Kultura

Sceptyk w duchu Montaigne’a

Ostatnia aktualizacja: 03.08.2008 12:14
Sporo ostatnich fragmentów Dziennika Gombrowicza zajmują rozważania na temat bólu. Trudno się dziwić – sześćdziesięciokilkuletni pisarz cierpiący na astmę powoli oswaja się ze świadomością nieuchronnej śmierci.

W jednym miejscu pada zdanie, które mówi, że prawdziwą rzeczywistością ludzką jest ból. Zastanawiające jest, dlaczego właśnie ból, a nie cierpienie, przecież to właśnie cierpieniu przysługuje – jak zwykło się sądzić – wymiar specyficznie ludzki. Filozofowie umysłu odróżniają ból od cierpienia w taki sposób, że to ostatnie wiążą z samoświadomością, czyli umiejętnością identyfikacji i przypisywania sobie własnych stanów psychicznych. Ból jest zdarzeniem fizycznym, cielesnym, a w najlepszym razie cielesno-duchowym. Odczuwają go zarówno ludzie, jak i zwierzęta; zbity pies skamle, człowiek – wyje z bólu.

Człowiek to projekt

Inny obrazek, również z Dziennika: Gombrowicz przechadza się po plaży, na której zauważa chmary żuków powywracanych brzuchami do góry. Postanawia wybawić owady z opresji i zabiera się za przywracanie im właściwego ułożenia ich owadzich tułowi, dzięki któremu będą mogły dalej spokojnie przemierzać plażę. Po jakimś czasie postanawia poniechać tej praktyki: żuków jest zbyt wiele, tysiące, setki tysięcy, tylko części z nich można pomóc – ale dlaczego by właściwie pomagać tym, a nie innym?

Człowiek znajduje się w centrum zainteresowania twórczości Witolda Gombrowicza. Czym lub kim jest jednak gombrowiczowski człowiek? Od Ferdydurke po Kosmos, od Iwony po Ślub człowiek jest stwarzany przez innych i przez Formę, żyje w świecie na pół autentycznym, bardziej jednak absurdalnym, w świecie, w którym brak kryteriów odróżniania snu od jawy, fikcji od – jak mawiali starożytni sceptycy – rzeczywistej rzeczywistości. Człowiek jest projektem, i to projektem nigdy nie zrealizowanym, można by powiedzieć posługując się wytartym sloganem egzystencjalistów.

Gombrowicz często określał samego siebie mianem człowieka „pomiędzy”. To były te letnie temperatury, które stanowiły o specyfice na pół onirycznej ziemiańskiej egzystencji w prowincjonalnych Małoszycach, a które później znalazły odzwierciedlenie w Trans-Atlantyku, tej najbardziej polskiej powieści Gombrowicza. Balansowanie między skrajnościami i brak autentycznego zaangażowania, ta na-pół-prawdziwość gwarantowały jednak artyście pewną równowagę i dystans, w które wyposażony zdołał stawić czoło przeciwnościom losu – biedzie i samotności na emigracji, zmaganiom życiowym, wpośród których nie zapomniał o swoim zadaniu: twórczości. Pisał Trans-Atlantyk pracując w Banco Polaco.

Sceptycznie, bo z bólem

Wśród innych autocharakterystyk znajdowała się i ta, w której stwierdzał: „Nade wszystko jednak nie byłem zdolny do miłości”. Dziwne to u pisarza tak ludzkiego – choć egocentryka – jak Gombrowicz, pisarza, który z dala od kraju dbał jednak o własną rodzinę, wysyłając dużą część zarobionych pieniędzy matce. Przypisywane mu już wielokroć skłonności homoseksualne niewątpliwie musiały odcisnąć swoje piętno na sposobie widzenia przez pisarza relacji damsko-męskich, które nawet w Opętanych, tej, jak to Gombrowicz deklarował, powieści dla kucharek – zostały przedstawione w krzywym zwierciadle („wampiryzm osobowościowy” charakteryzuje relację młodej dziewczyny z ziemiaństwa z trenerem tenisa wywodzącym się z pospólstwa, którzy odnajdują w sobie – ku obopólnemu przerażeniu – wiele cech wspólnych, jakby jedno naśladowało, wręcz przedrzeźniało drugie!).

