Kultura

Rumuńskie Złoto

Ostatnia aktualizacja: 05.10.2007 15:31
Rozmowa z odwórcą Pana Bebe w filmie "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni" - Vladem Ivanovem.

4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni – rumuński film nagrodzony Złotą Palmą na tegorocznym festiwalu w Cannes, wszedł na ekrany kin w Polsce. O jego międzynarodowym uznaniu zadecydowała tematyka, jaką podjął reżyser – Cristian Mungiu. Film skupia się na drażliwych problemach człowieka czasów współczesnych. Stawia istotne pytania dotyczące ludzkiej egzystencji, swobodę odpowiedzi na nie pozostawiając odbiorcy. Przez krytyków filmowych skupionych wokół organizacji FIPRESCI uznany został niedawno za najlepszy film roku 2007.

Film Cristiana Mungiu uhonorowany główną nagrodą na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes wzbudził nie tylko uznanie jurorów. Przyjęty został z olbrzymim entuzjazmem także przez dziennikarzy i festiwalową publiczność. Jest opowieścią o dwóch młodych studentkach z Bukaresztu. Otilia (Anamaria Marinca) i Găbiţă (Laura Vasiliu) podchodzą optymistycznie do życia, mimo otaczającej szarości i nędzy kraju pod rządami Ceauşescu. Dziewczyny nie chcą wyzbyć się marzeń i wierzą w ich bliskie spełnienie. Wszystko zmienia się jednak z chwilą, gdy Găbiţă dowiaduje się o zajściu w ciążę. Fakt ten napełnia ją olbrzymim niepokojem. Obawia się reakcji rodziców i otoczenia. Pod znakiem zapytania staje także możliwość dalszych studiów. Decyzja o aborcji łączy się z kolei z olbrzymim dylematem moralnym. W komunistycznej Rumunii od 1966 roku obowiązywał zakaz przerywania ciąży. Z pomocą przyjaciółki dziewczyna decyduje się jednak na nielegalny zabieg. W małym hotelowym pokoiku studentki umawiają się z tajemniczym Panem Bebe (Vlad Ivanov). Ku ich zdumieniu młody mężczyzna nie chce pieniędzy, a za usługę żąda zapłaty w naturze.

Cristian Mungiu, scenarzysta, reżyser i producent, urodził się w 1968 roku w rumuńskiej miejscowości Iasi. Ukończył anglistykę i reżyserię filmową na Uniwersytecie w Bukareszcie. Był asystentem reżysera podczas realizacji zagranicznych produkcji na terenie Rumunii. Nakręcił kilka krótkometrażowych filmów (m.in. Turkey Girl), a w 2002 roku zrealizował pierwszy film pełnometrażowy Occident. Pomysł na najnowszy projekt Tales from The Golden Age, w ramach którego powstał film 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni, zrodził się na początku 2006 roku. Mungiu już w trakcie pisania scenariusza myślał o zaangażowaniu Vlada Ivanowa. Absolwent Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Bukareszcie grał już wcześniej w filmach Patricka Malakiana, Gerarda Cuqa i Jean-Daniela Verhaeghe. Wspólpracował także z Mungiu przy realizacji reklam telewizyjnych. Rolę Găbiţy reżyser powierzył znanej sobie dobrze Laurze Vasiliu. Olbrzymim problemem okazał się natomiast dobór głównej roli. Poszukując aktorki, która wcieliłaby się w postać Otilii, spotkał się z wszystkimi rumuńskimi aktorkami w wieku od 18 do 28 lat. Żadna z nich nie spełniła jego oczekiwań. Ostatecznie Mungiu zdecydował się sprowadzić z Londynu Anamarię Marincę. Aktorka po otrzymaniu za swój pierwszy film nagrody Bafta wyemigrowała z Rumunii. Wybór okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Wkrótce rozpoczęły się pierwsze zdjęcia. Po pół roku film Cristiana Mungiu był gotowy. Zaraz potem wziął udział w rywalizacji podczas tegorocznego festiwalu w Cannes.


Z odtwórcą roli Pana Bebe w filmie 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni - Vladem Ivanovem, rozmawiał Andrzej Burgoński.

Reżyser filmu Cristian Mungiu powiedział, że pisząc scenariusz filmu myślał o jednym aktorze – właśnie o Panu. Dlaczego i w jakich okolicznościach zaproponował Panu rolę w swoim filmie?

Cristian Mungiu jest reżyserem bardzo poważnym i bardzo profesjonalnym - człowiekiem, który przygotowuje wszystko dbając o szczegóły. Rezultaty jakie osiąga są właśnie wynikiem tej drobnej i szczegółowej pracy. Dlatego potrzebuje obok siebie ludzi poważnych i utalentowanych. Pracowałem z nim przedtem przy realizacji pewnych reklam. W jednej z nich była taka scena, w której miałem być nerwowy. Wtedy właśnie otworzyły mu się oczy, jeśli chodzi o moją osobę. Fakt, że byłem bardzo poważnym współpracownikiem podczas tych nagrań spowodował, że chciał mnie mieć właśnie w ekipie do nagrania filmu 4,3,2.

Jest Pan wiekiem zbliżony do reżysera. Czy scenariusz filmu jest bliski Pana doświadczeniom z okresu komunizmu?

