SERWIS SPECJALNY
Rio 2016
- Tak bardzo byłem nakręcony i podekscytowany, gdy widziałem, że Caeleb Dressel (płynący na pierwszej zmianie w ekipie USA - przyp.red.) zbliża się. Dobrze wyszedł mi start. Chciałem pobić wszystkich i wypracować jak największą przewagę. Publiczność szalała. Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej byłem świadkiem czegoś takiego - relacjonował Phelps.
- Stojąc na słupku startowym myślałem, że moje serce eksploduje w piersi - podkreślił słynny pływak.
Phelps płynął na drugiej zmianie. Po pierwszej Amerykanie przegrywali z Francuzami, ale podopieczny trenera Boba Bowmana z nawiązką odrobił stratę. Później Ryan Held i Nathan Adrian nie dali sobie odebrać prowadzenia.
- Młodsi z kolegów zaczęli płakać i mi też się udzieliło wzruszenie - przyznał Phelps. Z trybun dopingowała go m.in. narzeczona i trzymiesięczny syn.
31-letni pływak był zadowolony nie tylko z 19. w karierze olimpijskiego złota, ale i czasu, jaki uzyskał w niedzielę. Był to jego najszybszy występ w sztafecie.
- Mam nadzieję, że to dobry znak. Choć to okaże się w ciągu najbliższych dni - zastrzegł z uśmiechem.
Phelps do historii przeszedł zdobywając osiem złotych medali podczas igrzysk w Pekinie osiem lat temu. Cztery lata wcześniej w Atenach sześciokrotnie stał na najwyższym stopniu podium, a w 2012 roku w Londynie czterokrotnie.
Po brytyjskich igrzyskach zakończył karierę, ale po niespełna dwóch latach sportowej emerytury zmienił decyzję i wrócił do treningów. W Rio wystartuje na pewno w jeszcze trzech konkurencjach indywidualnych. W programie pozostały także dwie sztafety.
- To fajne uczucie - zawiesić taki krążek na szyi po ostatniej w karierze sztafecie 4x100 m st. dowolnym. Dobrze jest wrócić - przyznał po niedzielnych zmaganiach.
Jest najbardziej utytułowanym olimpijczykiem w historii. Łącznie ma 23 krążki, a jego dorobek uzupełniają po dwa medale srebrne i brązowe.
PAP/dcz