Brytyjczyk odkrył legendarne kopalnie królowej Saby?
Tak twierdzą. Brytyjska badaczka Louise Schofield twierdzi, że odkryła kopalnie, które były źródeł mitycznego bogactwa biblijnej władczyni.
Kopalnie mają być ukryte na płaskowyżu Gheralta w północnej Etiopii. 3000 lat temu ten teren wchodził w skład królestwa Saby, które miało rozciągać się od dzisiejszej Etiopii aż po dzisiejszy Jemen. Według Starego Testamentu królowa Saby Makeda (czasami zwana Sabą, choć ta nazwa należy się jej królestwu) przybyła ze swojego państwa, aby spotkać się z królem Salomonem. Zadziwiła ludność swoim bogactwem: „królowa Saby, usłyszawszy rozgłos [mądrości] Salomona, przybyła, aby osobiście się o niej przekonać. Przyjechała więc do Jerozolimy ze świetnym orszakiem i wielbłądami, dźwigającymi wonności i bardzo dużo złota oraz drogocennych kamieni” - informuje 10 rozdział 1 Księgi Królewskiej. Legenda mówi, że, opuszczając Salomona, Saba była z nim w ciąży. Urodziła Menelika, który stał się władcą Abisynii. Salomonowi zostawiła jednak 120 talentów złota – w dzisiejszym języku to 4,5 tony. Skąd tyle miała? To pytanie od dawna frapuje naukowców.
- To zawsze uwielbiałam w archeologii: że łączy się z mitami i legendami. Niezwykły jest fakt, że w ogóle mogliśmy odkryć te kopalnie – mówi Louise Schofield dziennikarzom The Observer. Jak twierdzi, udało się jej rozwikłać zagadkę.
Schofield odkryła kopalnię na głębokości 6 metrów. Prowadzi do niej niewielki szyb, oznaczony znakami Słońca i Księżyca oraz inskrypcjamiw języku sprzed 3000 lat, a zatem z czasów królowej Saby. Nad wejściem znajdowała się czaszka. Całą struktura pozostała nieodkryta przez stulecia, mimo że znajduje się blisko rzeki, w której lokalni mieszkańcy poszukują złota.
W pobliżu badacze odkryli także pozostałości kolumn, prawdopodobnie stanowiących niegdyś część świątyni ku czci księżycowego bóstwa Saby. W odległej przeszłości miała tam miejsce bitwa, o czym świadczyła spora ilość starożytnych ludzkich kości.
Wielkość kopalni nie została jeszcze ustalona. Wiele korytarzy blokują głazy. Wykrywacz złota sugeruje, że wyrobisko jest spore, a podziemne korytarze mogą być tak wysokie, że można w nich chodzić. Wykopaliska ruszą jak tylko badaczce uda się zebrać fundusze.
Kopalnie mają być ukryte na płaskowyżu Gheralta w północnej Etiopii. 3000 lat temu ten teren wchodził w skład królestwa Saby, które miało rozciągać się od dzisiejszej Etiopii aż po dzisiejszy Jemen.
Według Starego Testamentu królowa Saby Makeda (czasami zwana Sabą, choć ta nazwa należy się jej królestwu) przybyła ze swojego państwa, aby spotkać się z królem Salomonem. Zadziwiła ludność swoim bogactwem: „królowa Saby, usłyszawszy rozgłos [mądrości] Salomona, przybyła, aby osobiście się o niej przekonać. Przyjechała więc do Jerozolimy ze świetnym orszakiem i wielbłądami, dźwigającymi wonności i bardzo dużo złota oraz drogocennych kamieni” - informuje 10 rozdział 1 Księgi Królewskiej.
Legenda mówi, że, opuszczając Salomona, Makeda była z nim w ciąży. Urodziła potem Menelika, który stał się władcą Abisynii. Salomonowi zostawiła jednak 120 talentów złota – w dzisiejszym języku to 4,5 tony. Skąd tyle miała? To pytanie od dawna frapuje naukowców.
- To zawsze uwielbiałam w archeologii: że łączy się z mitami i legendami. Niezwykły jest fakt, że w ogóle mogliśmy odkryć te kopalnie – mówi Louise Schofield dziennikarzom The Observer. Jak twierdzi, udało się jej rozwikłać ich zagadkę.
Schofield mówi, że do jednej z nich prowadzi niewielki szyb, oznaczony znakami Słońca i Księżyca oraz inskrypcjamiw języku sprzed 3000 lat, a zatem z czasów królowej Saby. Nad wejściem znajdowała się czaszka. Całą struktura pozostała nieodkryta przez stulecia, mimo że znajduje się blisko rzeki, w której lokalni mieszkańcy poszukują złota. W pobliżu badacze odkryli także pozostałości kolumn, prawdopodobnie stanowiących niegdyś część świątyni ku czci księżycowego bóstwa Saby. W odległej przeszłości miała tam miejsce bitwa, o czym świadczyła spora ilość starożytnych ludzkich kości. Wielkość kopalni nie została jeszcze ustalona.
Wiele korytarzy blokują głazy. Wykrywacz złota sugeruje, że wyrobisko jest spore, a podziemne korytarze mogą być tak wysokie, że można w nich chodzić. Wykopaliska ruszą jak tylko badaczce uda się zebrać fundusze.
(ew/news.discovery.com)