19-letni Bartek Ambrożkiewicz z Poznania stworzył system dopasowywania się pozycji lusterek w motocyklu w zależności od pozycji motocyklisty. Przesuwają się one w momencie, kiedy wraz z nabieraniem prędkości kierujący kładzie się bardziej na baku, aby być bardziej aerodynamicznym. W tym celu na kierownicy zamontowane zostały sensory ruchu.
10-letni Marek Rauchfleisz z Torunia stworzył Mobilny Monitoring Miejsc Trudno Dostępnych. To mały pojazd wyposażony w kamery, który może wjechać do rur, nor, może też być pomocny w czasie lawin czy pożarów. To już jego drugi łazik. Wcześniej stworzył pojazd, który mógłby się poruszać na Marsie, ale uznał, że chciałby mieć też urządzenie, które mogłoby działać również na Ziemi.
Tomasz Kropliński z Technikum numer 4 Jastrzębiu Zdroju wraz z kolegami ze szkoły stworzyli dwa wynalazki. Jeden z nich to latarka dla niewidomych. To tak naprawdę cztery sensory, podobne do tych, zastosowanych w czujnikach parkowania. Trzy są na wysokości klatki piersiowej, a jeden na głowie. Ostrzegają one osobę niewidomą o przeszkodach, na przykład drzewach, znakach drogowych czy zaparkowanych samochodach. Drugi wynalazek to przedłużacz do prądu wraz z aplikacją komputerową. Pozwalają one osobom niepełnosprawnym za pomocą komputera sterować urządzeniami elektrycznymi.
17-letni Jakub Zyngier z Połańca wymyślił system, dzięki któremu niestrzeżone przejazdy kolejowe będą bezpieczniejsze. Są to diody, które będą montowane na znaku stop, a system je uruchamiający będzie zamontowany na torach, kilometr od przejazdu. Diody zapalą się, kiedy przejdzie obok specjalnego włącznika. Jednocześnie na drodze będzie umieszczony miernik prędkości pojazdów. Jeżeli auto nie będzie zwalniać przed przejazdem, do którego zbliża się pociąg, diody zaczną mocniej pulsować. Koszt wyprodukowania jednej takiej instalacji to 200 złotych. Projekt ma już pozytywną ocenę policji i służb kolejowych. Wdrożenie na razie jednak nie jest możliwe z powodu regulacji prawnych.
Z Połańca jest również Joachim Jakubas. Razem z kolegami stworzył urządzenie, które kontroluje pracę różnych czujników. System jest powszechnie stosowany, ale na rynku kosztuje około tysiąca złotych. Wyprodukowanie modelu stworzonego przez uczniów z technikum kosztuje 20 złotych plus koszt czujnika rzędu 200 złotych.
Emilian Ścibisz z Ostrowca Świętokrzyskiego razem z kolegami stworzyli aplikację, która w przypadku choroby czy wypadku może uratować człowiekowi życie. Wystarczy, że będzie mieć ze sobą specjalną opaskę, naklejkę czy brelok. Po zbliżeniu go do telefonu z tą aplikacją, po sekundzie wyświetlą się podstawowe informacje o człowieku. Można tam zapisać dane osobowe poszkodowanego, jego choroby czy grupę krwi.
Młodzi wynalazcy przyjechali dziś do Warszawy na Giełdę Wynalazków. Osiągnięcia polskich konstruktorów, również tych dorosłych, można oglądać w Centrum Nauki Kopernik jeszcze jutro.
(IAR)