W Szczecinie można wejść i poznać wnętrze reaktora atomowego, a za pomocą licznika Geigera - Müllera sprawdzić promieniowanie żywności. Pierwszą tego typu wystawę w Polsce przygotował szczeciński Dom Nauki Eureka. Eksponaty nie tylko oglądała, ale i testowała, Sandra Włodarczyk:
Jerzy Stelmach z Instytutu Fizyki na Uniwersytecie Szczecińskim: - Wartość energetyczną ma uran 238, ale chcemy go rozdzielić. Przy pomocy wirówek jądra się podzielą.
Skąd pomysł na taką wystawę?
Mariusz Dąbrowski, pełnomocnik wojewody do spraw rozwoju energetyki jądrowej: - Rząd uchwalił, że będziemy budować w Polsce elektrownie jądrowe. Województwo zachodnio-pomorskie zgłosiło dziesięć z dwudziestu siedmiu lokalizacji. Chcemy edukować społeczeństwo, żeby zrozumiało, na czym polega energia i energetyka jądrowa, jakie z tym wiążą się korzyści i ewentualnie to, o czym się najwięcej mówi, czyli zagrożenia.
Jerzy Stelmach: - Przechodzimy do następnego eksponatu. To śmieszna zabawka. Przy pomocy znanej lalki rosyjskiej matrioszki pokazujemy różne systemy zabezpieczeń. Mamy ich co najmniej cztery. Na denku jest napisane, co to takiego. Betonowa podwójna półtorametrowa obudowa reaktora. Wchodzimy do wewnątrz. Widzimy grube stalowe ciśnieniowe zbiorniki o szerokości dwudziestu centymetrów. Fizyka atomowa to dziedzina trudna do pokazania w sposób intuicyjny, ponieważ atom jest bardzo mały, a jego jądro dziesiątki tysięcy razy mniejsze. Zastanawialiśmy się, w jaki sposób ten niełatwy dział fizyki pokazać. Każdego eksponatu można i trzeba dotknąć. Samo czytanie nie wystarczy. Chodzi o to, żeby się tym pobawić.
Mariusz Dąbrowski: - Niektóre rozwiązania są zupełnie prototypowe. Osobiście jeszcze nigdzie na świecie nie widziałem takiej możliwości pokazywania interaktywnego, za pomocą elementów magnetycznych oddziaływania wewnątrz jąder atomowych.
Mamy tutaj bardzo dużo przedmiotów. Co to, do czego służy i co ma pokazać?
Grzegorz Adamowicz, pracownik wystawy Eureka: - Głównym urządzeniem przy tym doświadczeniu jest licznik Geigera - Müllera pozwalający mierzyć promieniotwórczość. Okazuje się, że jest nią nie tylko uran i niebezpieczne substancje z nim kojarzone, ale również rzeczy domowego użytku, czyli zwykła cegła, marmur czy nawet pożywienie. Tutaj możemy sami przeprowadzić takie doświadczenie.
Orzeszki ziemne są bardziej promieniotwórcze niż puszka piwa?
Grzegorz Adamowicz: - Wygląda na to, że tak. Piwo pod tym względem jest zdrowe, więc można je spożywać bez obawy o jego promieniotwórczość.
Tego typu eksperymenty, jakie mieszkańcy będą mogli tu sami przeprowadzać, mają ich oswoić?
Jerzy Stelmach: - Właśnie taki jest cel wystawy, żeby ludzie przestali się bać atomu, zrozumieli, czym jest jądro atomowe, co się w nim dzieje, że energia z niego to nic tajemniczego. Podejdźmy. Moja ręka jest źródłem ciepła i wykonuje pracę. Podnoszę ciecz na wyższy poziom. Reaktor jądrowy robi dokładnie to samo.
Panowie są pierwszymi gośćmi wystawy. Chodzą panowie, eksperymentują. Jak się podoba?
- To fajny pomysł, że wielu rzeczy można dotykać, oglądać je, sprawdzać, mierzyć, bawić się nimi. Chyba na tym to właśnie polega. Myślę, iż to jest bardzo dobry pomysł.
25-01-2011 06:24 03'29