Mogłoby się wydawać, że autor Ferdydurke konsekwentnie dokonuje na kartach swoich dzieł ośmieszenia i destrukcji wszystkich tych wartości, które zwykło się uważać za istotne, określające naturę człowieka: nie tylko racjonalność zostaje przez niego zakwestionowana, ale także relacje międzyludzkie przynależące przecież do poziomu etycznego. Gombrowicz zdaje się wierzyć w mechanizmy rządzące ludzkim umysłem, mechanizmy, które niewiele mają wspólnego z postulowaną racjonalnością istot należących do gatunku homo. Umysł działa na zasadzie asocjacji łącząc fragmenty i składniki rzeczywistości na podstawie zachodzącego między nimi podobieństwa (patyk powieszony na gałęzi, kot powieszony na haku w Kosmosie…), styczności w czasie oraz arbitralnie ustalanych związków przyczynowych. Powtarzalność wytwarza nawyk, a nawyk – przekonanie o prawdziwości własnych przekonań czy słuszności dogmatów, w które się wierzy. Powtarzalność, nawyk – to podstawa tradycji, zasklepionej mentalności i zadufanej atmosfery ziemiańskich dworków pojawiających się na kartach gombrowiczowskich powieści. I jeśli krytycy i interpretatorzy twórczości Gombrowicza widzieli w nim egzystencjalistę, strukturalistę, poststrukturalistę, a nawet analizowali tę twórczość przez pryzmat psychoanalizy, osobiście jestem skłonna upatrywać w Gombrowiczu czystej wody sceptyka – w duchu Montaigne’a czy Hume’a.

Powróćmy do sformułowanej na początku uwagi o bólu. Współczesne stanowisko naturalistyczne w epistemologii, filozofii umysłu i oczywiście naukach poznawczych upatruje w procesach umysłowych właściwych człowiekowi, takich jak np. poznanie, kontynuacji procesów właściwych niższym zwierzętom. Człowiek różni się od kota tym, że potrafi wyrazić przeświadczenie, że widzi mysz, ale zarówno człowiek jak i kot widzą to samo. Pojęcia są dodatkowym narzędziem zapewniającym człowiekowi kontakt ze światem, nie są jednak jedynym narzędziem, które taki kontakt zapewnia. Innym narzędziem, i to takim, które zapewnia – jak się zdaje – bezpośredni dostęp do rzeczywistości (czymkolwiek by ona nie była) jest postrzeganie i odczuwanie (doznawanie). Ból, który czuję, uświadamia mi, że mam ciało, którym muszę się zająć; uświadamia mi, że moja egzystencja ograniczona jest nie przez bariery, które stwarzałyby abstrakcyjne pojęcia i wyobrażenia, lecz przez kruchość, nietrwałość, podatność na zniszczenie materii składającej się na moje ciało. Za scholastyczną metafizyką, dziedziczącą głównie od św. Augustyna, można by powtórzyć slogan: wszelka skończoność i ułomność wynikają z cielesności człowieka. I jest w tym prostym stwierdzeniu niepowątpiewalna prawda: nawet najbanalniejszy ból zęba jest w stanie przerwać najbardziej abstrakcyjne rozumowanie filozofa.

Anna Tomaszewska

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Gombrowicz w Pompidou

Ostatnia aktualizacja: 05.03.2009 09:23
W paryskim Centrum Pompidou przez 5 wieczorów wystawiane będzie przedstawienie zainspirowane tekstami Witolda Gombrowicza. Istotną rolę odgrywają w tym przedstawieniu sztuki plastyczne.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Książka czeka na nas

Ostatnia aktualizacja: 20.05.2009 12:59
Nowości, albumy, powieści, tomiki wierszy, spotkania z autorami i wydawcami, 500 wystawców, 600 imprez towarzyszących - tak zapowiadają się 54. Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie rozpoczynające się 21 maja w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Hiszpańska pora

Ostatnia aktualizacja: 07.10.2009 09:49
Już dziś w kilkunastu miastach w Polsce rozpoczyna się Festiwal 4 Pory Książki – Pora Prozy. Ta, trzecia w tym roku odsłona festiwalu, poświęcona będzie literaturze hiszpańskojęzycznej, stąd zaproszeni goście: Susana Fortes z Hiszpanii, Pablo De Santis z Argentyny i Leonardo Padura z Kuby.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Gombrowicz ma swoje Muzeum

Ostatnia aktualizacja: 13.10.2009 11:33
Muzeum Witolda Gombrowicza otwarto we Wsoli k. Radomia. Placówka mieści się w odrestaurowanym pałacyku, który należał do starszego brata pisarza- Jerzego.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Powieść w Teatrze Wyobraźni: "Pornografia" Witolda Gombrowicza

Ostatnia aktualizacja: 25.07.2009 12:31
W sobotni wieczór w cyklu Powieść w Teatrze Wyobraźni - "Pornografia" Witolda Gombrowicza w adaptacji i reżyserii Krzysztofa Zaleskiego.
rozwiń zwiń