levy 9, wcześniej – pod wpływem grawitacji olbrzyma – rozpadając się na mniejsze fragmenty.
Jakość zdjęcia „blizny” dobrze wróży ostatnim latom działalności Hubble’a. WFC-3 zostanie teraz skierowana w najgłębsze czeluści Wszechświata
(ew)