El Niño to występująca nieregularnie anomalia pogodowa, powstająca gdy pasaty wiejące nad równikiem zmieniają swój kierunek lub po prostu zanikają. Imieniem El Niño (po hiszpańsku "Dzieciątko") peruwiańscy rybacy nazwali silne wiatry i prądy morskie, które zauważali od czasu do czasu w okresie świąt Bożego Narodzenia, a które mają duży wpływ na połowy ryb w tamtym rejonie. Nazwa ta odnosi się, oczywiście, do Dzieciątka Jezus.
El Niño i jego chłodna odmiana La Niña („Dziewczynka”) skutkują zmianami temperatur Oceanu Spokojnego, które wpływają na klimat całej naszej planety. Stąd niezwykłe zainteresowanie naukowców, którym się cieszą. Wydawałoby się bowiem, że El Niño dotyczy tylko Ameryki Południowej i basenu Pacyfiku – nic bardziej błędnego! Jego klimatyczne wpływy sięgają najprawdopodobniej Australii i Europy. Jeżeli danego lata w Polsce lato jest deszczowe i chłodne, jest to skutkiem El Niño, które na drugiej półkuli otacza ciepłymi prądami morskimi Amerykę Południową.
Czasami skutki El Niño są katastrofalne. Najsilniejszy współczesny epizod El Niño o takich konsekwencjach miał miejsce w latach 1997-1998. Jego skutkiem była prawdopodobnie także polska powódź stulecia. Jednak większa aktywność fenomenu nie była dotąd zauważalnym trendem i pojawiała się okresowo. Teraz ta sytuacja się zmienia – ostrzegają badacze z Instytutu Technologii w Georgii (USA) w dzisiejszym numerze Science. El Niño może się zmienić na stałe, a nowy typ anomalii spowoduje większą ilość huraganów i osunięć ziemi.
Już sezon 2008 był jednym z najbardziej aktywnych pod tym względem. – „Zwykle El Niño skutkuje zmniejszeniem się ilości huraganów nad Atlantykiem, ale jego nowy typ powoduje coś dokładnie przeciwnego: większą liczbę huraganów i większe ryzyko osunięć ziemi” – mówi prof. Peter Webster. Stąd nowa nazwa fenomenu: El Niño Modoki (od japońskiego słowa oznaczającego „podobny, lecz inny”). Modoki formuje się w centralnej części Pacyfiku w odróżnieniu od zwykłego, który rozpoczynał się raczej we wschodniej części tego wielkiego oceanu.
Skutki nowych „preferencji” fenomenu pogodowego są bardzo praktyczne: naukowcy nauczyli się już mniej więcej przewidywać skutki El Niño, chociaż prognozy na grudzień pojawiały się dopiero w maju. W przypadku tak wszechogarniającego fenomenu klimatycznego, wpływającego na ilość huraganów, to wcale nie jest duże wyprzedzenie, zwłaszcza, że wyprzedza ono sezon huraganów (zaczynający się w czerwcu) tylko o miesiąc! El Niño Modoki jest jednak inny i zupełnie inaczej się go prognozuje – na szczęście jest prawdopodobnie bardziej przewidywalny. - „Nie jesteśmy jeszcze pewni dlaczego, ale Modoki wyraźniej ostrzega nas przed huraganami” – mówi Webster.
Naukowcy nie wiedzą jeszcze do końca, dlaczego El Niño przechodzi w El Niño Modoki. Być może jest to naturalna, cykliczna zmiana w tym fenomenie, która zachodzi na przestrzeni czasu. Oczywiście, istnieje podejrzenie, że może być ona skutkiem ocieplenia klimatu, ale nikt jeszcze nie udowodnił, skąd w ogóle to ocieplenie się bierze i czy na pewno istnieje. – „Istnieją przesłanki co do tego, że wiatry nad zachodnim Pacyfikiem stały się słabsze, co powoduje ocieplenie tamtejszego klimatu, potrzebujemy jednak więcej danych, aby mieć pewność” – mówi Webster.
Badacze skupili się teraz nad fenomenem La Niña, który schładza wody wschodniego i środkowego Pacyfiku. Także i Dziewczynka najprawdopodobniej się zmienia. Naukowcy muszą szybko zrozumieć, jak i dlaczego, aby przewidywanie pogodowych niepokojów stało się łatwiejsze.
Eugeniusz Wiśniewski