Cristian ma 39, ja mam 38 lat. Żyliśmy obaj w tym okresie i każdy z nas ma swoje własne wspomnienia z tamtych czasów, w zależności od pewnego natężenia tych wspomnień i doświadczeń. Oczywiście, Cristian opowiedział tę historię, bo zależało mu na tym by pokazać, co się wówczas wydarzyło.

Film jest między innymi o problemie aborcji? Opowiada jednak nie tylko o tym. Mówi widzowi o czymś więcej.

Myślę, że nie można przyklejać łatki, że jest to film o aborcji albo o komunizmie. W filmie ma miejsce aborcja. To, że akcja filmu rozgrywa się w okresie komunizmu, faktycznie wzmaga dramatyzm akcji. Film przedstawia pewien życiowy fakt. Najwiekszą jego zaletą jest, że udaje się postawić pewne pytania widzowi. Film mówi o relacjach przyjaźni, o decyzjach podejmowanych w kluczowych sytuacjach i o wielu innych sprawach, które są gdzieś pochowane w głębi ludzkiej duszy. Nie sądzę, żeby film ten przedstawiał jakieś rozwiązania. Ważne jest, że wychodząc po projekcji filmu jako widz, zadajesz sobie pytanie, co ty byś zrobił, jak ty byś się zachował, gdybyś był w podobnych sytuacjach. Będąc kobietą dodatkowo zadajesz sobie także pytanie dotyczące własnej postawy w takiej sytuacji. I chyba to jest właśnie największą zaletą tego filmu. To, że widz stawia sobie różne pytania po jego obejrzeniu.

Jak ocenia Pan współpracę z dwiema aktorkami występującymi w filmie – z Anamarią Marincą i Laurą Vasiliu? W jaki sposób osoby nie pamiętające prawie w ogóle czasów komunistycznych, tak dobrze potrafiły wczuć się w scenariusz filmu?

Spotkanie z tymi aktorkami było jednym z najszczęśliwszych wydarzeń w moim życiu. Bardzo bym sobie życzył, żeby jeszcze kiedyś z nimi współpracować. Niezwykle rzadko można spotkać aktorów i aktorki, którzy posiadają tak dużą paletę środków artystycznego wyrazu, są tak poważnymi, a jednocześnie tak wspaniałymi ludźmi. Ich doświadczenie z okresu komunizmu nie było aż tak małe, zważywszy że jedna ma 28, a druga 30 lat. Obydwie więc nie były wówczas aż tak małe. Być może pamiętają ten okres słabiej ode mnie, ale mimo wszystko ich pamięć sięga tego okresu. Poza tym jesteśmy przecież w końcu aktorami, przygotowujemy się do tego zawodu, wykonujemy go. Jeśli robimy na przykład film o Indirze Gandhi, to wystarczające jest, żeby przeczytać coś o niej, zebrać jakieś materiały, a potem to w odpowiedni sposób zagrać. Na tym właśnie polega siła aktora, żeby umieć wcielić się w postaci, które nie są mu współczesne.

Pomysł na film zrodził się rok przed jego realizacją. Pół roku przed premierą rozpoczęto pierwsze zdjecia. Czy powstaniu filmu towarzyszył pośpiech i stres? Czy Pan jako aktor wspomina okres z planu jako morderczy i ciężki?

To był jeden z najwspanialszych okresów mojego życia. Chciałbym jeszcze kiedyś być tak zmęczony, jak byłem wtedy. Chciałbym jeszcze raz doświadczyć tej twórczej gorączki, jaka towarzyszyła nam na planie filmowym. Chciałbym spotkać jeszcze raz tę ekipę, tych wspaniałych ludzi, poczynając od operatora, na reżyserze skończywszy i chciałbym tworzyć filmy tylko w ten sposób.

Czy film kręcony był tylko w Bukareszcie, czy także w innych miejscach Rumunii?

Tylko jeden, końcowy fragment filmu kręcony był w Ploeszti. Jest to miejscowość niedaleko Bukaresztu. Chodzi to o scenę w recepcji. Reszta zdjęć powstała w różnych miejscach Bukaresztu.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Andrzej Burgoński

 

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Peter Greenaway we Wrocławiu

Ostatnia aktualizacja: 20.07.2009 11:35
Peter Greenaway, jeden z najważniejszych współczesnych reżyserów filmowych, będzie gościem 9. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Era Nowe Horyzonty.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Grand Prix WFF dla filmu "Lourdes"

Ostatnia aktualizacja: 18.10.2009 12:43
Film "Lourdes" zdobył Grand Prix 25. Międzynarodowego Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Film w reżyserii Jessici Hausner to próba zbadania fenomenu sanktuarium, do którego co roku przybywają setki tysięcy pielgrzymów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

3. Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych Animator 2010

Ostatnia aktualizacja: 05.07.2010 15:46
Za tydzień w Poznaniu rozpocznie się 3. Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych Animator 2010. W ramach imprezy zaplanowano m.in. III Międzynarodowy Konkurs Filmów Animowanych, przeglądy tematyczne, projekcje filmów z muzyką na żywo, projekcje plenerowe, spotkania z twórcami oraz warsztaty.
rozwiń zwiń