Do czwartku Heathrow zrealizuje jednak zaledwie 1/3 planowych połączeń. Dyrekcja apeluje do podróżnych, aby nie przyjeżdżali na lotnisko nie sprawdziwszy z góry, czy ich lot dojdzie do skutku.
Brytyjski premier, David Cameron oznajmił, że rozumie dlaczego atak zimy wytrącił Heathrow z równowagi, ale dyrekcja będzie musiała wyjaśnić dlaczego po stosunkowo krótkim, ale obfitym opadzie śniegu w sobotę kryzys trwa aż do dzisiaj. David Cameron dodał: - Ludzie, ktorzy tam utknęli, są w bardzo ciężkiej sytuacji, zwłaszcza w okresie przedświątecznym i trzeba zrobić wszystko, aby albo dowieźć ich na wakacje, albo bezpiecznie odstawić do domu.
Minister transportu, Philip Hammond zaoferował właścicielowi Heathrow, firmie BAA pomoc wojska przy odśnieżaniu, ale jej rzecznik powiedział, że teraz nie ma już takiej potrzeby , choć przydałoby się wcześniej.
Problem Heathrow polegał nie tylko na uruchomieniu obydwóch pasów startowych, ale też na odśnieżeniu wszystkich tras, którymi kołują samoloty i samych stanowisk, na których parkują. Z każdego z nich trzeba było usunąć 30 ton śniegu. Każdy samolot wymaga też rozmrożenia przed startem, co przedłuża przygotowania maszyny o co najmniej pól godziny. Tymczasem dzienne zaległości w odlotach z Heathrow kumulują się nadal w tempie prawie 200 tysięcy dziennie.
kh